Part 49

197 21 5
                                    



- Myślisz, że możemy zrobić tak jak mówiłem w Chicago? - zapytał drugiego dnia Louis. - Wiesz... Kolacja...

- Myślałem, że to oczywiste - powiedziałem. - Żartuję. Oczywiście. Bardzo chętnie pójdę z tobą na kolację na wieży Eiffla. Nie mogę się doczekać.

Przysunąłem się w jego stronę i położyłem głowę na jego nagiej klatce piersiowej. Do głowy przyszło mi jedno pytanie.

- Skąd wiedziałeś, że chciałem zawsze pojechać do Paryża?

- Paryż to dosyć specyficzne miasto. Jest tutaj pięknie, a zarazem... Tak inaczej. Wydajesz się podobny. Jesteś tak cudowny, ale inny. Nie wiem, jak to określić. Wybierając to miasto, kierowałem się też ilością rzeczy do zobaczenia i to, jak wiele możesz tutaj zrobić zdjęć. Wiem, że to kochasz... Poza tym, to tutaj chciałem zawsze wyznać osobie, którą kocham, że ją kocham... Masło maślane, ale tak myślałem i marzyłem.

- Udało Ci się spełnić marzenie.

- Wyznałem Ci to już wcześniej, więc nie spełniłem - powiedział.

- Nie obchodzi mnie to. Ja nic nie wiem o żadnym zakochaniu się we mnie czy coś. Idziemy na kolację i nie wiem, czego mogę się spodziewać.

- Jesteś cudowny - powiedział i pocałował mnie w czoło. - Hmm... Wiesz na co mam ochotę?

- Na mnie?

- Na ciebie też, ale zjadłbym typowe francuskie śniadanie. A czekając na nie... Mógłbym zaspokoić ochotę na ciebie.

Prychnąłem obrażony i odsunąłem się od niego. Przyciągnął mnie do siebie, a ja starałem się odsunąć jak najdalej. W rezultacie spadliśmy z łóżka. Zacząłem się śmiać i tym samym pomagając Louisowi ze mnie wstać.

— Któryś z nas sobie coś złamie, jak będziemy tak lądować na podłodze — zaśmiał się.  — Wyglądasz pięknie.

Poczułem gorąc na policzkach.

— A teraz jeszcze uroczo. Zamówię śniadanie i weźmiemy prysznic, co ty na to?

— Z tobą zawsze.

Chicago (larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz