5.

137 31 172
                                    

Pamiętasz może, jak zniknąłem prawie na całe lato? Poznaliśmy się tylko kilka tygodni wcześniej, a ja już panikowałem. Ciągle próbowałem Was unikać, ale gdy zaczęły się wakacje, zwątpiłem, czy uda mi się wymyślić tyle wymówek, byście wciąż mi wierzyli, a jednocześnie nie chcieli się widywać w tym gronie. Jedyną opcją, jaka przyszła mi wtedy do głowy, był wyjazd do babci na wieś. Cóż, Wam powiedziałem, że to wakacje życia!

- Naprawdę wyjeżdżasz na prawie trzy miesiące? – Niall westchnął, siadając na pustym łóżku Stylesa. Smutnym spojrzeniem wodził za swoim przyjacielem, który powoli wrzucał ostatnie rzeczy do walizki. Czasem zerkał też na Louisa, który z niezadowoloną miną pomagał Harremu uporać się z pakowaniem.

- Tak. Wiecie, że kocham podróżować – wzruszył ramionami. Nie chciał okłamywać swojego najlepszego przyjaciela, ale nie wiedział, jak inaczej wybrnąć ze swojej sytuacji. Bał się, że jeśli zostanie w mieście i zacznie częściej spotykać się z Louisem, całkiem straci dla niego głowę. Nie chciał się zakochiwać. Nie chciał, by jego serce się złamało. Przecież wiedział, że nie jest kimś, na kogo Tomlinson chociaż powinien spojrzeć w ten sposób.

- Nie mógłbyś tego robić przez miesiąc? Później wróciłbyś do nas i przeżylibyśmy razem wakacje życia.

- Niall...

- Nie przejmuj się – powiedział cicho Louis, widząc smutną minę Harrego. – Niall jakoś przeżyje, a ty masz się dobrze bawić. Gdziekolwiek będziesz.

- Dziękuję – uśmiechnął się nieśmiało, a w jego brzuchu motyle urządzały sobie prawdziwy maraton. Czuł już ciepło na policzkach, a gdy Louis odwzajemnił jego uśmiech, prawie zemdlał.

- Nie masz za co, Harry – zaśmiał się pod nosem. – Po prostu o nas nie zapomnij na tych swoich wakacjach. Masz odpowiadać, gdy będziemy pisać!

- Nienawidzę cię, Styles – burknął Niall, dąsając się jak dziecko. – Jesteś takim chujem...

- Będę do ciebie dzwonił, Ni. Obiecuję – zachichotał i podszedł do przyjaciela, zgarniając go do uścisku. – Wiesz, że to tylko kilka tygodni, prawda? Nawet nie zauważysz, kiedy wrócę!

- Ale miałem cię na co dzień! – Horan jęknął, trzymając się mocno ramion Harrego. – Zawsze mogłem ponarzekać na studia i wyjeść ci zapasy z lodówki! A teraz co?

- Teraz masz Louisa – uśmiechnął się, wskazując na zabójczo przystojnego szatyna, który nerwowo zaciskał pięści za swoimi plecami, mając nietęgą minę. Harry nie rozumiał, ale nie chciał pytać. Wolał nie wyglądać na kogoś, kto przejmuje się takimi szczegółami. Przecież co pomyślałby sobie Louis...

- Który nie umie gotować – prychnął.

- Hej!

- Więc Liam? – Harry zaproponował, a Louis wywrócił oczami, siadając obok chłopaka. Styles całkiem się spiął, czując jego ramię ciężko przerzucone przez swoje barki.

- Nie szukaj mi rozwiązań – wywrócił oczami. – Po prostu chciałem, żebyś wiedział, że cię nienawidzę za to, że mnie zostawiasz.

- Nas! Zostawia nas! – zawołał Louis, przytulając się ciasno do pleców Harrego. Wszyscy wiedzieli, że robił sobie żarty, ale zarówno Styles poczuł cholerne motylki, jak i szatyn, który właściwie nie miał najmniejszego zamiaru odsuwać się od chłopaka. – I do mnie też masz dzwonić.

- Dobrze – skinął, choć ledwo umiał się odezwać, czując ciepły uścisk Louisa.

- Obiecaj!

Dziennik kłamstw || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz