part 18

251 17 16
                                    


Wszedłem na plan naprawdę zły. Może i spojrzałem wtedy w czyiś telefon, ale to naprawdę było silniejsze ode mnie. Może to właśnie do mnie pisał pseudo fotograf za którego się podawał. A tak naprawdę był tym dupkowatym modelem, którego fotografowałem. Tym cholernym Tomlinsonem, który irytował mnie na każdym możliwym kroku.

Przynajmniej wiedziałem, dlaczego to robił. Chciał mnie po prostu wkurzyć.

Dobra, ja wiedziałem, że nie mówi się nikomu, a tym bardziej nieznajomemu (z którym pisze się smsy - tak przy okazji), że jest się modelem. Jak tak myślałem, ile rzeczy się pokrywało. I o mój boże - nazwał mnie wiele razy chamowatym, gorącym fotografem.

I doszło do mnie jeszcze jedno. To właśnie z nim sypiał mój były narzeczony. To właśnie Louis Tomlinson. Chłopak, z którym sypiał. Nie wiedziałem, czy to wszystko to sen czy po prostu robią sobie ze mnie żarty.

Zobaczyłem Louisa stojącego przy stole z przekąskami. Trzymał telefon w ręce i pisał coś. Czułem wibracje w kieszeni, więc to było do mnie.

Chciał by fotograf na niego krzyczał? No to teraz będzie miał i zapomni o zmianie. I może będę mógł odpłacić się za to, że nazywał mnie chamem i że to on był trzecią przyczyną zerwania zaręczyn.

— Tomlinson! — krzyknąłem, zwracając uwagę wszystkich. A tym bardziej Louisa, który wyglądał, jakby zobaczył ducha. — Co tak stoisz i jesz?! Nie wiesz która jest godzina?! Czas nas goni, a ty bąki zbijasz! Jazda! Do roboty!

Patrzył się na mnie z szeroko otwartymi oczami. Zmarszczyłem gniewnie brwi.

— Mam ci wysłać specjalnie zaproszenie?! Co się patrzysz jak szpak w dupę?! — zapytałem. — Nie mam czasu na twoje gapienie się na mnie! 

— Tak! Już! Idę się przebrać!

— Biegiem!

Chwyciłem telefon zaraz po tym, jak poszedł się przebrać.

Louis: Poproszę o tą zmianę

Louis: Zaraz po dzisiejszym dniu

Louis: Dziwnie mi się z nim pracuje

Louis: Nie wiem sam

Louis: Jest gorący, ale no

Chwilę później przyszły kolejne, ale tym razem uśmiechnąłem się szeroko

Louis: Boże

Louis: NIE UWIERZYSZ

Louis: ANIELSKA CIERPLIWOŚĆ NA MNIE KRZYCZAŁ

Harry: Boże, kręci cię to?

Louis: Co nie

Louis: Chociaż jeśli miałbym się zastanawiać, jaki jest w łóżku no to

Louis: NIE WAŻNE

Louis: Nic mu nie zrobiłem, aby na mnie krzyczał

Louis: Ma zły humor dzisiaj

Louis: Myślisz, że jak go będę wkurzał to nadal będzie krzyczał?

Harry; Uważaj lepiej, bo jeszcze wymyśli takie zdjęcia, że odechce ci się z nim pracować i będziesz błagać o zmianę

Louis: Skąd to wiesz?

Harry: Napisałeś, że ma zły humor

Harry: Wszystko jest możliwe

Harry: Wracasz do pracy?

Louis: Nie chcę mi się

 — Tomlinson! — krzyknąłem. — To nie jest przebieranie się biegiem!

Louis: Jednak wracam

Harry; Powodzenia 

Chicago (larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz