Dziewczyna o kruczoczarnych włosach stała na środku dziedzińca. Uśmiechała się szeroko, stojąc przed budynkiem swojej nowej szkoły. Wokół niej znajdowali się inni nastolatkowie, którzy nie podzielali jej entuzjazmu. Brunetka poczuła lekkie uderzenie w ramię, więc odwróciła się do swojego brata, który stał obok niej.
- Muszę już iść - powiedział, wskazując na czarny samochód, który stał za bramą. - Baw się dobrze - dodał.
- Będę się świetnie bawić - powiedziała, przytulając się do swojego brata. - Jeszcze raz dziękuję, że pomogłeś mi przekonać rodziców, by puścili mnie do tej szkoły.
- Przyjemność po mojej stronie - powiedział z szerokim uśmiechem i poklepał plecak dziewczyny, który znajdował się na jej plecach.
Harry jest wysokim i dobrze zbudowanym dwudziestolatkiem. Ma czarne, krótkie włosy i niebieskie oczy, tak jak jego siostra. Ma zarysowaną szczękę i piękny uśmiech.
Pewnie dlatego wokół Neveah i jej brata stało tyle dziewczyn. Każda z nich uśmiechała się szeroko, poprawiała to jak wygląda oraz posyłała chłopakowi sugestywne spojrzenia. Brunetowi to nie przeszkadzało, lubił bycie w centrum uwagi.
W końcu musiał się do tego przyzwyczaić jako następca tronu.
- Powodzenia, krasnalu - powiedział i pocałował czoło nastolatki.
- Dzięki, amebo - odpowiedziała brunetka i ruszyła w kierunku szkoły, ciągnąc za sobą swoją dużą walizkę.
Szła przed siebie, ale uświadomiła sobie, że nie wie gdzie ma iść. Stanęła w miejscu i rozejrzała się wokół, czując ból głowy. Słyszała myśli innych osób i nie mogła się skupić na swoich własnych.
Wygląda na zagubioną
Śliczna dziewczyna
Gdzie jest ten matoł? Znowu męczy pierwszoklasistki
Słyszała wiele innych rzeczy, ale te były najwyraźniejsze, więc pewnie należały do osób z jej najbliższego otoczenia. Sięgnęła do kieszeni swoich spodni i wyjęła z niej małą buteleczkę z tabletkami. Sięgnęła jedną z nich i włożyła do ust. Połknęła ją i momentalnie wróciła do swoich myśli. Nie słyszała już myśli innych osób.
- Hej, w czymś ci pomóc? - przed nastolatką stanęła dziewczyna, która w rękach trzymała tacę z roślinami. - Wyglądasz na zagubioną - uśmiechnęła się delikatnie, a brunetka to odwzajemniła.
- Nie mam pojęcia gdzie iść - powiedziała z lekkim uśmiechem. - Mam na imię Neveah - brunetka wystawiła przed siebie rękę.
- Terra - szatynka uścisnęła rękę dziewczyny. - Zaprowadzę cię do części mieszkalnej, a później mogę cię oprowadzić - dodała.
- Będę wdzięczna - odpowiedziała brunetka.
Szatynka poprowadziła dziewczynę do środka budynku. Na ścianach znajdowały się przeróżne fotografie. Uczniów, nauczycieli, dyrektorów. Przeszły trochę dalej i dotarły do otwartej przestrzeni. Na środku był mały dziedziniec, który z czterech stron był otoczony budynkiem. Brunetka wyszła na tą przestrzeń i obkręciła się dookoła. Uśmiech nie schodził z jej ust.
- Zaraz mogę ci pokazać gdzie znajdują się poszczególne sale - powiedziała Terra, ale zza niej wyłoniła się kobieta w średnim wieku.
- Dzień dobry. Terro wybacz, że Ci przerwę, ale muszę porozmawiać z Neveah - powiedziała kobieta, posyłając delikatny uśmiech szatynce.
- Dobrze, pani Dowling - powiedziała szatynka i oddaliła się, machając do dziewczyny.
- Chodź za mną - powiedziała kobieta.