| Rozdział 1|

1.7K 35 2
                                    

Deszcz lał jak z cebra , a Giselle wyszła ze starej kamienicy by zaraz poczuć mokrą ciecz na swoim ciele. Matka poprosiła ją by ta poszła na stragan kupić mąkę której brakowało do zrobienia ciasta. Dziewczyna zgodziła się i ruszyła z domu poprawiając swoje troche roztrzepane włosy.
Trzymając w dłoni portfel szła mokrym już chodnikiem w stronę ulicy targowej. Mijała w tym czasie dużo znanych jej starszych osób i każdą z nich witała głównym zwrotem grzecznościowym.
Giselle doszła do targowiska. Zaczęła szukać odpowiedniego znanego jej straganu. Błoto na ulicy jej w tym nie pomagało , a raczej pogarszało sprawę. Kiedy w końcu znalazła upragniony stragan stanęła w kolejce i czekając rozglądała się. Naszła jej kolej. Starsza pani wyciągając woreczek wsypała domową mąkę i zawiązując podała ją dziewczynie. Ta w zamian za mąkę podała babci pieniądze i odeszła mówiąc krótkie "dziękuję".

Szła tą samą drogą szukając swojej kamienicy. W drodze powrotnej spotkała dużo osób z parasolkami , i tego im zazdrościła wiedząc że na następny dzień będzie chora. Dochodząc do kamienicy usłyszała swój dzwonek od telefonu. Szybko go wyciągnęła i czytając nazwę osoby dzwoniącej odebrała z niechęcią telefon.
"Słucham? Tato , a co ma być po tym jak ostatnio dzwoniłeś do mnie miesiąc temu? Nic się nie zmieniło od tego czasu. Przyjechać? Do paryża? Pomyślę...odezwę się później jestem zajęta , pa."
Takie zdania można było usłyszeć z jej ust.

Weszła do środka wzdychając i podając mamie mąkę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Weszła do środka wzdychając i podając mamie mąkę. -Ojciec do mnie dzwonił.- powiedziała siadajac na parapecie.-Czego znów chciał? - spytała rodzicielka wsypując mąkę do pojemnika. -Chce bym przyjechała do paryża. Mam go zastąpić na dwa dni w pracy. Zapewne znów chce spędzić czas ze swoją nową rodzinką.- ostatnie zdanie powiedziała z nutką smutku i złości. - Co chcesz zrobić?- spytała zaciekawiona sytuacją. -Nie chce mi się mu pomagać. - -Mimo że jest moim byłym to jest twoim ojcem. Wypadałoby pomóc. Znasz się na pracy fizjoterapeuty więc nie wiem w czym problem.- powiedziała patrząc na córkę. -Dobra dobra. Powiem mu że przyjadę. Będę miała okazję zwiedzić paryż.- oznajmiła i ruszyła po telefon by zaraz napisać do ojca z pytaniem kiedy ma przyjechać.

|liczę na like i komentarze!| Jak już w opisie pisałam , książka może nie zgadzać się z piłką i piłkarzami więc za wszystkie te błędy przepraszam.|

Welcome to paris | Kylian Mbappe |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz