Rozdział 10 (poprawiony)

3.8K 126 4
                                    

Z OKAZJI ZBLIŻAJĄCYCH SIĘ ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA

PRAGNĘ ZŁOŻYĆ WSZYSTKIM MOIM CZYTELNIKOM

NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA
ZDROWIA, POGODY DUCHA, SPEŁNIENIA MARZEŃ.
NIECH TEN CZAS UPŁYNIE W RODZINNYM GRONIE,
I CHWILACH ROZISKRZONYCH KOLĘDĄ.

A NOWYM NADCHODZĄCYM ROKU ŻYCZĘ

SPEŁNIENIA WSZYSTKICH MARZEŃ

ZARÓWNO TYCH MNIEJSZYCH JAK I TYCH WIĘKSZYCH.

🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄


Christian

Obserwowałem dziewczynę leżąca na naszym łóżku licząc na to, że wkrótce się obudzi. Była taka spokojna i nie zmieniła pozycji ani razu odkąd ją przyniosłem do sypialni. Po jakimś czasie zauważyłem, że jej powieki lekko drgnęły tak jakby próbowała się obudzić. Nie czekając chwyciłem jej drobną dłoń a parę minut później zobaczyłem jej piękne zielone oczy. Rozglądała się wokół siebie, po czym jej wzrok spoczął na mnie. W chwili, gdy nasze oczy się spotkały podniosła się gwałtownie i wyrywała dłoń z mojej od razu odsuwając się na drugi koniec łóżka. Jej chęć oddalenia się była tak wielka, że posuwając się szybko do tyłu nie zauważyła krańca łóżka i wylądowała z hukiem na ziemi. Usłyszałem cichy jęk i przewracając fotel w ułamku sekundy byłem obok niej. Siedziała na ziemi trzymając rękę blisko piersi. W jej oczach widać było strach, więc zatrzymałem się i spokojnie się odezwałem.

- Victorio nie bój się mnie. Nie zrobię ci krzywdy. Jesteś bezpieczna i musimy zobaczyć, co z twoja ręką.

- Ty...Ty...Kim ty jesteś?! Czy Jessica też jest taka?! Czy wszyscy tutaj...

W tej chwili marzyłem tylko o tym, aby się nią zaopiekować i zobaczyć, co z jej ręka. Nie dając jej dokończyć podszedłem do niej bliżej i mimo sprzeciwu wyciągnąłem w jej kierunku dłoń z niemą prośbą o podanie swojej, aby ją obejrzeć jednak, gdy zaczęła się trząść ze strachu zmieniłem swój zamiar i cofnąłem się trochę do tyłu.

- Nic ci nie zrobię. Usiądź proszę na łóżku to porozmawiamy i wezwę lekarza, aby zobaczył twój nadgarstek.

- Nie...Nie dotykaj mnie! Nic mi nie jest.

Nasza więź przed połączeniem nie jest jeszcze tak silna, ale potrafię wyczuć już jej ból i wiem, że coś się stało jednak ona nie pozwala sobie pomóc. Ponownie proponuję, aby obejrzał ją nasz lekarz, ale jedyne, co od niej słyszę to kolejna odmowa i chęć ucieczki z tego domu.

- Nie! Nikt z stąd mnie nie dotknie! Ja wychodzę a wy się do mnie nie zbliżajcie! Nigdy!!!

Po wykrzyczeniu prosto w twarz tego, co myśli podniosła się z trudem z podłogi. Była słaba, przez co prawie się przewróciła, ale udało mi się ja chwycić w ostatniej chwili ratując przed kolejnym upadkiem. W miejscu gdzie nasze ciała się złączyły przeszedł mnie przyjemny dreszcz a do mojego nosa doszedł jej cudowny zapach wanilii i truskawek. Mimo że ona nie chciała połączyłem się w myślach z Javonem wzywając go do nas. Nie mogłem długo cieszyć się nasza bliskością, bo wyrwała mi się i zanim się obejrzałem ona już wybiegała przez drzwi.

~ Powinienem ci dać kopa w dupę!!! Czemu nie zamknąłeś drzwi na klucz?! Goń ją idioto! ~

~ Z skąd miałem wiedzieć, że ona ucieknie?! A nawet, jeśli to nie sądziłem, że mimo swojego stanu będzie taka szybka!~

Moja kruszyna ( W trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz