ROZDZIAŁ 30

3 0 0
                                    



           

          Alan z ulgą popchnął drzwi prowadzące do jego mieszkania. Carol również była z tego zadowolona. Z przyjemnością zdjęła brązowe botki i kurtkę, niestety dalej brudną. Odetchnęła głęboko, czując lekko unoszący się zapach kawy i perfum, których używał najczęściej. Uwielbiała tę mieszankę.

- Poszukam korkociągu.- powiedział chłopak i udał się do kuchni. Ona natomiast skierowała się do łazienki, chcąc koniecznie zobaczyć, jak się prezentowała w lepiej oświetlonym pomieszczeniu. Niestety musiała się dość mocno rozczarować. Jej długie, lśniące włosy teraz były mokre, puszące się, z błotem oblepiającym niektóre pasma. Brud znajdował się także na jej twarzy, ciemne plamy po wodzie wyraźnie odznaczały się na tle różowej skóry. Czarna sukienka sięgająca do kolan, na dość grubych ramiączkach zdołała się uchronić, ale białe rajstopy nagle zmieniły kolor na szary. Dziewczyna jęknęła cicho, po czym sięgnęła po żel do mycia twarzy Alana, znajdujący się po lewej stronie lustra, na szklanej półce. Włosami i resztą będzie martwiła się później.

Gdy jej cera ponownie stała się czysta i promienna, wiedziała, że do łazienki wszedł także Alan.

- Nie wiem co się stało z moimi kieliszkami.- oznajmił, trzymając w dłoni świeżo otwarte wino. Carol spojrzała na niego, kręcąc głową, po czym podeszła i wzięła od niego trunek.

- Chyba się nie brzydzisz pić po swojej dziewczynie?- zapytała ironicznie i wzięła spory łyk kwaskowatego, mocnego płynu. Po dzisiejszym dniu miała prawo napić się sporej ilości alkoholu. Zwłaszcza po rozmowie w aucie.

Alan oczywiście nie miał zamiaru zostawać w tyle. Po krótkiej chwili odebrał butelkę i także się poczęstował zawartością. Gdy pił, Carol cicho zachichotała, przez co ścignął brwi, zastanawiając  się o co chodzi.

- Netflix będzie musiał poczekać. Jesteś bardziej uświniony ode mnie.- powiedziawszy to, przysunęła się bliżej i strzepnęła zaschnięte błoto z jednego z jego czarnych kosmyków. Oczywiście jego spodnie również nie miały szans w starciu z rozpędzonym autem i na tle ciemnego materiału widać było jaśniejsze plamki po resztach rozbryźniętej kałuży.

- Mogę przygotować ci kąpiel. Dam ci ciuchy.

- Uroczo.- skomentowała krótko, ale oczywiście nie miała nic przeciwko temu. Alan był jednym z najbardziej dbających o sobie mężczyzn, jakich kiedykolwiek poznała. Miał idealnie wypielęgnowaną cerę, nakładanie kremu nawilżającego oraz filtru przeciwsłonecznego było dla niego niemal tak ważne jak wypicie gorzkiej kawy. Włosy zawsze idealnie ułożone, pachniały owocowymi odżywkami i szamponem. Skórę miał miękką i miłą od balsamów, które choć mniej systematycznie, także aplikował na ciało. Carol więc oparła się o umywalkę, trzymając wino, z którego zniknęła prawie połowa i przyglądała się z rozkoszą, jak jej chłopak pochylał się nad wanną, która wcale nie była tak częstym wyposażeniem w mieszkaniach na Brooklynie. Po chwili usłyszała szum wody, której para unosiła się w powietrzu, tańcząc i tworząc różne układy, by na końcu zniknąć. Ciepła temperatura szybko wypełniła malutką łazienkę, lusterko w niektórych miejscach zaparowało się. Alan dolał kilka kropelek olejku, a także wrzucił jedną ze swoich kul do kąpieli, więc razem z masą kremowej piany uniósł się zapach świeżych kwiatów. Carol aż z rozkoszy zamknęła oczy, gdyż ciepło i woń tak mocno na nią oddziaływała. Gdy kąpiel została przygotowana, Alan wstał i podszedł do dziewczyny.

- Proszę bardzo. Mam nadzieję, że się podoba.- pocałował ją w czoło, po czym oczywiście upił ponownie trochę wina, które z każdym łykiem smakowało coraz bardziej. Carol wpatrywała się w niego, a on w nią. Ich oczy z jakiegoś powodu nie potrafiły się od siebie oderwać. Wiedział, że powinien już wyjść. Poszukać ubrań. Przygotować jedzenie. Zrobić cokolwiek. Ona z kolei mogła go wygonić. Zamknąć za nim drzwi i wreszcie zanurzyć się w gorącej, kuszącej wodzie. Natomiast także tego nie zrobiła.

Dear, FreddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz