Budzik zaczął dzwonić okropnym odgłosem , a Giselle prawie spadając z łóżka rozciągnęła się i wstając powędrowała do walizki by zaraz wybrać ciuchy na pierwszy dzień pracy.
Wiedziała że to tam dostanie ubranie w którym będzie wykonywać zadania , lecz chciała jakoś wyglądać.
Postanowiła na zwykły ubiór żeby po pracy było wygodnie.Następnie weszła do toalety z kosmetyczką i zrobiła lekki makijaż. Zakryła korektorem swoje niedoskonałości , brwi ozdobiła mydłem by te się trzymały i posmarowała usta lekko błyszczykiem , który znając życie zmyje się przy pierwszej lepszej okazji. Wyszła cicho z pokoju nie budząc przy tym dziewczyny która smacznie spała w łóżku. Giselle westchnęła cicho kierując się do kuchni. I tam spotkała swojego ojca który dopijał herbatę. -Nie jedz dużo , w pracy mamy obiady.- powiedział odkładając kubek do zlewu. -Wow obiady? Gdzie ty pracujesz. W polsce znaleść taką pracę to hit.- odpowiedziała szczęśliwa. Posmarowała kromkę masłem i ją zjadła. -Jedziemy?- spytała przełykając jedzenie. -Jasne. - odpowiedział , a ta poszła po torebkę , później skierowali się do samochodu. Podróż...cóż zapowiadała się nudna. Giselle lekko przysypiała lecz kiedy zobaczyła ten wielki stadion myślała że zaraz zejdzie na zawał. Była pewna że jej ojciec pracuje w małym klubiku!
-Tato nie mów że tu pracujesz...- spytała patrząc na olbrzymi stadion psg. Ten się zaśmiał i zaparkował auto. Dziewczyna patrzyła na ojca wściekłym wzrokiem i odpięła pasy wysiadając. Ojciec zrobił to samo i zaraz weszli na stadion. Szli korytarzami aż w końcu dotarli do szarawych drzwi. Mężczyzna zapukał i je otworzył , a za nimi ukazało się wiele osób. Starszych i młodszych , milszych z twarzy i tych mniej. Giselle nie słuchała co mówi do niej ojciec. -Zostawiam wam ją , ja już będę się zbierał pa Giselle!- powiedział praktycznie uciekając i wpychając dziewczynie klucz od mieszkania w rękę.
Podeszła do niej dziewczyna na około w jej wieku. Uśmiechała się promiennie i złapała ją za rękę. -Ty jesteś pewnie Gisell prawda? To nasza mała grupka fizjoterapeutów , a ty właśnie do niej dołączysz!- powiedziała rozpromieniona brunetka. -Nazywam się Isabel. Ten w kucyku to John , po prawej siedzi Adison , a przy niej to Crystal. Ten siwy pan to Harry , a ten to Justin. Wskazała wszystkich i znów wróciła na twarz Giselle. -Jesteś pewnie zszokowana. Nie przejmuj się , mam już dla Ciebie strój chodź ze mną. - powiedziała Isabel i poprowadziła Giselle do szatni. -Twój ojciec wiele nam o Tobie mówił.- powiedziała dziewczyna kładąc strój na ławkę. -Tak...mówił wam o mnie żeby się przypodobać. Już zapewnie dobrze się bawią.- odpowiedziała zła. -Jak to? Dlaczego tak mówisz?- spytała Isabel
-Zaczynam tu prace na dwa dni żeby ten mógł się lepiej bawić ze swoją dziewczyną.- powiedziała łapiąc granatową koszulkę i ściągając swoją założyła ją , nie zwracając uwagi na kobietę obok. -To przykre...oh już ta godzina. Ubieraj spodnie bo zaraz zaczynamy prace!- ta szybko to zrobiła i wróciły do reszty. -Dzień dobry. Nazywam się Giselle miło mi was poznać. Zaczynam tu pracę na dwa dni mam nadzieję że się polubimy.- powiedziała do reszty , a Ci się zaśmiali. -Stara , jesteśmy tu jak rodzina , nie gadaj tak oficjalnie.- powiedział Justin śmiejąc się.|Przepraszam jeśli będą okropne blędy w pracy fizjoterapeuty czy ogolnie jakies zwiazane z pilka nozna. Staram się pisać ich jak najmniej ale naprawde z moją niewiedzą nie jest to takie proste! Dziękuję za wszystkie polubienia komentarze i wyświetlenia. To przez was mam wenę na pisanie!
Słowa: 550|
CZYTASZ
Welcome to paris | Kylian Mbappe |
Romance|Czy życie jest trudne , czy to ja nie potrafie go poukładać? Moi rodzice są po rozwodzie , mieszkam z mamą w polsce natomiast mój ojciec mieszka we francji i jest fizjoterapeutą piłkarzy. Co jeśli w pewien dzień poprosi mnie żebym to ja na jeden dz...