Rozdział 46

1.6K 56 4
                                    

Ten rozdział jest 18+🔞

Christian

Przyjęcie niespodzianka się udała a Vici po ściągnięciu opaski z oczu była zaskoczona. W pierwszej chwili myślałem, że obróci się na pięcie i ucieknie z krzykiem, ale gdy zaczęła biec w moją stronę i potem skoczyła w moje rozłożone ramiona wiedziałem, że dobrze zrobiłem. Stałem z Gregiem obserwując jak tańczy i wygłupia się z Jessicą i Samantą. Nasi rodzice rozmawiali i podobnie jak my uśmiechali się patrząc na dziewczyny. Była szczęśliwa wśród osób, na których jej zależało, co było widać po jej wciąż szczęśliwej minie.
Nad jeziorem siedzieliśmy już 3 godziny i kiedy dziewczyny się wyszalały zaczęły się spokojne rozmowy z gośćmi. Vici stała wraz z przyjaciółkami akurat niedaleko mnie kiedy zauważyłem jak dreszcz wstrząsa jej drobnym ciałem. Przeprosiłem moich towarzyszy i w paru krokach znalazłem się obok dziewczyny obejmując ją od tyłu pochyliłem się nad jej uchem pytając.

- Chcesz już wracać?

- Tak. Jest cudownie, ale jestem zmęczona i jest mi zimno.

Na jej odpowiedź cmoknąłem płatek jej ucha i obracając ją przodem do gości grzecznie poinformowałem, że to już koniec imprezy. Oprócz niej i jej rodziców wszyscy byli wilkami i my tego zimna nie odczuwaliśmy tak jak oni. Kątem oka widziałem też jak jej mama trzęsie się już z zimna a jej mąż przyciąga ją do siebie.
Po moim oświadczeniu próbowała się wymknąć z moich ramion mówiąc, że pójdzie pomóc w porządkach, ale jej na to nie pozwoliłem. Ustaliliśmy wszystko tamtego dnia w gabinecie a sprzątanie przez nią po imprezie nie było przewidziane.

- Kruszyno wszystko jest ustalone i zabieram cię domu.

- Ale powinnam pomóc...

- Nie. wszytko jest ustalone i zabieram cię do domu.

- Chris a zanim pojedziemy czy mogę jeszcze porozmawiać i pożegnać się z rodzicami.

- Nie musisz o to pytać. Leć.

Obróciła się do mnie przodem i pocałowała w policzek, po czym pobiegła szczęśliwa do swoich rodziców.
Obserwowałem każdy jej ruch i to jak rozmawia z nimi a sądząc po ich twarzach nie poruszyła tematu Erica. Za to jej ojciec, co jakiś czas zerkał przez jej ramię posyłając mi groźne spojrzenie cały czas milcząc. Dopiero na koniec coś jej powiedział, na co ona się zaśmiała i po przytuleniu ich obróciła się w moją stronę i podobnie jak do nich tak i do mnie przybiegła wprost w moje ramiona.

- Kruszyno wracamy do domu?

- Tak...Ale Chris chciałabym z tobą porozmawiać na osobności.

- Dobrze, ale, o czym?

- Nie tutaj. Możemy poczekać i porozmawiać w domu?

- Oczywiście Vici. To chodźmy.

Objąłem ją ramieniem i ruszyliśmy parę kroków do przodu kiedy postanowiłem ją zaskoczyć i nim się spostrzegła siedziała już na moich plecach obejmując mnie za szyję a ja trzymałem ją za nogi. Krzyknęła zaskoczona a potem zaczęła się śmiać.

- Teraz jesteś jak małpka trzymająca się drzewa.

Na moje stwierdzenie jeszcze bardziej się zaśmiała a potem poczułem jej usta na moim karku.
Na ten gest poczułem jak mój przyjaciel w spodniach budzi się do życia i cieszyłem się, że ona tego nie widzi.
Przyspieszyłem krok, aby jak najszybciej znaleźć się w aucie a następnie w domu. Zastanawiałem się, o czym ona chce ze mną porozmawiać i to jeszcze na osobności. Może nie byłem teraz do niej w porządku, ale to mi nie dawało spokoju i postanowiłem posłuchać jej myśli. Jednak starając się to zrobić trafiłem na barierę. Cwana bestyjka, chociaż wątpię, aby ktoś jej zdradził, że potrafię to robić a i ona zapewne nie wiedziała, że blokuje dostęp do nich.
Od domu nie dzieliła nas duża odległość, dlatego po paru minutach już parkowałem na jego podjeździe. Otworzyłem drzwi od jej strony i pomogłem wyjść z mojego suva.Za nim zrobiła krok już trzymałem ją w stylu panny młodej.

Moja kruszyna ( W trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz