Rozdział 55

1.4K 59 15
                                    

Dla tych którzy czytają ponownie lub pierwszy raz 🤭Jedna z czytelniczek napisała mi że mylę się z imionami Chris i Derek dlatego tłumaczę.Derek jest wilkiem Christiana dlatego jest pisane raz tak raz tak...

🌸🌸🌸🌸🌸

Greg

Staliśmy wszyscy na polanie w ciszy obserwując walkę dwóch samców Alfa. Wilk Christiana był silny i dobrze wyszkolony, przez co unikał większość niebezpiecznych ataków ze strony napastnika, ale wilk Alfy Erica był równie dobrym wojownikiem. To Eric zaatakował pierwszy rzucając się i gryząc Dereka w tylną łapę, ale on szybko wyrwał ją i od razu oddał atak.

Walka trwała już ponad godzinę, ale nikt nie odszedł dając w ten sposób wsparcie swojemu przywódcy i w niemy sposób wspierali Lunę.

Ich wielkie ciała plątały się ze sobą prawie po całej wolnej przestrzeni polany i za każdym razem, gdy byli blisko watahy nasz Alfa tak kierował swoimi ruchami, że odciągał ich od reszty. Walka tych dwóch przypominała śmiertelny taniec, gdy chodzili wokół siebie w ciszy szykując się do kolejnego ataku a warczenie na siebie, co jakiś czas przerywane skomleniem po " dostaniu "ugryzienia przypomniało straszną pieśń...

Victoria stała osłaniana przez dwóch wojowników oraz mnie a moja partnerka stała obok niej. Ci mężczyźni, którzy stali za nami biorąc z nas przykład otoczyli ją tak, aby chronić ją i aby nie mogła się wydostać w razie jakby chciała biec do Chrisa, co nie było by dobrym ruchem.

Czułem bijący od niej strach i niepewność. Słyszałem płacz a gdy zerknąłem na jej buzię była cała mokra od łez. Miałem przeczucie, że coś chce zrobić i nie myliłem się, kiedy zaczęła się rozglądać szukając możliwości wydostania się za swój "mur". Chciałem już interweniować, kiedy usłyszałem szałem jak Jess się do niej odzywa.

- Vici, jeśli pobiegniesz tam chcąc mu pomóc możesz nie tylko zginąć przez przypadkowe uderzenie pazurami, ale rozproszysz go, bo on będzie chciał za wszelką cenę ochronić ciebie i przez chwilę nieuwagi może zginąć.

To, co jej powiedziała pomogło, bo Vici została w miejscu skupiając się na tym, co dzieje się na polu walki. Spokojniejszy o to, że nic nie zrobi wróciłem do obserwowania sytuacji i oraz otoczenia. Mężczyźni stali w pierwszym rzędzie osłaniając swoimi ciałami kobiety, ale każdy był skupiony na dwóch walczących wilkach. Od rozpoczęcia jej nikt nie odszedł ani na krok, nikt się nie odezwy tylko każdy stał wciąż w tym samym miejscu, gdy przyszedł tu rano dając przez cały czas wparcie swojemu Alfie. Patrząc po twarzach zgromadzonych mój wzrok przyciągnął nieznaczny ruch na drzewach. W pierwszej chwili pomyślałem, że to ktoś od Alfy Erica, ale gdy wyostrzyłem wzrok i węch zrozumiałem, że to starsi chłopcy z naszej watahy, którzy musieli się wymknąć z domów, aby wspierać swojego Alfę sądząc po tym jak siedzą na drzewach I trzymają mocno zaciśnięte kciuki obserwując jak reszta każdy ruch.

Ich wymknięcie się z domu oraz miny wszystkich tutaj zgromadzonych świadczą o tym, jakim przywódcą jest Christian. Ma szacunek oraz miłość swojej watahy a to w naszym świecie wiele znaczy.

Spuściłem wzrok z chłopców siedzących na drzewach na dwa gryzące się w tym momencie wilki i w tym samym momencie Eric przerzucił mojego przyjaciela tak, że ten upadł na ziemię z hukiem, po czym rzucił się na niego chcąc ostatecznie rozprawić się z swoim przeciwnikiem. Victoria krzyknęła przerażona i zaczęła ciągnąć i drapać nas, aby tylko się wydostać za bariery, ale została powstrzymana przez Rafa, który złapała ją w mocnym uścisku i podnosząc do góry uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch prócz machania nogami i uderzani go pieśćmy w uda. Nie martwiłem się podobnie jak i ci, którzy wiedzieli, co się dzieje i co zaplanował Chris i to był właśnie moment, w którym on wcieli swój plan w życie.

Moja kruszyna ( W trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz