| Rozdział 3 |

764 30 3
                                    

-Tato , czy nie miałobyć tak że miałam mieć sama pokój?- spytała lekko zła na swojego ojca. -Potrzebuje troche odpoczynku , a nie męczenia się z jakąś małolatą.-dodała pokazując palcem na ich zdjęcie rodzinne. -Giselle , Klary jest w twoim wieku. Nie marudź tylko ciesz że daje Ci zarobić.-odpowiedział zły wychodząc z pokoju. -Jadę do sklepu. Wyczekuj dziewczyn i nie ruszaj naszych rzeczy bo ja wiem że jesteś do tego zdolna.-powiedział patrząc się z kuchni na młodą Giselle. Dlaczego powiedział że jest do tego zdolna?
Giselle w młodym wieku odkryła romans ojca z inną kobietą w rzeczach taty. Powiedziała szybko to mamie nie zdając sobie sprawy z konsekwencji. Giselle westchnęła słuchając ojca który zaraz po tym wyszedł z domu zostawiając dziewczynę samą.
Dom nie wyglądał na typowy dom francuzów. Kuchnia była stara ale nadal miała klimat. Sypialnie były w stylu pokoju Giselle.
Dziewczyna usiadła na skrzypiącym łóżku i usłyszała głosy dziewczyn.
Giselle szybko wstała wychodząc z pokoju. -Dzień dobry.-przywitała się z niechęcią. Nie lubiała ich szczególnie mimo że ich nie znała. Miała do nich pewny uraz.
-Giselle! Już jesteś! Jak miło Cię poznać.- powiedziała kobieta piskliwym głosem. Za nią stała reszta dziewczyn które tylko się przypatrywały.
-Zaraz znów przyjedzie Dominik.- znów się odezwała i tym razem odwróciła się do małych i wkurzających dla Giselle dziewczynek. Najwyższa brunetka to była zapewne Klary. Dziewczyna miała bardzo ładną urode lecz nie wydawała się szczególnie miła.
Mniejsze dziewczynki szybko się przedstawiły i poszły do swoich pokoi. Tak samo zrobiła Giselle niestety ona w tym pokoju nie czuła się dobrze. Klary która co chwile kierowała wzrok na dziewczynę czy niezręczna cisza.
W końcu do domu przyszedł ojciec dziewczynek.
Dziewczyna ojca zrobiła obiad który Giselle zjadła by zaraz szybko iść znów do pokoju. Kiedy chciała już to zrobić zatrzymał ją ojciec. -Giselle , chciałbym żebyś jutro na dziewiątą była gotowa.- powiedział jedząc swój obiad i wpatrując się w córkę. -Jasne.- odpowiedziała szybko i udała się do pokoju gdzie przy biurku siedziała jedna z córek ojca.
Dziewczyna tylko zerknęła na Giselle i wróciła do poprzednich czynności natomiast ta zaczęła się szykować. Poprawiła lekko włosy szczotką i założyła kurtkę by zaraz oznajmić ojcu że idzie się przejść.
Wyszła z domu i ruszyła na główne ulice paryża.

Widok był piękny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Widok był piękny. Dziewczyna nie mogła się napatrzeć. Mimo to bardzo tęskniła za domem jakim jest polska. Wyciągnęła telefon i zadzwoniła do mamy za którą również bardzo tęskniła.
-Mamo , jest tu pięknie! Bardzo za Tobą tęsknie. A ty jak się trzymasz? Cieszę się że wszystko dobrze. Jutro zaczynam prace. Dobra to pa jutro zadzwonie!-
Giselle szczęśliwa faktem że mogła porozmawiać z mamą ruszyła dalej zwiedzać. Co chwile słyszała ten jakże romantyczny język jakim jest francuski czy przechodziła obok bardzo ładnych kawiarenek. Nie znała tego języka , lecz bardzo dobrze mówiła po angielsku.
Lekki wiatr dmuchał jej w twarz przez co ta jeszcze bardziej opatuliła się szalikiem. Niestety w końcu nie wytrzymała i weszła do jednej z kawiarenek która ma bardzo dobry widok na wieżę Eiffla.
Usiadła przy słodko udekorowanym stoliku i popatrzyła na kartę dań przed sobą. Opuszki jej palców dotknęły kartki by zaraz przewrócić ją na drugą stronę i zacząć dalej czytać. Kiedy kelnerka podeszła Giselle zamówiła kawę i rogalika. Oczywiście dogadała się po angielsku. Dwadzieścia minut później dziewczyna miała jedzenie przed sobą , pięknie udekerowane i aż samo prosiło się by wziąść kęsa. Giselle nie chcąc psuć klimatu jadła i patrzyła się na widoki jak najdłużej z niechęcią wrócenia do domu.
Wychodząc z kawiarenki rzuciła krótkie dowidzenia i ruszyła dalej do zwiedzania już wieczornego piękna paryża.
Niestety , te piękne momenty szybko się kończą i Giselle z obawą zostania pod gołym niebem w takim dużym mieście zaczęła wracać do mieszkania. Lampy zaczęły się zapalać , a ludzie powoli rozchodzić do domu.

|Słowa: 647
Będę wdzięczna i jeszcze bardziej chętna do pracy kiedy dostane od was like i komentarz! Z góry dziękuję. Staram się jak najlepiej pisać rozdziały i szybko je dodawać. Do następnego!!|
|Jeszcze szybko dodam że zdjęcia są pobrane z pinteresta!|

Welcome to paris | Kylian Mbappe |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz