Rozdział 24 (poprawiony)

2.8K 79 0
                                    

Christian

 Stojąc pod pokojem Luny wyczułem ją przez drzwi. Nie chciałem ingerować w jej myśli, dlatego zaciągnąłem się cudownym zapachem wanilii z truskawką, który jest nawet przez nie wyczuwalny, a może, dlatego ze jest moją przeznaczoną. Przyłożyłam dłoń do drewnianej przeszkody cicho prosząc ja o wybaczenie nie wiedząc czy usłyszała mój głos. Gdy odchodziłem z stamtąd wiedziałam, że ona wciąż stoi przy nich.
Po wejściu do sypialni od razu skierowałem się do łazienki i po szybkim prysznicu nie przejmując się niczym położyłem się nagi do łóżka myśląc o szatynce szybko zasnąłem. Obudziłem się wcześnie rano a mój wilk już miał coś do powiedzenia.

~ W końcu wstałeś. Wiesz, która godzina?! ~

~ Futrzaku jest 5: 30 rano! O co ci chodzi?! ~

~Rusz swój tyłek i idziemy pobiegać!~

~ Zwariowałeś?! Jestem wykończony i nie mam ochoty!~

~Ruszaj się, bo zawsze biegaliśmy rano a teraz nas zaniedbałeś w tej kwestii. Potrzebujemy tego oboje.~

~Dobra, dobra już wstaję ~  

~ A tak na przyszłość zakładaj, chociaż bokserki na tyłek, bo jakby wpadła tu nasza mate to nie chciałaby zapewne oglądać cię w takim wydaniu~

~ Derek!!! Niedługo tylko takiego będzie chciała mnie widzieć ~

W odpowiedzi prychnął i zamilkł a ja ruszyłem do garderoby po jakieś dresy. Miał rację miałem kilka dni przerwy bez biegania i zarówno ja jak i on tego potrzebowaliśmy.
Wziąłem pierwsze lepsze spodnie i wsunąwszy je na siebie ruszyłem na dół do skrzyni, przy której się rozebrałem i chowając je w niej od razu pobiegłem do lasu zmieniając się w biegu w swoją wilczą postać. Wbiegłem do lasu i dałem znać wyciem moim ludziom patrolującym tereny że przyłączam się do nich. Odpowiedzieli mi wyciem wiec ruszyłem od razu w tamtym kierunku.
Patrolowanie zajęło mi dwie godziny… dwie godziny intensywnego biegania i sprawdzania każdego zakamarka lasu. Tak jak przez ostatnie dni teren był czysty i nie wyczuliśmy żadnego obcego zapachu. Do domu wróciłem zmęczony, brudny, ale zrelaksowany. Po przemianie ubrałem spodnie i ruszyłem do środka chcą iść pod prysznic, kiedy spotkałem po drodze siostrę.

- Jesica już nie śpisz?

- Nie. Idę przygotować śniadanie, bo twoja wybranka jeszcze śpi a możesz mi uwierzyć na słowo, że śpioch z niej straszny.

- Poczekaj z tym. Spotkamy się w kuchni za godzinę

- A czemu?

- Damy jej jeszcze pospać i zobaczymy się za godzinę.

- Ok

Wróciliśmy z powrotem każde na swoje piętro. Chciałem, aby się wyspała, bo skoro lubi to ja jej nie odbiorę tej przyjemności. Poza tym z chęcią sam przygotuję śniadanie, aby trochę wkraść się w jej łaski jednak musi mi pomóc w tym Jess. Godzina szybko zleciała i ruszyłem do kuchni. Blondynka już na mnie czekała w towarzystwie swojego partnera.

- To co dzisiaj szef w kuchni serwuje nam na śniadanie?

- Wam? Greg zapomnij. Ewentualnie twojej mate, bo z tego, co wiem to ty masz dwie ręce i śniadanie umiesz robić.

- Ej, ale ja chcę od Alfy!

- Zapomnij i nie zachowuj się jak rozkapryszone dziecko.

Przedrzeźnialiśmy się jeszcze chwilę aż przyszła pora, aby zabrać się za śniadanie dla mojej  śpiącej królewny, której niestety tym razem nie ja obudzę pocałunkiem.

Moja kruszyna ( W trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz