Nagle dziewczyna usłyszała szelest. Szybko wyjęła dwa sztylety i ustawiła się do ataku. Odetchnęła, gdy zza krzaków wyłonił się Riven.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał, łapiąc twarz dziewczyny w swoje dłonie. - Nic ci nie jest? - dopytał zmartwiony, szukając potencjalnych ran na twarzy dziewczyny.
- Jak dobrze, że jesteś cały - przytuliła chłopaka. - Martwiłam się o ciebie, bo nigdzie cię nie widziałam...
Riven przerwał wypowiedź dziewczyny, całując jej usta.
- Musimy wracać do szkoły - powiedział, łapiąc dłoń dziewczyny. - Twoje oczy... one zmieniają kolor. Wszystko okej?
- Tak, wszystko jest dobrze - powiedziała dziewczyna. - Nie wzięłam tabletek, by móc przywołać swoją moc.
- To niebezpieczne? - zapytał szatyn, ale dziewczyna nie odpowiedziała. - Wracajmy do szkoły.
- Nie mogę tam wrócić - powiedziała. - Muszę pomóc zabić Spalonych - dodała.
- Ale... - Neveah przerwała chłopakowi.
- Idź ze mną albo wracaj do szkoły - powiedziała dziewczyna. - Proszę, nie zatrzymuj mnie - brunetka odeszła od chłopaka i szła w kierunku przeciwnym do szkoły.
Po chwili usłyszała kroki chłopaka, który ruszył za nią.
- Co musimy zrobić? - zapytał, idąc ramię w ramię z dziewczyną.
- Musimy się dostać do tamtych drzew - powiedziała brunetka, przyśpieszając krok. - Tam jest Bloom. Czuję jej silne emocje - poczuła na sobie zdziwione spojrzenie chłopaka, więc odwróciła się w jego stronę. - Nie pytaj.
- Nie pytam - odpowiedział i wyjął swój miecz.
Dotarli na miejsce i schowali się za drzewo, skąd mieli dobry widok na Bloom. Neveah zauważyła i poczuła, że Spaleni są blisko nich.
- Muszę czegoś spróbować - powiedziała, chowając sztylety do pokrowców.
- Co planujesz? - zapytał Riven.
- Osłaniaj mnie - powiedziała.
- Neveah, nie rób nic głupiego! - krzyknął Riven.
Natomiast Neveah zrobiła kilka kroków do przodu i stanęła na widoku. Bloom miała czerwone skrzydła, które były znakiem, że udało się jej aktywować pradawną moc. Nie miała jednak sposobności, by zabić Spalonych, ponieważ było ich zbyt dużo i zbyt szybko działali.
Neveah zamknęła oczy i skupiła się na swojej mocy. Po chwili otworzyła oczy, które były mlecznobiałe. Zaskoczony Riven patrzył na to z odległości.
- Prawie je mam - powiedziała dziewczyna.
- Co masz? - zapytał szatyn, który nie do końca rozumiał co się dzieje.
- Prawie kontroluje te potwory - odpowiedziała.
Nagle upadła na kolana, a Riven do niej podbiegł. Miała zmarszczone czoło i brwi. Na jej twarzy malowała się ból, a wszystkie potwory zwróciły się w ich kierunku.
- Nev, przerwij to - powiedział Riven, wyciągając swój miecz przed siebie.
- Nie mogę - powiedziała. - Jestem blisko.
Potwory zaczęły biec w ich kierunku, ale nagle dziewczyna zamarła w bezruchu. Riven wystraszył się, że coś się jej stało. Marnie ocenił swoje szanse w walce ze Spalonymi, ale przyrzekł, że zrobi wszystko, by ochronić dziewczynę. Riven ustawił się w pozycji do ataku, ale okazało się to niepotrzebne, ponieważ Spaleni również się nie ruszali.