part 25

279 18 2
                                    

Biorę się za pisanie właśnie partu 37... I zastanawiam się, czy wrzucić wam to wszystko co mam dzisiaj czy trzymać w zapasie na cięższe dni bez pisania


Spojrzałem na Louisa, a później na Nialla. Było mi tak cholernie głupio mi tutaj siedzieć między nimi. Niall - słyszał dokładnie co przecież robiliśmy, bo nie uwierzę, że nie stał pod drzwiami i nie przysłuchiwał się. To po prostu Niall. A Louis - kiedy wreszcie (po jego pieprzonych torturach) doszedłem, wreszcie mnie rozkuł. Miałem ochotę wyrzucić go za drzwi, ale rozpiął spodnie. I chyba nie musiał nic więcej robić, abym padł przed nim na kolana i też go torturował, ale miał inny plan. Skuł mi ręce za plecami i byłem zdany tylko na jego łaskę. Nie powiem było to cholernie gorące i chciałbym jeszcze raz, i jeszcze raz.

— No dobra, to porozmawiajcie czy coś, siedzimy w ciszy od dziesięciu minut — powiedział. — Nie wiem, jak wy, ale chcę się dowiedzieć, jak do tego doszło, że plan Harrego nie wyszedł. Zamiast Louisa to on został zakuty. I Hazz, nie chcę tych kajdanek z powrotem.

— Czy on musi tutaj być? — zapytał Louis.

— Muszę tutaj być?! — powiedział rozzłoszczony. — Chcę zobaczyć to, jak Harry traci swoją cierpliwość. To jest naprawdę rzadkie.

— Ostatnio zdarza się to naprawdę często — powiedziałem.

— Bo nikt cię porządnie nie wypie-auć! Za co to!?

— Cicho bądź i żyj tą pizzę!

Spojrzał na mnie zły i zabrał jeden karton i usiadł z boku. I tak wiedziałem, że odezwie się w ciągu pięciu minut. Westchnąłem i powinienem zacząć rozmowę.

— Domyślałem się mniej więcej o tym, jak napisałeś że dostałeś z drzwi. Zrobiłem to specjalnie — przyznałem się. — Nawet nie wiesz, jak mnie wkurwiałeś, ale nie chciałem pokazać, że to mnie denerwuje ani krzyczeć. To nie w moim stylu. 

— Bo w twoim stylu jest wkurzanie mnie i sprawianie, że cię popycham na statywy — odezwał się Niall. — I ten statyw to nie było planowane, no może trochę. Chciał ci przyjebać w głowę w garderobie, ale kazałem mu się ogarnąć i wtedy go popchnąłem.

— Dobrze wiedzieć, że chociaż to nie było specjalnie — zaśmiał się. — Coś jeszcze? Chyba nie planowałeś mnie przypiąć do łóżka za to, że się nie domyśleliśmy.

— Nie — powiedziałem i zacisnąłem dłonie w pięść, nie chciałem pokazać, że mi drżą. — Pamiętasz naszą pierwszą rozmowę? Myślałem, że pomyliłem numery, ale sprawdziłem to chyba ze sto razy. Nie pomyliłem się, wpisując cyfry. To karteczka Nicka z twoim numerem. To jesteś ty. Tym chłopakiem co poznał przed tym, jak zacząłem pracę u Payne. To z tobą sypiał i później stwierdził, że to nie to i próbował do mnie wrócić.

Louis zamilkł.

— Nie wiem, co sobie myślałem, chcąc w jakikolwiek sposób się zemścić... Po prostu... Byłeś jednym z trzech powodów naszego rozstania. Może gdyby nie ty, dalej by mnie zdradzał, a ja o tym...

— Nie wiedziałbyś — dokończył za mnie, a ja kiwnąłem głową na potwierdzenie. — Harry, nie wiem co powiedzieć, bo... Nicka poznałem w intrenecie. Napisał do mnie, a ja akurat odpisywałem fanom. Spotkaliśmy się tutaj może trzy razy? Potem napisał mi, że przeprowadza się do LA. Byłem ucieszony, bo mogłem mieć go tam, a nie kurować między Chicago a LA. Przyjechał do mnie, a ja pozwoliłem mu jakiś czas ze mną mieszkać. I tak jak mówiłeś, wyjechał do LA, ale nie na długo. Później powiedziałem mu, że mam tutaj sesję i będę musiał się tutaj przeprowadzić, bo to nie jedna sesja, a parę u Payne, to wściekł się.

— Wiedział, że tam pracuję — powiedziałem. — I jeśli wróci, i pójdzie z tobą do studia, to mnie zobaczy.

— Teraz ma to sens. Nalegał, abym zrezygnował, ale wrócił tutaj ze mną. Miał mieszkanie po rodzicach, a przynajmniej tak mówił. Po jakim czasie zrobił się dziwny. Tak jakby zerwał ze mną, mimo że łączył nas seks i nic więcej. Gdybym tylko wiedział, że ma narzeczonego, kogokolwiek, nie spotkałbym się z nim ani razu, Harry. Zajętych się nie dotyka, taką mam zasadę. I nienawidzę zdrad. 

Kiwnąłem głową, myśląc chwilę. Chciałem zemścić się na nic nieświadomym Louisie, który (mam nadzieję, że nie kłamał) nie jest niczego winien. Westchnąłem i odłożyłem kawałek pizzy do kartonu. 

— Przepraszam Louis — powiedziałem w końcu. — Za wszystko. Byłem tak wściekły na niego... Potwornie złamał mi serce i byłem gotowy zemścić się na każdym, kto miał z nim jakiekolwiek relacje.

— Nie masz za co przepraszać. Masz złamane serce i to całkiem normalne, że szukasz punktu, który zapoczątkował nasze zerwanie. Ja byłem ostatni. Pisałeś, że przestał cię kochać po zaręczynach. Co się wtedy wydarzyło?

— Nie wiem, nie pamiętam. Nie mówił o tym za wiele, ale chyba to, że mówiłem więcej o ślubie, rodzinie. Chciałem formalizować nas związek, bo czułem się na to gotowy.

— Chuj się po prostu wystraszył, odkochał się, a potem ruchał wszystko co popadnie. Nawet Lewisa — powiedział Niall.

— Louisa — poprawił go.

— Mniej więcej tak to wyglądało — zaśmiałem się.

Chicago (larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz