ROZDZIAŁ 43

3 0 0
                                    


W piątek wieczór cała piątka znajomych postanowiła wybrać się tradycyjnie na piwo, wiedząc, że to może być ich ostatnie z powodu zbliżającego się końca semestru. Ta noc nie byłaby może aż tak wyjątkowa gdyby nie fakt, że na spotkaniu pojawiła się Carol razem z Zoe. Ta druga oczywiście nie miała zamiaru wybierać się nigdzie, gdzie miała być obecna Edwards, ale po intensywnych namowach Alana zgodziła się. W końcu nie musiała z nią rozmawiać. Mogła jedynie sączyć tanie piwo i przyglądać się jej z bezpiecznej odległości, zastanawiając się w dalszym ciągu, dlaczego Carol żywiła w stosunku do Freddie'ego taką nienawiść i dlaczego Alan dalej z nią był, wiedząc to wszystko. Najwyraźniej musieli się po prostu mocno kochać i przymykali oko na wiele rzeczy.

Tym razem wybrali inny pub, znajdujący się nieco bliżej ich uczelni. Alan po prostu coraz bardziej miał dość Belle's. Zespół Sama go irytował, gdyż zazwyczaj na próby bądź same występy przychodził niesamowicie zmęczony, ale w końcu zgodził się na udział w tym projekcie i głupio mu było zrezygnować nawet ze względu na sympatię do kolegi. Myślał, że być może zmiana miejsca na to pomoże, ale mylił się. Pub, do którego się udali z pewnością był o wiele mniejszy, bardziej ciasny, a ceny wyższe, choć dalej mieszczące się w ich budżecie. Wystrój był raczej prosty, bez zbędnych dekoracji, a całość była brązowa i ciemna, łącznie z podłogą i ścianami. Salę ze stolikami oświetlały dwa duże, staroświeckie żyrandole, dające nieprzyjemne, żółto-pomarańczowe światło. Oni na szczęście znaleźli stolik znajdujący się jak najdalej oświetlenia, tuż pod oknem wychodzącym na główną ulicę. Każda z osób zamówiła po jednym piwie, choć po kilkunastu minutach Bruce i Greg skusili się na jeszcze jedno. Alan nerwowo stukał palcami w stół, chcąc zapalić, ale wiedział, że Carol nie byłaby zadowolona.

- Mam przejebane. - Greg, najmniej rozmowny, tego wieczoru potrzebował niesamowicie się wygadać, co z pewnością dziwiło pozostałych.

- Został jeszcze miesiąc, wyluzuj. - mruknął Alan, choć sam miał do skończenia kilka projektów. Niestety gdy zajmował się Freddiem i pilnował go, by ten chodził do pracy i możliwe wstrzykiwał sobie nielegalne substancje jak najrzadziej, tracił mnóstwo czasu na uczelnię, przez bywały tygodnie, gdzie spał raptem po cztery godziny w ciągu dnia i nie wiedział jakim cudem zdołał funkcjonować wśród znajomych. Bardzo często jedyne o czym myślał to zakopanie się pod kołdrą i porządne wyspanie się.

- Tobie to łatwo powiedzieć. Mam masę zaległości z tym cholernym rysunkiem. Nie wiem, kiedy ja znajdę czas, żeby to ogarnąć. Jeszcze jestem w tym najgorszy z grupy. - syczał Greg, wiercąc się na krześle.

- Zrób to na odwal się. - Bruce poklepał kolegę po ramieniu, choć zdawał sobie doskonalę, że to niewiele da.

- Właśnie.- dodała Carol.

- Nie rozumienie. Przyczepi się do mnie. Zawsze się mnie czepia. Ledwo zdałem ostatnim razem.

- A nie masz kogoś, kto ci z tym pomoże? - Zoe w końcu postanowiła odezwać się tego wieczoru. Poza cichym " cześć " na samym początku spotkania nie powiedziała zbytnio więcej. Obecność Carol ją przytłaczała. Nie mogła się na niczym skupić. Tym bardziej, że siedziała obok niej, a przez przypadkowy dotyk dostawała dreszczy. Zastanawiała się, czy Carol miała do niej uraz za sytuację z Ellie. W końcu dziewczyna przyszła do niej, a skończyło się na wyzywaniu Alana i choć udawał, że nic się nie stało, na pewno go to ubodło.

Zapadła cisza. Każdy wodził po sobie wzrokiem. Z pewnością wszyscy chcieli pomóc Gregowi, ale nie tylko on miał problemy. Każdy miał milion projektów do dokończenia a także przygotowanie się do egzaminów. Czasu było na tyle mało, że raczej nikt nie był w stanie poświęcić jeszcze kilkunastu godzin by pomóc swoim znajomym. Carol jednak wiedziała, że Greg miał gorszą sytuację od innych. Tym bardziej, że jako jedyny dorabiał w drukarni, by w ogóle móc się utrzymać w Nowym Yorku. Szturchnęła Alana łokciem.

Dear, FreddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz