Rozdział 18.

21 4 9
                                    


Paweł Oliwka nadal przebywał w szpitalu, a cała rodzina czuwała nad nim. Lekarze powiedzieli, że nie ma się czym martwić. Dostanie leki, będzie się regularnie badał i wszystko będzie w normie.

Jacek wracał właśnie z bratem do domu, kiedy jego komórka zadzwoniła. Spojrzał na wyświetlacz i stwierdził:

— Nie znam tego numeru.

— To odbierz – zasugerował mu Marcin. Może to cos ważnego.

Jacek pokiwał głową i odebrał telefon.

— Słucham? – Zapytał.

— Dzień dobry, tutaj Aspirant Edward Kulaszek – przedstawił się nieznany, starszy głos. – Czy rozmawiam z panem Jackiem Oliwką?

— Tak, przy telefonie – potwierdził Jacek. – Czy coś wiadomo w mojej sprawie.

— Tak, mamy postęp – potwierdził policjant. – Lecz potrzebujemy potwierdzić kilka rzeczy. Czy jest pan wstanie przyjechać dzisiaj lub jutro na komisariat?

— Tak, jak najbardziej jestem w stanie jutro się pojawić – Powiedział i spojrzał wymownie na Marcina.

— W takim razie dobrze — stwierdził policjant. — Zapraszam jutro na dwunastą na przesłuchanie. – Dziękuję i do zobaczenia jutro.

—Do zobaczenia – zakończył rozmowę zaskoczony Jacek.

—I co? – Zapytał zaintrygowany Marcin.

—Podobno wiadomo kto mi podał środki odurzające. Jutro jadę na komisariat.

—To dobrze – Pokiwał głową.

Następnego dnia po południu. Pogoda dopisywała. Słońce świeciło, letni wiatr wiał chłodząc rozgrzane twarze ludzi. Dzisiaj było ponad trzydzieści siedem stopni. Było bardzo gorąco. Wiele osób, które znajdowały się na zewnątrz, chłodziło się w natryskach ustawionych specjalnie w tym celu. Wiele osób miało nakrycia głowy. Jacek otworzył drzwi pasażera od samochodu swojego brata i ucieszył się z chłodu jaki panował w środku.

— Dobrze, że masz działającą klimatyzację —  oświadczył Jacek z ulgą. — Na zewnątrz jest mega gorąco.

Marcin wyszczerzył zęby, odpalił silnik i ruszył przed siebie.

— A właśnie dzwoniła mama  — zagadnął Marcin.

— To co jedziemy do szpitala? — Zapytał Jacek. —Chciałbym z nim porozmawiać.

— Nie ma sprawy — Marcin pokiwał głową. — A jak tam sprawy na komisariacie?

— Złożyłem zeznania. Ale z powodu tego, że straciłem pamięć, to nie byłem zbyt pomocny — stwierdził przygnębiony Marcin. — Nie byłem w stanie określić kto i dlaczego miałby mi zrobić krzywdę, a tego podejrzanego nie pamiętam. Nigdy go nie widziałem. Ale policja ma dowody na jego winę.

Jacek zmarszczył nos.

— Co tak śmierdzi? — Zapytał Jacek zatykając nos.

— Co niby?

Jacek zaciągnął się. Próbował zdefiniować skąd pochodzi ten zapach. Wreszcie sięgnął do schowka. PoPo chwili wyjął z niej śmierdzącą, brudną skarpetkę oraz nadgryzioną, zepsutą kanapkę. Pokazał to bratu z obrzydzeniem.

— Wrzut to! — nakazał i natychmiast się zatrzymał.

Po czym Jacek pospiesznie wyrzucił zepsutą zawartość do najbliższego świetnika. Po czym z przepraszającym i zawstydzonym uśmiechem wycofał się do samochodu.

Życzenie. (ZAKOŃCZONE).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz