Rozdział 14.

29 4 32
                                    

Chodnikiem pospiesznym krokiem maszerowała mała dziewczynka, a po policzkach płynęły łzy. Długo wstrzymywane emocje puściły tamę i upokorzona uciekła ze szkoły. Nie słyszała ruchu ulicznego, protestów mijanych przechodniów. Wciąż miała przed oczami tego okropnego Damiana. W uszach obijały się wypowiedziane słowa: „Sierota........".

Wybiegła na ulicę i nagle została pociągnięta do tyłu, a z gardła wyrwał się szloch. Gramoliła się na nogi. Ktoś jej pomógł. Podniosła zapłakane oczy ku górze i z zaskoczenia zamilkła. Znała tę twarz. Z telewizji.

— To pan? — wyszeptała bezgłośnie.

— Nic ci się nie stało? — zapytał przestraszonym głosem. —Potłukłaś się gdzieś?

Potrzebowała czasu aby zrozumieć, co on do niej mówi.

— Nie, nic mi nie jest — odpowiedziała pociągając nosem.

— To dobrze — odrzekł z ulgą. -—Następnym razem uważaj.

Potrafiła skinąć tylko głową. Jacek Oliwka omiótł zaskoczoną dziewczynkę wzrokiem od dołu do góry. A Ewa nie umiała oderwać od wybawcy zachwyconego, oszołomionego spojrzenia. Ta scena w głowie dziewczynki wydawała się być tylko jednym z tych niemożliwie fantazyjnych snów.

— Czy pan jest tym sławnym sportowcem z telewizji? — wypaliła słodko.\

— A jeśli jestem? — otaksował dziewczynkę przebiegłym spojrzeniem. — Co dostanę w zamian?

Ewa oniemiała z wrażenia.

— A co pan chce? —  zapytała z szerokim uśmiechem. Nagle patrzy na mnie niepewnie. Ze strachem.

— Odprowadzić cię w bezpieczne miejsce —oznajmił łagodnie. —Spokojnie. Nic ci nie zrobię. Nie bój się.

Dziewczynka spojrzała na niego podejrzliwie. Mama i pozostali ostrzegali ją wielokrotnie aby nie rozmawiała i nigdzie nie szła z nikim obcym. Na szczęście zdążyła już wystarczająco ochłonąć, by zacząć zachowywać się jak na dziesięciolatkę przystało.

— Nie, pójdę sama — powiedziała powoli. —Mama zabrania mi rozmawiać z obcymi.

— Słuszna uwaga — skwitował z uśmiechem. —Twoja mama musi być rozsądną kobietą. Poradzisz sobie?

— Tak — odpowiedziała stanowczo i odsunęła się zlękniona.

— Przepraszam, nie bój się — powtórzył uspokajającym głosem. — Hmmm. Wiesz może jak dotrzeć do tego miejsca? - zapytał i z kieszeni wyjął ulotkę.

Ewa z zaskoczeniem rozpoznała na ulotce pensjonat ciotki. Spojrzała na mężczyznę nieufnie.

— Wiem. — szepnęła nieśmiało.

— Pomożesz mi? — pytam ostrożnie.

Dłuższą chwilę dziewczynka wpatruje się w obcego mężczyznę. Z jednej strony chce być z nim dłużej, w końcu to celebryta. Z drugiej odbijają się słowa ostrzeżenia matki.

— W porządku — powiedział Jacek spokojnym głosem. —Powiedź mi tylko, w którą stronę mam iść.

— W sumie i tak idę w tamtą stronę — rzuciła niechętnie Ewa.

— Dziękuję — powiedział mężczyzna i uśmiechnął się do małej ciepło.

Milczenie trwało przez dłuższy czas. W Ewie walczyły o lepsze strach i ciekawość. Zwyciężyło to ostatnie.

— Jak to jest stracić wspomnienia? — zapytała niespodziewanie. —To boli?

Jacek drgnął wyrwany z oględzin otoczenia.

Życzenie. (ZAKOŃCZONE).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz