|Rozdział 36|

279 14 4
                                    

Ranek

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ranek. Dziewczyna która wczorajszym wieczorem wypakowała swoje rzeczy z walizek , dziś już szykowała się na stadion. Nie umiała pogodzić się z faktem że musi tu mieszkać oraz z nową sytuacją. Szczerze bała się co będzie w przyszłości. Nieswoja atmosfera lekko ją przytłaczała. W nocy nie zamknęła oka. Jego zapach nadal unosił w tym pustym bez duszy mieszkaniu. Normalna osoba nie mogłaby tego zrozumieć. Dlaczego teraz nie uciekła? Chciała to zrobić , lecz wiedziała że niosło by to za sobą pewne konsekwencje.
Wstała z ciepłego łóżka i powędrowała by popatrzeć w czysto umyte okno. Ludzie na chodnikach spieszyli się do pracy , a do uszu przybywały odgłosy klaksonów.
Odwróciła się na pięcie i wpatrując się w szafę do niej podeszła. Mocno ją pociągnęła , gdzie zaraz pokazały się czysto poukładane ciuchy.
Wiedziała że stroić się nie może.
Wybrała zwykłą bluzkę i niebieskie jeansy.

Następnie zjadła suchego rogalika i umyła zęby

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Następnie zjadła suchego rogalika i umyła zęby.
Wzięła do ręki korektor i dając kropke pod oczy rozsmarowała go. Jej sińce lekko zniknęły , a ona popatrzyła na siebie przez lustro. Źle się czuła ze sobą. Co jej mama myślała? Że uciekła?
Spakowała do białej torby najpotrzebniejsze rzeczy i zakładając buty wyszła zestresowana z domu.
Ruchem ręki zawołała taksówkę i do niej wsiadła. -Na stadion.- powiedziała wpatrując się w telefon. -Giselle?- kierowca zapytał , a ta jak poparzona podniosła wzrok. -Oh cześć!- uśmiechnęła się do starego znajomego. -Co znów robisz w Paryżu? - zapytał.
-To długa historia.- odchrząknęłan, a pojazd ruszył.
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Dziewczyna podała pieniądze mężczyźnie , a ten pomachał rękoma. -Nie nie! Dla Ciebie za darmo!-
Giselle uśmiechnęła się i wyszła z taksówki.
Weszła po długich schodach na górę i pokazała kartkę pracownika. -Pani Giselle! Proszę przecież ma Pani wejście bez karty!- uśmiechnął się i ją wpuścił.

Dlaczego wejście bez? Przecież zawsze był taki gburowaty. Czyżby coś się zmieniło? Pomyślała i ruszyła dużym korytarzem.
Dotarła pod drzwi dla fizjoterapeutów. Zapukała i je otworzyła. -Giselle!- krzyknęła Isabel rzucając się na dawną przyjaciółkę.
-Cześć wszystkim!- przywitała się , lecz dawna grupa siedziała sztywno. Zaskoczona dziewczyna wzięła swój strój i poszła się przebrać. Za nią poszła również Isabel , która jako jedyna była rozluźniona. -Isabel? Dlaczego każdy jest taki sztywny?- zapytała , a ona przełknęła ślinę.
-Wiesz...ostatnio Pan Kylian był bardzo zdenerwowany i nikt z nas mu nie pasował , a po całym stadionie krążą plotki o waszym romansie.- nieśmiało odpowiedziała , a Giselle o mało się nie zakrztusiła. -Jaki romans? Skąd to wyszło!-
-Sama nie wiem... na prawdę przepraszam!- po czym wychodząc zostawiła Giselle samą.

Welcome to paris | Kylian Mbappe |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz