Rozdział 20 (poprawiony)

2.9K 84 8
                                    

Jessica

Szukaliśmy mojej przyjaciółki na naszym piętrze, kiedy Greg dostał wiadomość od Alfy, że Luna się odnalazła i za 15 minut musimy być na jego piętrze.

- Gdzie jest Vici?

- W pokoju Luny

- A ten pokój nie powinien być zamknięty?

- Powinien, ale to teraz nieistotne.

Wróciliśmy do siebie i po szybkim odświeżeniu się i przebraniu znaleźliśmy się pod drzwiami Chrisa, który pojawił się chwilę po nas. Dał znać i po paru sekundach staliśmy już pod pokojem Luny. Mimo że Vici się odnalazła on był spięty. Miał wiele na głowie i niejednokrotnie radził sobie doskonale jako Alfa, ale w momencie, kiedy odnalazł ją pewne sytuacje go przerastały i nie wiedział jak sobie radzić ,zwłaszcza że ona była człowiekiem, co trochę utrudniało sprawy. Doskonałym przykładem było choćby oznaczenie bez jej zgody, kiedy Chris pozwolił przejąć kontrolę swojemu wilkowi a teraz mieliśmy tego efekt. Nie przyznał się do tego, ale znałam mojego brata i jego wilka, dlatego wiedziałam że tak było, chociaż się do tego nie przyznał.
Staliśmy za jego plecami patrząc przed siebie. Od momentu ugryzienia mógł czytać jej myśli, co robił właśnie w tym momencie, kiedy nagle z jego ust wydobył się głośny ryk niezadowolenia. Popatrzyliśmy na siebie z Gregiem a następnie na niego.

- ONA CHCE UCIEC!!!

Nie dając nam szans na powiedzenie czegokolwiek znalazł się przy drzwiach, ale na dwukrotne prośby, aby otworzyła uzyskał odpowiedź przecząca.
Podeszłam do niego i kładąc mu rękę na ramieniu zwróciłam jego uwagę na siebie.
- Może ja spróbuję?
Widziałam smutek w jego oczach i nie umiałam mu pomóc inaczej jak tylko spróbować porozmawiać z przyjaciółką i zobaczyć jak ona się czuje w tym wszystkim. Chris odsunął się stając koło przyjaciela a ja zapukałam na drzwi.

- Victoria to ja Jessica. Proszę otwórz drzwi i mnie wpuść. Chcę tylko porozmawiać i upewnić się, że jesteś cała.

- Możesz wejść, ale tylko ty.

- Dobrze.

Wpuściła mnie patrząc za moje plecy gdzie stali chłopaki. Kątem oka zauważyłam, że Greg powstrzymuje Chrisa przed podejściem do nas. Vici zamknęła drzwi i przekręciła klucz, po czym oparła się o nie. Stanęłam tak, aby nie naruszać jej przestrzeni osobistej jednocześnie przyglądając się szatynce. Wyglądała strasznie - była blada i zapłakana a do tego było widać że coś ją boli. Zrobiłam krok w jej kierunku rozkładając ręce tak, abym mogła ją objąć. Vici przycisnęła do piersi nadgarstek i z łzami w oczach zbliża się do mnie a ja w tej samej chwili objęłam ją przyciskając do siebie jej drobną postać.

- Vici nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Usiądziemy i porozmawiamy jak zawsze. Wiesz, że nie zdradzę twoich tajemnic.

Zgodziła się na moją propozycję i ruszyłyśmy w stronę łóżka. Gdy tylko usiadłyśmy ona się odezwała

- Jess... wybaczam ci.

Popatrzyłam zdezorientowana na przyjaciółkę nie wiedzą, o co jej chodzi.
- Wybaczam ci, że nie powiedziałaś mi o tym... O tym kim jesteś.

- Vici chciałam niejednokrotnie, ale się bałam. Bałam się, że nie zaakceptujesz tego, kim jestem...Kim my jesteśmy . Jesteś dla mnie jak siostra, której nie mam, ale za to mam brata idiotę.

Na jej buzi pojawił się delikatny uśmiech, który po chwili zastąpił grymas bólu.

- Vici w porządku? Co ci jest?

- Ręka strasznie mnie boli i do tego brzuch. Masz może jabłko lub coś innego do jedzenia i jakieś tabletki przeciwbólowe?

Popatrzyłam na nią i kazałam się natychmiast położyć łącząc się w myślach z chłopakami.

- Chłopaki potrzebne są tabletki przeciwbólowe, które przepisał jej Javon, coś do jedzenia najlepiej naleśniki, ale bez niczego i duża woda.

- Co jest Vici?

- Chris spokojnie boli ją bardzo ręka i brzuch. Przynieście wszystko pod drzwi jak najszybciej.

Zerwałam połączenie i skupiłam się na przyjaciółce informując ją, że zaraz pod drzwiami będą leki i jedzenie. Gdy usłyszałam pukanie wstałam aby zabrać tacę jednak jej nie było na ziemi. Przede mną stał mój brat trzymają ją w ręku. Otworzyłam szerszej drzwi, aby zobaczył leżąca na łóżku Vici, ale nie pozwoliłam mu wejść, bo tylko ona mogła to zrobić.

Greg

Gdy próby przyjaciela zobaczenia swojej mate spełzły na niczym do akcji wkroczyła Jess. Podeszła do niego i kładąc rękę na jego ramieniu zaproponowała swoją pomoc. Popatrzył na nią smutno i odsuwając się na bok podszedł do mnie. Tymczasem ona zapukała do drzwi, które się lekko uchyliły. Słyszeliśmy ich cichą rozmowę, po której Jess mogła wejść do środa. Vici otworzyła szerzej i wtedy ją zobaczyliśmy. Chris od razu chciał do niej podejść, ale złapałem go w ostatniej chwili, aby go powstrzymać. Nie był zadowolony a jego oczy przybrały ciemny kolor, co oznaczało że jest wściekły. Musiałem to zrobić, aby nie zniszczył tego, co udało się już osiągnąć. Po raz pierwszy musiałem się mu sprzeciwić... Byłem Betą, ale również jego przyjacielem. Dopiero, kiedy drzwi się zamknęły i usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza puściłem go a na jego twarzy malowało się wiele emocji. Zacząłem się zastanawiać, co bym zrobił jakbym był na jego miejscu i doszedłem do wniosku, że zapewne postąpiłbym tak samo jak on. Staliśmy na korytarzu czekając na jakiś znak, kiedy usłyszeliśmy głos mojej mate.

- Chłopaki potrzebne są tabletki przeciwbólowe, które przepisał jej Javon, coś do jedzenia najlepiej naleśniki, ale bez niczego i duża woda.

Byłem gotowy już iść po to, o co prosiła, ale Alfa powstrzymał mnie chcąc się dowiedzieć, co z jego partnerką. Było widać, że się o nią strasznie martwi. Nie wiem, co dokładnie zapytał i jaka była odpowiedź, ale gdy zakończył „rozmowę" z Jess zwrócił się do mnie.

- Pójdę po tabletki do sypialni a ty idź do kuchni i tam się spotkamy.

Przytaknąłem na zgodę i ruszyłem do kuchni. Po chwili pojawił się Chris z tabletkami w ręku. Szybko zrobiłem kilka naleśników a gdy było już wszystko gotowe zabrał tace i ruszył z powrotem na piętro zostawiając mnie samego na dole.

Moja kruszyna ( W trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz