|Rozdział 21|

439 19 6
                                    

-Tato?- spytała siedzącego ojca w pokoju. -Dlaczego mnie spakowaliście?- nerwowo połknęła ślinę , a ten dumny jej odpowiedział. -Przeprowadzamy się.- ta wytrzeszczyła oczy i lekko krzycząc powiedziała. -Tato! Gdzie?-
-Pan Kylian kupił nam większe mieszkanie.-  -Co. W takim razie wyjeżdżam.- postanowiła , a ten się z niej zaśmiał.
-Mama od Ciebie nie odbiera. Skąd wiesz co robi i gdzie jest?- skąd to wiedział. Dziewczyna nie mogła tego zrozumieć.
-Wszyscy spakowani?- krzyknął , a Klary i dwie inne córki wyszły z pokoju z walizkami.
Jessica również to zrobiła. Dom wyglądał na pusty. Zero dodatków i zero obrazów. Zostały same puste meble.
Dziewczyna po mimo sprzeciwów wyszła z mieszkania. Podjechały dwie taksówki. -Zmieścimy się tu razem?- zapytała rozglądając się czy aby napewno przyjechały tylko dwie. -Ty pojedziesz zaraz z kimś innym.- odezwała się Jessica wsiadając do auta. -Ale zaraz!- nie zdążyła bo zaraz wszyscy odjechali zostawiając ją i jej walizki.
Dziewczyna usiadła na jednej z nich i patrząc w słońce które podpiekało jej skórę westchnęła.
Aż nagle podjechało drogie auto. Dziewczyna zdziwiła się do czasu kiedy nie zobaczyła wysiadającego kierowcy. -Co pan tu robi?- spytała zdenerwowana. -Podwiozę Cię.- powiedział śmiejąc się. Dziewczyna nie chciała wsiadać lecz kiedy ten spakował jej walizki i łapiąc za nadgarstek wepchnął ją do auta musiała tam zostać. Popatrzyła na czerwoną i podrapaną część ręki , a ten wsiadając zaśmiał się wrednie. -Dlaczego pan to robi.- spytała zdesperowana. -Co robie?- dopytywał specjalnie. -Dlaczego pan kupił im mieszkanie.- -Ah... jeśli chodzi o to. Nie odpowiem.- ta sapnęła i czekała na koniec tej udręki.
Jechali bardzo długo aż dojechali do wielkiego domu , który można było nazwać willą. Dziewczyna wzięła walizki nie chcąc dać ich Kylianowi i ruszyła szybkim tempem w stronę drzwiczek bramy. Kiedy ten je otworzył , ta wpadła i podziwiała wielki ogród. Doszła do drzwi i czekając aż ten podejdzie wparowała do środka. Do czasu kiedy zauważyła że nie ma tam jej ojca i jego rodziny.
-Gdzie wszyscy?- spytała z niechęcią. -To mój dom.- powiedział z wrednym uśmiechem , a ta zbladła. -No co , tak chętnie tu weszłaś , a teraz co.

|Siemanko. Musze przemyśleć tą fabułę. Nie mam weny i za "dziwne rozdziały przepraszam. Napewno jak takie się pojawią je zmienie na takie pasujące i współgrające z fabułą.|

Welcome to paris | Kylian Mbappe |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz