Rozdział 49

1.5K 49 0
                                    

Z tego względu że w ten weekend nie będę miała możliwości wrzucenia rozdziałów dzisiaj pojawia się 2. Milego czytania i udanego weekendu 😘

🌸🌸🌸🌸🌸🌸

Christian

 Po opuszczeniu sypialni, w której spała szatynka mając z tyłku głowy słowa, że jej oprawca wrócił postawiłem wezwać jednego z wojowników, aby pilnował wnętrza domu. Wioska od jego ucieczki już miała zwiększone patrole i dlatego uczestniczyłem też w szkoleniu nowych wojowników, których wybrałem z tych, którzy do nas dołączyli z jego watahy a Greg zajmował się nowymi tropicielami.

I mimo że dom wokół był dobrze strzeżony wolałem jednak, aby od dzisiaj ktoś kręcił się po  nim tak na wszelki wypadek.

Beta przyszedł chwilę po moim wezwaniu i przekraczając próg gabinetu przeszliśmy na oficjalny tryb rozmowy.

- Alfo?

- Siadaj Greg. Musimy porozmawiać.

- Dobrze. To, co się stało?

- Moja siostra zapewne coś ci powiedziała o sytuacji z dzisiejszego popołudnia.

- Tak, ale nie wiele.

- Jak Luna odzyskała przytomność poprosiłem ją, aby powiedziała mi, co się dokładnie wydarzyło. Opowiedziała...

Powiedziałem mu wszystko to, co ona mi powiedziała i widziałem po jego minie, że też był zły na siebie za to, że nic nie zauważył. Ani on, ani ja...Nikt. Victoria umie dobrze kryć się z uczuciami a ja będę musiał z nią kiedyś o tym porozmawiać.

- Co robimy?

- Po pierwsze trzeba dokładnie sprawdzić teren wokół szkoły...

W tym momencie połączyłem się z kilkoma tropicielami wysyłając ich do sprawdzenia wspomnianego terenu, po czym wróciłem do rozmowy z Gregiem odnośnie zapewnienia bezpieczeństwa Lunie i rozprawieniu się raz na zawsze z Alfą Ericiem.

Po dwóch godzinach wrócili tropiciele. Jeden z nich przyszedł do gabinetu, ale nie miał dobrych wiadomości.

- Alfo sprawdziliśmy cały teren wokół szkoły i w zasięgu kilku km dalej, ale prócz odcisku jego stóp w krzakach niedaleko szkoły nic nie znaleźliśmy. Ukrył swój zapach i poruszałał się chodnikami lub ulicą nie zostawiając śladów.

- Cholera! Dobrze macie teraz wolne, ale bądźcie w pogotowiu.

- Tak jest Alfo.

Gdy chłopak opuścił gabinet popatrzyłem na mojego towarzysza, którego mina mówiła wszystko. Był tak samo wściekły jak ja, mimo że nie chodziło o jego partnerkę.

Nie wiedzieliśmy gdzie jest Alfa Eric i co kombinuje, ale wiedzieliśmy jedno. Wkrótce zaatakuje...

Spędziliśmy jeszcze trochę czasu w gabinecie i kiedy mieliśmy już wychodzić, kiedy do środka wpadła jak burza moja siostra. Nie było by to dla mnie nic dziwnego gdyby nie jej przerażona mina.

- Alfo... Christian...Vici ma atak paniki...Nie umiem...

Nie czekałem na ciąg dalszy jej wypowiedzi tylko omijając ich szybko wybiegłem z gabinetu wprost do naszej sypialni. Z każdym krokiem słyszałem jej przerażony krzyk nie wiedząc, co mogę zastać w pokoju.

Po przekroczeniu jej progu moją uwagę przyciągnęło puste łóżko, na którym cała pościel była rozwalona i brakowało kołdry.

Krzyki mojej małej dochodziły za łóżka, za którym stał chłopak, który pilnował domu z rękoma uniesionymi w górze mówiąc do niej, że jest bezpieczna, ale nic to nie dawało, bo o ile on próbował do niej podejść ona głośniej krzyczała.

Moja kruszyna ( W trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz