Rozdział 30

2.4K 78 7
                                    

Christian

Nasza podroż trwała już trzy godziny a do wioski Alfy Erica dzieliło nas jeszcze drugie tyle. Oczywiście szybciej byłoby gdybyśmy polecieli samolotem, jednak po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw doszliśmy do wniosku, że podróż autem, chociaż dłuższa będzie lepsza. Jadąc taką grupą mieliśmy możliwość dokładniej się rozglądać wyostrzając przy tym nasz wilczy wzrok. Była to szansa, aby zauważyć jakieś szczegóły, które być może naprowadziłby na ślad Vici lub podczas postoju poczuć zapach jej lub porywacza. Niestety do tej pory i podczas jednego postoju na nic nie trafiliśmy. Postój zrobiliśmy na leśnym parkingu i upewniwszy się, że jesteśmy sami kilku z nas zmieniło się wilki i przeszukali okolice z marnym skutkiem.

Pozostałe godziny minęły nam bardzo szybko. Dzięki możliwości komunikowania się w umysłach będąc już blisko naszego celu postanowiliśmy zaparkować auta w bezpiecznej odległości od wioski tak, aby nikt nie usłyszał naszych pojazdów. Wówczas mieliśmy możliwość podejścia cicho do wioski be zrobienia hałasu.
Znaleźliśmy doskonałe miejsce wśród drzew gdzie zaparkowaliśmy auta i podchodząc do bagażników kilku z nas rozebrało się przemieniając się w swoje wilki. Podzieliliśmy się na dwie wymieszane grupy. Ja wraz z Alfą Jensenem, Gregiem oraz Alfą Etanem i 4 innymi chłopakami ruszyliśmy przed siebie. Postanowiliśmy wejść do wioski od „przodu", natomiast mój ojciec, Alfa James, Alfa Jack i reszta grupy ruszyli od „tyłu".
Od wioski dzieliło nas już parę metrów i z tej odległości powinniśmy już słyszeć cokolwiek, jednak panowała tu głucha cisza. Nie podobało mi się to i zacząłem się zastanawiać czy to czasem nie jest pułapka. Eric zdawał sobie zapewne doskonale z tego sprawę, że po nią przyjdę, ale nie mógł wiedzieć, kiedy dokładnie. Po paru minutach ci, którzy byli pod postacią wilków zatrzymali się na jej granicy stawiając uszy do góry, ale nie wydali z siebie żadnego odgłosu, co oznaczało, że nie wyczuwają zagrożenia. Wówczas i ja zaciągnąłem się zapachem, ale prócz lasu nic innego nie poczułem żadnego obcego wilka, co było naprawdę dziwne.Połączyłem się z drugą grupą przedstawiając im sytuację z naszej strony, ale w odpowiedzi usłyszałem dokładnie to samo. W tamtej części też nic nie było czuć ani słychać. Dałem znać wojownikom, którzy ostrożnie ruszyli do przodu i przekraczając powoli granice wychodzili z lasu, w którym się znajdowaliśmy.
Będąc już na jej terenie ku naszemu zaskoczeniu okazała się ona opuszczona. Zaczęliśmy się rozglądać wokół siebie dokładnie lustrując każdy centymetr otoczenia i nie zauważyliśmy nic podejrzanego...

Niektóre z otaczających nas domków miały pootwierane na oścież drzwi, co oznaczało, że zostały opuszczone w pośpiechu. Postanowiłem wejść do kilku przypadkowych, aby sprawdzić czy trafie na jakieś ślady lub wskazówki, co się tutaj stało.

- Greg idę rozejrzeć się po kilku domach.

- Poczekaj pójdę z tobą dla bezpieczeństwa.

- Dobra. Sprawdzimy wyrywkowo kilka tych z prawej a reszta niech sprawdzi po lewej. Jeśli coś znajdziecie od razu dajecie znać.

Moi towarzysze przytaknęli z aprobatą na zgodę i ruszyli sprawdzić tamte budynki. Z Gregiem ruszyliśmy do pierwszego wskazanego przeze mnie. Ten szczególnie mnie zainteresował, bo jako pierwszy z paru miał otwarte drzwi na oścież.
Powoli zachowując ostrożność weszliśmy do środka. Dom nie był duży i po wejściu do niego powitał nas kuchnia połączona z małym salonem oraz trzy pary drzwi. Podeszliśmy każdy do jednych i na mój znak równocześnie je otworzyliśmy. Za tymi, które otworzyłem znajdowała się łazienka.Za tymi, które pociągnął Greg był dziecięcy pokój. Zostawiliśmy je otwarte i podeszliśmy do ostatnich. Po pociągnięciu z klamkę zobaczyliśmy jeszcze jeden tak samo pusty jak pozostała reszta domu. Żadnych śladów, żadnych rzeczy, żadnych zapachów... Nic.
W podobny sposób skontrolowaliśmy jeszcze kilka domów i w każdym, który został przez nas odwiedzony lub naszych towarzyszy była taka sama pustka.W tej części wioski było mniej zabudowań niż za głównym domem. Grupa z moim ojcem wciąż sprawdzała teren z tyłu przekazując nam to samo, co mieliśmy tutaj...Puste domostwa. Chciałem, aby dołączyli już do nas jednak oni postanowili jeszcze tam powęszyć mówiąc, że dołączą do nas jak skończą. Wioska była opuszczona i wyglądało na to, że szybko, ale dokładnie się przenosili nie zostając za sobą żadnych śladów, więc raczej nic nie znajdą.

Moja kruszyna ( W trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz