ROZDZIAŁ 13

11 0 0
                                    


      Po głowie Zoe chodziło zdecydowanie za dużo myśli.  Po zachowaniu Alana wiedziała, że historia, którą się z nią podzieli nie będzie dla niego łatwa, ale nie spodziewała się, że chłopak podzieli się z nią aż takim przeżyciem. Co prawda mogła powiedzieć, że była z nim blisko, ale nie sądziła, że on zdobędzie się na takie wyznanie. Siedzieli w ciszy prawdopodobnie od kilkunastu minut i żadne z nich nie zamierzało tego zmieniać. On bawił się niedopałkami papierosów, których było zdecydowanie za dużo. Podczas jego zwierzeń niemal w ogóle na nią nie patrzył, po ich zakończeniu również tego nie zrobił. Z pewnością czuł się w pewien sposób obnażony i zawstydzony. Zoe dostrzegała jego nerwowe, niemal niezauważalne ruchy. Ona zaś odczuwała najbardziej współczucie i zrozumienie. Zszokowało ją to, ile Alan musiał przeżyć. Pojęła także, dlaczego tak bardzo stał murem za Freddie'm i dlaczego aż tak bardzo miał uraz do swoich rodziców, zwłaszcza matki. 

- Chodzisz dalej do psychologa?- odezwała się pierwsza, dochodząc do wniosku, że nie mogą przecież tak siedzieć w nieskończoność. Alan poruszył się lekko, jego kakaowe oczy dalej spoczywały na papierosach, których zapach przysłonił niemal wszystko inne.

- Nie. - dłonie mu zadrżały, gdy rysował coś na popielniczce.- Nie potrzebuję już terapii.

- Jesteś pewien?

Wtedy Alan wreszcie podniósł wzrok na dziewczynę. Zmarszczki wokół oczu sugerowały, że ledwo trzymał się na nogach. Być może chciał dać jej do zrozumienia, że powinna już iść. Zaciśnięta szczęka sugerowała, że był naprawdę spięty, ona jednak miała zbyt dużo pytań do zadania.

- Tak, jestem. Poza tym nie mógłbym kontynuować jej na studiach...znaczy mógłbym, ale wtedy musiałbym wrócić do rodziców. Psycholog jednak kosztuje. Poza tym moja mama nigdy nie była jakoś specjalnie zadowolona z terapii.- Alan uśmiechnął się lekko. Choć ani razu nie wspomniał matce, o czym tak naprawdę rozmawiał z terapeutą, ta domyślała się pewnie, że była jednym ze źródeł jego problemów. Mimo wszystko nigdy nie zmieniła swojego postępowania wobec syna.

- Co zamierzasz zrobić z Freddiem?

- Nie wiem.- burknął cicho.

- Ja...- Zoe przez chwilę zastanawiała się, czy powinna to mówić.- Ja uważam, że musisz komuś powiedzieć. Na pewno jest ktoś, komu można zaufać. Może jakieś odpowiednie służby...

- Oszalałaś?!- Alan poderwał się z miejsca, jednak w tym momencie dotarło do niego, że Freddie spał tuż za ścianą. Zacisnął więc mocno zęby na wardze, starając się ze wszystkich sił opanować, jednak pomysł, jaki podała mu Zoe był dla niego niesamowicie głupi.- Wsadzą go do więzienia.

- Na pewno da się to jakoś obejść.

- Zoe, chyba zapomniałaś w jakim kraju żyjemy.- parsknął.- Naprawdę uważasz, że policja przymknie oko na typa ćpającego kokainę? Nie bądź śmieszna. Nie mogę go wydać.- Alan, pomimo wiecznie nałożonej, pozbawionej wyrazu maski, zaczynał być coraz bardziej poirytowany. Zoe była tym dość mocno zaskoczona, gdyż do tej pory nigdy nie wywołała u niego złości. Chciała tylko pomóc. Sprawa z Freddiem musiała się zmienić.

- To co w takim razie chcesz zrobić?

Alan zamyślił się na minutę.

- Po prostu postaram się go pilnować, by przypadkiem się nie zaćpał.- powiedział, starając się zabrzmieć przekonująco, jednak on sam zbytnio nie wierzył w swój plan.

- Nie dasz rady tak funkcjonować. Zamęczysz się. Poza tym chcesz tak go pilnować do końca życia?

-Na razie nie mam wyboru. Skończę studia i coś wymyślę, ale na razie...- Alan nachylił się nieco w stronę dziewczyny, jego oczy stały się bardziej wyraźne, a mięśnie ostrej twarzy napięte.- Nic nikomu nie mów. Rodzicom, wykładowcom, znajomym, komukolwiek. Jak to się wyda, na pewno pójdzie siedzieć.

Dear, FreddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz