Rozdział 24.

16 4 14
                                    

— Chcesz żebym cię odprowadził? — zaproponował mężczyzna.

— Tak, z przyjemnością — padła entuzjastyczna odpowiedź. —mieszkam niedaleko. Przejdziemy się?

— Jasne — rzucił z uśmiechem Jacek.

Dojście do domu Renaty zajęło im jakieś dwadzieścia minut. Okazało się, że mieszka w okazałej, starej kamienicy na obrzeżach centrum miasta. Kilkanaście metrów dalej znajdował się rynek.

— Nie przeszkadza ci hałas? — zapytał Jacek.

Szeroką ulicą jeździło mnóstwo samochodów, a chodnikami chodziło dużo ludzi. W sąsiadujących budynkach, na parterze, znajdowały się sklepy lub knajpy.

— Przyzwyczaiłam się —stwierdziła dziewczyna i wzruszyła ramionami. —Może wejdziesz na kawę? — zaproponowała niespodziewanie.

— Jasne — powiedział i uśmiechnął się.

Od dawna ciekawiło jej gdzie i jak mieszka. A teraz nadarzyła się okazja by to sprawdzić.

Wspięli się po wąskich, wysokich stopniach. Na każdym piętrze były korytarze prowadzące w głąb. Kamienica należała do tych szerszych.

— No i jesteśmy — powiedziała kobieta.

Wyjęła pęk kluczy. Upuściła je. Jacek i Renata razem pochylili się by hje podnieść. Dłonie zetknęły się. Skóra musnęła skórę. A oboje przeszył przyjemny dreszcz. Natychmiast cofnęli dłonie. I po popatrzyli sobie w oczy. Po raz kolejny przez ciała przeszedł dziwny, elektryzujący dreszcz.

—Przepraszam —rzuciła rudowłosa rozemocjonowanym tonem. —Zapraszam do mnie.

Po czym otworzyła drzwi i sama weszła do małego przedpokoju. Wpuściła Jacka. Oboje mieli wrażenie jakby brakowało im tchu.

— Mogę skorzystać z toalety? — zapytał Jacek ochryple.

Renata kiwnęła głową i wskazała drzwi.

— Ja pójdę zaparzyć herbatę i kawę — rzuciła pospiesznie.

— Dla mnie kawę — oznajmił jeszcze.

Pospiesznie wszedł do łazienki. jak mógł przepuszczać była mała. Schludna, w jasnych kolorach. W odbiciu małego, kwadratowego lustra ujrzał swoje rozszerzone pożądaniem źrenice, a w spodniach nagle zrobiło się ciasno i niewygodnie. Spryskał rozgrzaną twarz zimna wodą, ale niewiele to pomogło.

—Uspokój się! —warknął do lusterka.

Gdy usłyszał wołanie z głębi mieszkania, z westchnieniem wyszedł z łazienki.

Kierowany głosem udał się do kuchni. Tak jak wszystko w tym mieszkaniu, tak i kuchnia należała do małych. Ale i tym razem dostrzegł skromne, ale praktyczne umeblowane. Jaskrawa, kwiecista tapeta na jednej ze ścian kontrastowała z ciemnymi panelami. Tam gdzie znajdowało się okno ciągnął się wąski, ciemny blat. Właśnie przy nim stała Renata odwrócona do niego tyłem. I zalewała kubki z kawą.

— Wolałbym w szklance — rzucił i zaraz poczuł się głupio. —Przepraszam....

— Nie masz za co przepraszać — odpowiedziała cicho. Odstawiła czajnik.

Powoli podeszła do mężczyzny i spojrzała na niego żarłocznie. Jacek zanurzył się w tych niesamowicie zielonych oczach i dostrzegł mieszaninę brązu i błękitu. Nie umiał tego określić. Utonął w tym niezwykłym i pięknym spojrzeniu.

— Jesteś piękna — wyszeptał i pogłaskał po policzku. — I masz takie niesamowite spojrzenie.

Zbliżył usta do ust Renaty. Wdychał przyjemny owocowy zapach perfum. Rudowłosa westchnęła, kiedy Jacek przyciągnął ja bliżej siebie. Usta połączyły się w pocałunku. Najpierw nieśmiało, delikatnie i badawczo. Po tym coraz mocniej. Jacek wczepił dłonie we włosy kobiety. Gęste i grube. Trwali tak przez chwilę, a przez ciała obojga przeszedł silny dreszcz.

Życzenie. (ZAKOŃCZONE).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz