Rozdział 12

379 18 0
                                    

Dwóch młodych mężczyzn weszło do mieszkania. Przez okna ciągnące się od podłogi do sufitu wpadały poranne promienie słońca. W powietrzu unosił się kurz i zapach cynamonu. Osiemnastolatek zamknął za sobą drzwi na zasuwkę, śledząc palcami wgłębienia w metalu. Ostatnia pełnia była pełna wrażeń i po tej stronie miasta.

- Jak dużo mu powiedziałeś? – Odzywa się młodszy, idąc za starszym do kuchni. Tam brunet nalewa im po szklance wody i opiera się biodrami o wyspę kuchenną.

- Wyznałem tylko swoją prawdę, twoja należy do ciebie – Powiedział wysoki brunet. Upił kilka łyków wody.

Derek i Scott spotkali się z samego ranka, by omówić kwestie związane ze stronką oraz ze Stilesem. Hale wyczuwał głębokie poczucie winy w McCallu, który obwiniał się, że nie poszedł na domówkę; mógł wtedy przypilnować przyjaciela, by nie stała mu się krzywda. Jednak był wtedy w mieszkaniu Dereka, pilnując wilkołaków, którzy nie radzili sobie z siłą pełni.

- Nie chcę, by wiedział o mnie – Wyznaje Scott – Znamy się od dziecka ze Stilesem, a ja ukrywałem ten sekret zbyt długo, by pozwolić mu tak o wyjść na światło dzienne.

- Stiles i tak do końca mi nie wierzy, ale sądzę, że tobie zaufałby od razu. Wasza więź jest bardzo silna, a moja i Stilinskiego... cóż. Ta impreza pokazała, jak mało zaufania mam do niego; sądziłem, że całował się z Jacksonem, gdy w rzeczywistości zdjęcie było po obróbce. Ale i tak musimy dopaść i Didi i tego, kto zaatakował Stilesa.

- Troszczysz się o niego – Zauważa Scott i słyszy, jak serce Dereka zaczęło szybciej pracować. Dwudziestolatek rzuca mu zimne, mordercze spojrzenie, którego i tak nie boi się młodszy. – Stiles powiedział ci, kto go zaatakował?

- Nie – Warczy Derek wściekły, że nie zna całej prawdy – Kłamał, gdy pytałem go, czy zna sprawcę albo czy pamięta jego twarz. Jedyne, co powiedział to to, że miał takie same niebieskie oczy, jak ja. Szukamy więc wilkołaka.

- Wszyscy z naszego stada byli w tą noc tutaj, więc to musi być samotny wilk.

- Mam trop w postaci bliźniaków. Dominica i David. Oboje byli na imprezie i oboje są omegami.

- Podejrzewasz tego chłopaka? – Dziwi się Scott – Nie sprawiali nam kłopotów wcześniej.

- Ale wcześniej nie było sexsterek.com. I znasz Stilesa, on nie przestanie, póki się nie dowie wszystkiego.

- Pewnie teraz ogląda porno z wilkołakami, by się wszystkiego dowiedzieć po twoim wyjściu – Śmieje się Scott, jednak Derek się jedynie krzywi. Był zbyt zajęty myśleniem o zemście i by zapewnić kochankowi bezpieczeństwo, by śmiać się z żartów młodszego. – Powiedziałeś mu prawdę o tym, dlaczego twoje oczy są niebieskie?

- Lepiej, by tego nie wiedział.

- Stiles jest zapatrzony w ciebie, jak w obrazek, Derek. Lepiej, by dowiedział się całej prawdy od ciebie, a nie ze strony. Ten cały Didi doskonale ciebie zna; już w pierwszych postach wiedział o tym, że jesteś wilkołakiem.

- Boisz się też o siebie, prawda?

- A ty się nie boisz? – Odpowiada pytaniem na pytanie Scott. Dopija swoją wodę szybko – Chodźmy do tego Davida.

- Znajdziemy go w szkole. Wśród innych uczniów będzie się bał przemienić, ale potrzebna jest też nam kontrola; żadne z nas nie może się dać ponieść emocjom.

- Ty nie możesz się dać ponieść. Przyznaj, że zależy ci na Stilesie i zabiłbyś dla niego.

Derek warczy zdenerwowany na Scotta, który unosi ręce w geście kapitulacji. Pozwolił sobie za dużo powiedzieć i naruszył delikatną granicę. Hale nienawidził mówić o swoich emocjach oraz o przeszłości. A temat jego uczuć do Stilesa był bardzo drażliwy.

Derek i Scott razem pojechali do szkoły, zdążając akurat na przerwę pomiędzy trzecią a czwartą lekcją. Stilesa nie było dzisiaj w szkole, odpoczywał dalej po zadanych mu ranach. Hale założył brunetowi opatrunki i przywiózł leki przeciwbólowe i przeciwzapalne i co kilka godzin wysyłał do niego wiadomości, czy wszystko w porządku. Stilinski powoli miał dość zmartwienia starszego, który nigdy wcześniej taki nie był.

Dominice i Davida spotkali na boisku, jak rodzeństwo się rozciągało przed lekcją wychowania fizycznego. Blondyn spłoszył się i chciał uciec, ale Derek pchnął go na trawę. Razem ze Scottem górowali nad omegą, który przerażony na nich spoglądał.

- Czego chcecie? – Dominica na chwilę zmieniła kolor tęczówek z niebieskich na jaskrawy żółty. Derek odpowiedział nawet nie patrząc na nastolatkę:

- Musimy poznać prawdę. Dominic, zaatakowałeś Stilesa w piątek?

Puls chłopaka przyśpieszył jeszcze bardziej, co wyczuli pozostałe wilkołaki. Dominica odwróciła wzrok od brata wiedząc już, że są na straconej pozycji.

- Jaki jest wasz udział w stronce? – Zadał pytanie Scott. Derek rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie pełne wściekłości, ponieważ to on chciał mówić. McCall miał jedynie go wspierać.

- Nie mamy żadnego udziału. I żadne z nas nie zaatakowało twojej małej dziwki – Dominica mówi wściekle. Wstaje, ale i ją także Derek popycha. Z sapnięciem upada na murawę i to David powstrzymuje ją, by nie wstawała ponownie.

- Chcę tylko znać prawdę. Albo wynoście się z Beacon Hills; wystarczająco długo znosiliśmy obecność dwóch samotnych omeg.

- Nie możecie nas zabić – Davida głos jest cichy i drżący. Na bladej twarzy wystąpiły kropelki potu, a serce wręcz bolało od szybkiego pulsu przez przerażenie. – Prawda?

- Nie w szkole – Derek kiwa głową – Ale możemy to zrobić tak, by was nigdy nie znaleźli. Czekam na wasze odpowiedzi.

- To byłem ja – Przyznaje się David przerażony jeszcze bardziej groźbą śmierci z rąk Dereka – Ale nie chciałem tego. Ja tylko wykonuję rozkazy.

- Rozkazy kogo? – Derek nachyla się nad blondynem. Przez chwilę czuje tak wielką wściekłość, że jego tęczówki zmieniają kolor na niebieskie, a kły się wydłużają. Szybko reflektuje się, że jest w szkole.

- Didi – Odpowiadają razem bliźniaki. – To wszystko to sprawka Didi. 

sexsterek.com /SterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz