ROZDZIAŁ 19

10 0 1
                                    


      Pomimo chłodnego, zimowego, czwartkowego wieczoru wielu studentów, mimo jutrzejszych zajęć postanowiło umilić sobie czas, idąc do pubu czy kin i oderwać się od coraz to większej ilości nauki. Zbliżała się przerwa świąteczna i przed nią grafik zawsze był mocniej napięty. Sporo młodych ludzi na okres świąt i Sylwestra wyjeżdżało z Nowego Yorku, więc teraz chcieli wykorzystać okazję, by móc wspólnie spędzić czas. W pubie Belle's poza znajomymi znalazło się także mnóstwo par, którzy napawali się sobą przy dźwiękach jednego z ulicznych zespołów, pijąc drinki i ciesząc się sobą, wiedząc, że Boże Narodzenie będą spędzali osobno. Mimo zbliżających się egzaminów, studenci mieli dość dobre humory. Pili, palili, rozmawiali, śmiali się i wspominali miniony rok, mając oczywiście nadzieję, że kolejny będzie równie dobry bądź nawet i lepszy. Wewnątrz lokalu, przy stoliku najbardziej oddalonym od baru, najmniej oświetlonym, skrytym w kącie, przy wielkim oknie ukazującym brudne ulice Nowego Yorku siedział Freddie, skulony i popijający najtańsze piwo, jakie było w menu. Smakowało obrzydliwie, jednak mimo to co chwilę moczył w nim usta, mając nadzieję, że odrobina alkoholu zatuszuje ogromny głód narkotykowy, który coraz bardziej zaprzątał jego myśli. Zabierał mu sen, spokój i wolność. Krzyczał, błagał, by ten w końcu zerwał ze swoim postanowieniem i dał się ponieść uzależnieniu. I mimo iż Freddie póki co trzymał się tego, ochota by wciągnąć biały proszek i wreszcie poczuć się lepiej stawała się nie do wytrzymania. Naciągnął rękawy bluzy na wyschnięte i drżące dłonie, gdyż chłód bijący od szyby przebijał się do środka, a on sam nie miał nawet porządnej kurtki. Siedział więc, zmarznięty i lekko podirytowany, spoglądając na ludzi siedzących kilka metrów od niego i zastanawiając się, dlaczego jego życie tak nie wyglądało. Denerwowało go to. Uważał, że to było niesprawiedliwe. Nie zasługiwał, by wpaść w taki cholerny nałóg. Dlaczego akurat on? Dlaczego nie ta dziewczyna, znajdująca się kilka stolików dalej i głośno śmiejąca się z żartów swojego chłopaka? Dlaczego to nie mógł być barman albo gość, który właśnie przeszedł chodnikiem? Ze wszystkich ludzi tutaj to właśnie on, Freddie Bleemstone, niszczył sobie życie.

      Naciągnął na uszy swoją czapkę i wyprostował się lekko, gdy wreszcie ujrzał swojego przyjaciela. Alan zmierzał do niego, uśmiechając się i trzymając w dłoni ulubiony trunek, mocnego Guinnessa. Wyglądał jak zwykle nienagannie, czarny płaszcz podskakiwał przy jego szybkim i eleganckim chodzie. Odsunął krzesło naprzeciwko, które cicho skrzypnęło, a Freddie poczuł mocną woń jego specyficznych perfum. Przy Alanie czuł się zawsze jeszcze bardziej zaniedbany niż zwykle. Miał tylko nadzieję, że jego wymięta bluza, za duże spodnie i znoszone trampki nie prezentowały się aż tak źle.

-   Jak tam? Dawno się nie widzieliśmy.- McAllister poprawił kosmyki gęstych włosów, które przez wilgotną pogodę puszyły się niemiłosiernie.

-Bo nie masz czasu.- zaśmiał się Freddie i wziął łyk rozwodnionego piwa, które sprawiało, że jego żołądek bolał go jeszcze bardziej. Alan zmarszczył brwi.

- Nie wziąłeś nic do żarcia? 

- Jakoś nie miałem ochoty.- burknął, nie wspominając, że jego brak chęci zjedzenia czegokolwiek trwał już dwa dni.

- Pójdę szybko po coś.- brunet zerwał się z miejsca tak błyskawicznie, że Freddie nawet nie zdążył zaprotestować. Nie minęła nawet chwila, a Alan wrócił z ogromnym talerzem frytek, ostrym ketchupem i dwoma widelcami, które zapewne nie zostaną użyte.- Bierz.

Freddie niechętnie sięgnął po gorącą i tłustą frytkę, na której widok zrobiło mu się niedobrze. Musiał się jednak zmusić. Mimo iż Alan wyglądał na wyluzowanego, bacznie mu się przyglądał.

- Chujowe.

- Jedz, jedz. Nie wyglądasz najlepiej.

- Mógłbyś być dla mnie trochę milszy.- zażartował blondyn, wiedząc, że to nic nie da. Wziął jeszcze drugą frytkę i zamoczył ją w ketchupie, mając nadzieję, że ostry sos poprawi mu chęć do zjedzenia. Niestety i tym razem jedzenie w jego buzi przypominało bardziej gęstą, bezsmakową masę niż pyszny fast food.

Dear, FreddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz