2.

175 33 192
                                    

*dla przyzwoitości zrobię tu krótką legendę, choć zakładam, że szybko byście się zorientowali. Kursywą pisane są wspomnienia. Pogrubiony tekst to fragmenty dziennika, które pisał Harry.*


Louis cholernie bał się otworzyć ciemną okładkę dziennika. Ręce mu drżały, oddech szalał w piersi, a wzrok nie pozwalał skupić się na niczym poza dwoma słowami na czarnym tle.

Dziennik kłamstw.

Czy to miało prawo zaprowadzić ich w dobre miejsce?

Nie wiedział. Otworzył zeszyt, delikatnie odginając okładkę. Nabrał dużo powietrza do płuc, widząc długie zdania pisane starannymi literami, które Harry kreślił ciemnym tuszem. Zaczął sobie wtedy wyobrażać, że chłopak ukrywał to przed nim, a Louis był ślepy, nie widząc, że coś było na rzeczy.

Z ogromnym bólem serca i zagryzioną boleśnie wargą, zaczął czytać...

Pamiętasz, jak się poznaliśmy? Wiem, to było cholernie dawno. Byliśmy takimi dzieciakami, Lou! Wciąż nie potrafię uwierzyć, że minęło tyle lat...

Ale zacznę od początku. Nie bez powodu ten pamiętnik nazwałem ''dziennikiem kłamstw". Muszę Ci tu powiedzieć o wszystkim, czego nie wiedziałeś przez te wszystkie lata. Część chciałem ukryć, bo było mi głupio, część wyszła tak po prostu, a część tego, co Ci powiem, nigdy nie chciałem, byś wiedział. Wiem jednak, że na to zasługujesz. Cholernie cię kocham, i choć nie ma mnie teraz w twoim życiu, nigdy nie przestałem tego robić. Gdy przeczytasz wszystko, zrozumiesz, co sprawiło, że zniknąłem.

Zacznę od tego, czego nie wiesz na pewno. Nasze poznanie. To zabawne, prawda? Przez tyle lat nie przyznałem Ci się, że tak naprawdę znałem cię dużo wcześniej. Tak, Lou, znałem Cię zanim Niall nas sobie przedstawił, zanim poszliśmy na pierwsze piwo i zanim powiedziałeś mi, że jestem dobrym przyjacielem dla tego irlandzkiego gamonia...

Niall zawsze był... po prostu wszędzie. Gdy ktoś robił imprezę w małym, ciasnym pokoju w akademiku, Niall zawsze stał na środku, polewając gościom alkohol. Gdy studenci wychodzili na piwo, Niall stawiał kolejkę przy barze, a później dostawał kilka drinków za swój czarujący uśmiech i głupie żarty. Gdy ktoś zapraszał pół kampusu na parapetówkę w czymś, co wyglądało jak willa, Niall jako pierwszy dostawał zaproszenie.

Po prostu był wszędzie.

Znał naprawdę mnóstwo ludzi, którzy na pierwszy rzut oka potrafili całkowicie się od siebie różnić. Tak na przykład było w przypadku Harrego, który przyjaźnił się z Niallem od najmłodszych lat. Zawsze mieli siebie obok, mogli na siebie liczyć i wzajemnie sobie ufać. Nie raz sobie pomagali, ratowali tyłki z opresyjnych sytuacji, i byli ramieniem, gdy drugi potrzebował się wypłakać.

Ale przy tym cholernie się różnili. Niall był duszą towarzystwa, nie mogąc usiedzieć w jednym miejscu przez dłużej jak godzinę. Chodził na wiele imprez, czuł się wolny i kochał przygody, nigdy nie szukając nikogo na stałe.

Z kolei Harry, którego Niall uważał za najbliższego swojego przyjaciela, był jego całkowitym przeciwieństwem. Wolał spędzać czas z jednym przyjacielem, czasem z dwoma, gdy akurat Liam wpadł do miasta, zaskakując chłopaków swoją obecnością. Lubił siedzieć w pokoju, czytać książki i słuchać muzyki, wcale nie pchając się na każdą imprezę, o której słyszał. Nigdy nie potrafił sobie powiedzieć, że jest wolny, bo każdego dnia czuł, że coś ciąży mu na sercu, nawet jeśli nie chciał się do tego przyznać przed samym sobą. A do tego Harry szukał kogoś, kogo mógłby poznać i pokochać – najlepiej na całe życie – by nie czuć tej pustki, która rozlewała się w jego ciele, gdy myślał o swoich romantycznych niepowodzeniach.

Dziennik kłamstw || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz