Rozdział 50

1.6K 66 4
                                    

W części z Victorią jest rozmowa z dzieckiem i słowa są specjalnie pisane z błędem, dlatego nie zrażajcie się przy czytaniu 🤭

🌸🌸🌸🌸🌸

 
Christian 


 
Od tamtej ciężkiej dla wszystkich nocy panował już spokój. Nikt znowu nie widział Erica, ale czułem, że jest blisko. Victoria po weekendzie wróciła do szkoły ku  mojemu niezadowoleniu, ale gdy popatrzyła na mnie wpierw robiąc oczy kota z  Shreka, które na mnie nie zadziałały i dalej  byłem przeciwny temu można powiedzieć, że wykrzyczała mi prosto w twarz, że wraca do szkoły i nic ani nikt ją przed tym nie powstrzyma. Chciała wrócić jak to określiła do normalnego życia o ile masz świat można nazwać normalnym. Mimo że miałem poparcie reszty ten mały uparciuch i tak postawił na swoim i od poniedziałku wróciła do niej, ale z zwiększoną liczbą chłopaków, którzy chodzili z nią, jako uczniowie na  lekcje mając wciąż ją oku.

Każdego dnia odwoziłem i odbierałem ją z szkoły a gdy ona w niej była ja starałem się ogarnąć jak najwięcej pracy i zaplanować zajęcia na południa wyznaczając do tego ludzi. Czasem się zdarzyło, że dam musiałem się czymś zająć a wtedy ona spędzała czas na czytaniu lub zabawie z maluchami z naszej watahy. W takich momentach czasem udało mi się ja obserwować a ja nie mogłem się doczekać, kiedy my będziemy mieć takie maleństwo i to nie jedno.

Dziś jak zwykle zawiozłem a potem pojechałem po nią i Jess do szkoły, do której podjechałem kilka minut przed dzwonkiem. Wysiadłem z auta  i oparwszy się o maskę auta obserwowałem okolicę do momentu, kiedy zadzwonił dzwonek i młodzież zaczęła wychodzić z budynku. Widziałem jak dziewczyny się mi przyglądają i próbują mnie poderwać. Nie zwracałem uwagi na nie, bo mnie interesowała tylko zielonooka szatynka, która właśnie pojawiła się na schodach. Nasze spojrzenia się spotkały a ja stanąłem rozkładając swoje ramiona, w których po chwili znalazła się ona łącząc nasze usta.

- Stęskniłam się

- Ja bardziej kruszyno. Jedziemy?

- Tak.

Otworzyłem drzwi i pomogłem jej zająć miejsce, po czym szybko usiadłem za kierownicą i ruszyłem w stronę wioski.

Siedząc przy obiedzie dziewczyny, co chwilę spoglądały na siebie dziwnie  a ja czułem w kościach, że one coś kombinują i zapewne wkrótce się przekonam co. Podczas posiłku poinformowałem je, że mam  z Gregiem jeszcze trochę pracy i będziemy w gabinecie , na co one przytaknęły stwierdzając, że odrobią lekcje. Rozstaliśmy się pod jadalnią każdy idąc w swoją stronę.

Próbowaliśmy namierzyć  Alfę Erica przeglądając miejsca na mapie gdzie mógł się ewentualnie ukryć, kiedy do gabinetu ktoś wbiegł. Nie musiałem nawet podnosić głowy, aby wiedzieć, że to blondynka z szatynką. Moja siostra miała taki zwyczaj i nieważne czy byłem sam czy może miałem jakieś ważne spotkanie i niestety tego samego nauczyła moją mate.

Podniosłem głowę i popatrzyłem na dwie uśmiechnięte buzie, które zajęły miejsce na przeciwko nas świdrując nasz wzrokiem. Byłem bardzo ciekawy, co one kombinują. Nie mogąc znieść dłużej tej ciszy zapytałem spokojnie, ale używając głosu Alfy.

- Dzień dobry Christianie. Jak się miewasz?  Czy czasem nie przeszkadzamy?

Zacząłem zadawać pytania chcąc im dać do zrozumienia, że wpadały  nie w porę, ale one wygodnie rozsiadły się na sofie bacznie nas obserwując. Popatrzyłem na mojego towarzysza, który tak samo miał poważną minę i oczekiwał na ciąg dalszy tej sytuacji.

Moja kruszyna ( W trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz