Riven wybiegł z gabinetu Rosalind jak poparzony. Biegł najszybciej jak mógł. Z wielką prędkością wchodził w zakręty, przeskakiwał trzy schodki naraz. Aż wreszcie znalazł się pod swoim celem. Pod drzwiami. Zapukał energicznie tak jakby zależało od tego całe jego życie.
Nic się nie działo. Nikt nie otworzył mu drzwi. Zaczął pukać bez przerwy, a gdy to nie przyniosło skutków - walił pięściami w drewno.
Drzwi przed nim nie otworzyły się. Natomiast zrobiły to drzwi obok. Zaskoczone wróżki patrzyły się na zdenerwowanego Rivena.
- Widziałyście Neveah? - zapytał Riven.
- Wychodziła jakiś czas temu - odpowiedziała mu jakaś blondynka.
- Kurwa! - krzyknął szatyn i odbiegł.
~ ~ ~
Neveah szła przez korytarz, ale została zatrzymana przez Beatrix.
- Rosalind prosi cię do gabinetu - powiedziała.
- To musi być coś poważnego skoro wysłała swoją sekretarkę - powiedziała dziewczyna.
Beatrix nic nie odpowiedziała, ale poprawiła swoją teczkę i ruszyła przed siebie. Brunetka z delikatnym uśmiechem szła za dziewczyną.
Drogę do gabinetu dyrektorki pokonały w ciszy. Beatrix otworzyła drzwi do gabinetu dyrektorki i wpuściła do pomieszczenia dziewczynę. Neveah usiadła na krzesło, które stało przy biurku. Rosalind siedziała na fotelu po drugiej stronie biurka. Nastolatka nie mogła wyczytać nic z jej miny, ale przecież mogła zrobić też coś więcej. Wyczuła od kobiety barierę umysłu, ale i tak dotarła do głównych emocji, które kobieta odczuwała.
Zaniepokojenie. Strach. Niepewność.
Nie pasowały one do profilu kobiety. Przynajmniej tak wydawało się brunetce. Zawsze odbierała kobietę jako bezwzględną.
Rosalind uniosła swoją rękę i mocą zamknęła drzwi od swojego gabinetu.
- Czy wiesz dlaczego cię do siebie wezwałam? - zapytała, patrząc na jakieś kartki.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziała szczerze wróżka.
- Mam dowody na to, że uczestniczyłaś w uwolnieniu Saul'a Silvy - powiedziała kobieta, podnosząc swój wzrok na dziewczynę. - Od ciebie zależy czy się przyznasz.
- Przyznaję się - odpowiedziała brunetka.
Dyrektorka wydawała się zszokowana tą informacją. Spodziewała się większego oporu dziewczyny.
- Z kim działałaś? - zapytała kobieta, notując coś na kartce.
- Sama - powiedziała od razu dziewczyna.
Rosalind zatrzymała swoją dłoń, a długopis, który trzymała, zatrzeszczał. Jednak nie będzie tak łatwo.
- Nie chce mi się wierzyć, że sama wymyśliłaś cały ten plan i samodzielnie go wykonałaś - powiedziała Rosalind.
- Miałam dostęp do wszystkich materiałów, ponieważ ćwiczę ze Specjalistami - powiedziała dziewczyna, która postanowiła, że nie pozwoli dziewczynom ponieść konsekwencji za ich wspólne działanie.
- W takim razie... Jak wytłumaczysz zalany samochód, pojawienie się klucza u więźnia, jego ucieczkę oraz jego zniknięcie w rzece - nie odpuszczała kobieta.
- Jest pani pewna, że to się wydarzyło naprawdę? - nastolatka uśmiechnęła się. - Czy działo się to tylko w ich głowie?
- Nie masz aż takiej mocy - stwierdziła dyrektorka.