Rozdział 51

1.3K 50 1
                                    

Mial być w sobotę wpada dzisiaj🤣 Rozdział 18+🔞

🌸🌸🌸🌸🌸

Christian

Zabranie Vici na randkę do mojej samotni było najlepszym pomysłem, na jaki wypadł mi do głowy w tamtej chwili. Kiedyś bywałem tam, kiedy chciałem porostu pobyć sam lub przemyśleć ważną sprawę lub jakiś problem a od teraz to miejsce już nie jest tym, czym była dla mnie do tej pory teraz stała się naszym miejscem, które niejednokrotnie będziemy wspólnie odwiedzać.

Mimo że siedzieliśmy wciąż w siodłach nie przeszkadzało nam to, aby się trzymać za ręce i w miarę możliwości się przytulać. W pewnym momencie nim słońce schowało się za górami przesadziłem moją kruszynę na swojego konia tak, że siedziała teraz przede mną wtulając się plecami w moją klatkę a ja dzięki temu mogłem czuć jej cudowny zapach i całować delikatnie jej czuły punkt za uchem.

Gdy słońce całkowicie schowało się za górami a na niebie pojawił się księżyc otoczony milionem świecących punkcików popatrzyłem na nią. Uśmiech nie schodził z jej ust a gwiazdy odbijały się w jej pięknych oczach.

Dzisiejszej nocy była pełnia a mój pociąg fizyczny był w tym czasie jeszcze większy niż zawsze, chociaż myśląc o tym teraz to raczej zawsze tak mnie do niej ciągnie bez względu na porę dnia czy nocy. Od momentu, kiedy się sparowaliśmy wciąż pragnąłem się z nią kochać i czuć jej wspaniałe ciało oraz zatapiać się w niej.

Droga powrotna upłynęła nam w atmosferze śmiechu i pocałunków, co kilka metrów gdyż ciężko było oderwać mi się od jej słodkich ust. Na miejscu sami rozsiodłaliśmy konie i po odprowadzeniu ich do boksów nie obyło się bez przytulenia Scarlett i Pioruna przez szatynkę i dopiero wówczas ruszyliśmy do auta a następnie do domu. Droga do wioski nie zajmowała nam dużo czasu, ale gdy zapytałem jej o to jak jej się podobało nie uzyskałem odpowiedzi. Oderwałem wzrok na chwilę od drogi i zobaczyłem, że zasnęła przytulona do szyby. Przez resztę drogi, co chwilę zerkałem na śpiąca dziewczynę tak jakby miała zaraz wypaść z auta, chociaż wiedziałem, że to nie możliwe. Księżyc oświetlał jej spokojną twarz a ja gdybym mógł wpatrywałbym się w nią cały czas.

Po zatrzymaniu się na podjeździe chciałem wziąć dziewczynę na ręce i zanieść do sypialni jednak w momencie, kiedy trzymałem ją gotowy do wyciągnięcia z auta przebudziła się.

- Christian? Gdzie jesteśmy?

- Już w domu. Przepraszam nie chciałem cię obudzić.

- Nic się nie stało kochanie. Jestem zmęczona i tak zaraz pewnie zasnę. Przepraszam wiem, że dzisiaj pełnią i...

- Kruszyno. Zapanowałem nad pożądaniem, kiedy poznałem cię i wtedy była pierwsza nasza pełnia to zapanuje i teraz. Szczerze mówiąc teraz jest mi nawet łatwiej, bo już mamy pierwszy raz za sobą i teraz jesteś w pełni moja jak ja i twój.

W odpowiedzi ziewnęła głośno, na co się zaśmiałem, bo nie takiej odpowiedzi oczekiwałem. Cały tydzień w szkole, obowiązki Luny oraz nasza dzisiejsza randka całkowicie ją wykończyły. Trzymając Vici wciąż na rękach zaniosłem na wpół przytomną do sypialni i postawiłem przed łóżkiem podtrzymując w pasie, aby się nie przewróciła się. Powoli zacząłem rozbierać szalik, czapkę oraz kurtkę... A gdy była już w samej bieliźnie poczułem nieodpartą chęć zanurzenia się w jej słodkim wnętrzu. Ona jakby to wyczuła i zaczęła mnie rozbierać zostawiając mi tylko bokserki a w jej zielonych tęczówkach widziałem podniecenie.

- Kochanie chodźmy pod prysznic.

- A nie chciałaś iść spać?

- Potem... Najpierw prysznic z moim wilczkiem.

Moja kruszyna ( W trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz