Rozdział 15.

34 4 24
                                    

OSTRZEŻENIE! Rozdział ze sceną erotyczną.


Ewa zasnęła po dwóch godzinach. Mała nie chciała zastać sama po tych okropnych wydarzeniach. Także Ewelina wciąż była w nie małym szoku. Głaskała po głowie śpiącą córkę. Koiła swój i jej strach.

— Kocham cię — wyszeptała.

Pocałowała dziewczynkę, kiedy rozległ się cichy dźwięk przychodzącej wiadomości.

Spojrzała w stronę salonu gdzie zostawiła komórkę. Jeszcze raz złożyła pocałunek na czole ośmiolatki i ostrożnie wstała.

Ewelina nadal była roztrzęsiona. Sięgnęła po komórkę i odblokowała ekran. Natychmiast zobaczyła wiadomość od siostry. Pospiesznie oczytała ją.

Gdzie ty się podziewasz? Ognisko zaczyna się za dwadzieścia minut.

Ognisko! Ewelina zawahała się tylko przez ułamek sekundy. Pospiesznie wybrała numer siostry. Ta podebrała po trzech sygnałach.

— No nareszcie! — Usłyszała w słuchawce zdenerwowany glos Pauliny. — Powiedź mi, że zaraz będziesz!

Ewelina chciała coś powiedzieć, ale nie była w stanie. Nie wiedziała czy zdoła wydusić z siebie jakikolwiek odpowiedź. Emocje zawładnęły jej ciałem.

— Ewelina? Jesteś tam? — Zapytała zaniepokojona Paulina. — Coś się stało? —  dodała nie usłyszawszy odpowiedzi. W głosie słychać było strach.

— Tak, o mało nie zginałyśmy —  wyszeptała Ewelina słabo.

Nagle uderzyła ją ta straszna myśl.

— Boże! Nic wam nie jest? Co się stało? — Paulina zarzuciła zmęczoną i zrozpaczoną siostrę pytaniami.

— Nie nic nam nie jest — wyszlochała Ewelina. Zakryła twarz dłońmi. — Winda się zacięła i spadła kilka pięter w dół. To było najokropniejsza chwila w moim życiu.

W słuchawce zapadła głucha cisza.

— Zaraz u was jestem — powiedziała stanowczo Paulina i rozłączyła się.

Jacek do końca nie był pewny czy pójdzie na to całe ognisko. Wreszcie zdecydował się pójść. Pogoda dopisywała, więc ubrał się wygodnie i luźno. Ognisko odbywało się na pobliskiej plaży. Dotarcie na miejsce nie zajęło mu niewiele czasu.

Na miejscu było już kilku gości, siedzących na ławeczkach i rozmawiających ze sobą.

Kilka osób pracowało przy ognisku, jeszcze inni przynosili napoje i jedzenie na albuminowych tackach. Po kwadransie rozpalono ognisko i rozpoczęła się zabawa. Jacek nie czuł się dobrze pośród ciekawszych spojrzeń. Kilka młodych panienek zaczepiło go rozmową, ale on nie miał ochoty z nimi rozmawiać i patrzeć na te oczy pełne zachwytu i uwielbienia. Chciały od niego autografy i zdjęć.

— Przepraszam panie, ale ja musze już iść — powiedział stanowczym krokiem. Pospiesznie oddalił się od tłumu swoich fanek.

Mijal po drodze stoisko z napojami i jedzeniem. Nabrał na plastijowy talerzyk pieczonych ziemniaków i dwie kiełbaski. Po czym ruszył w przeciwną stronę niż ognisko. Ludzie siedzieli wokół płomienia, a inni przy stolikach. Mężczyzna pozazdrościł im trochę tej swobody. Z ulgą znalazł pieniek, na którym usiadł.

Wpatrywał się w zachodzące powoli słońce i spokojne morze.

— Przepraszam, czy mogę się dosiąść? — usłyszał miły, kobiecy głos.

Życzenie. (ZAKOŃCZONE).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz