Rozdział 39.

26 4 25
                                    

Wesele przebiegało bez żadnych zakłóceń. Ewelina wypiła niewiele. Chciała pozostać w miarę trzeźwa. Z każdą upływającą sekundą zdawała sobie sprawę, że organizacja przyjęcia we wła-snym pensjonacie to spora odpowiedzialność. Wstała od stołu, przy którym usiadła po zaba-wie w pociąg i ruszyła do kuchni. Chciała skontrolować pracowników. Chociaż wiedziała, że mogła na nich polegać, to jednak chciała mieć pewność, że wszystko jest w porządku.

— Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka — śpiewali goście utworzywszy pociąg.

Zaśpiewali kilka zwrotek. Muzyka ucichła, a wodzirej wykrzyknął:

— Stacja Francja! Tańczymy Kankana.

Rozległa się muzyka i goście zaczęli tańczyć. Było przy tym dużo śmiechu i radości. Ewelina co chwila zerkała w stronę swojego weselnego partnera i cieszyła się widząc radość i zadowolenie malujące się na twarzy. Kiedy piosenka się skończyła, ruszyli dalej. Kolejne stacje to: Anglia, Rosja, Wiedeń, Albania i na sam koniec Warszawa.

— Świetnie — wysapał Andrzej biorąc łyk wody.

— Tak, mamo, to było fajne — dorzuciła Rewa, która pojawiała się w towarzystwie kilka lat starszej koleżanki o kręconych, prześlicznych lokach. — Mogę się napić soku?

— Pewnie — odpowiedziała Ewelina, równie zgrzana. — Tobie też nalać?

Dziewczynka nieśmiało skinęła głową. Nalała więc wszystkim soku porzeczkowego. Dzieci skrzywiły się, ale wypiły duszkiem. Po tym ktoś je zawołał z Sali i zniknęły zaraz. Ewelina piła sok spokojnie obserwując biegającą córkę wraz z gromadką dzieci. Jeden z balonów odczepił się, a dzieciaki wykorzystały to i rzucały go między sobą. Kiedy znów zaczęto grać piosenki dance, kilkoro gości wyszło na parkiet aby znów zatańczyć. Ewelina spojrzała na zegarek dochodziła dziesiąta.

— Jak ten czas szybko leci — mruknęła do siebie.

Kątem oka dostrzegła roześmianą parę młodą, która właśnie chwiejnie wkroczyła na parkiet.

— Zatańczymy? — zapytał Andrzej obchodząc stół.

Kobieta uśmiechnęła się i właśnie miała się zgodzić, kiedy pospiesznie pojawiła się jedna z młodych kelnerek.

— Pani Ewelino — wyszeptała zdenerwowana.

— Co się stało?

— Musi pani ze mną pójść — poprosiła. — Cała Łazienka na piętrze jest zalana.

Właścicielka przeprosiła Andrzeja i wraz młodą kelnerką ruszyła ku wyjściu z sali. Pospiesznie pokonały dwa korytarze i znalazły się przed wejściem do męskiej toalety. Już kilka minut wcześniej Ewelina poczuła nieprzyjemny zapach. Spojrzała na pracownicę i skinęła głową. Musiała zatkać nos, kiedy ta otworzyła drzwi. To co zastała w środku, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Podłoga pływała w odchodach, lustra nad umywalkami były popękane, a drzwi do kabin wyrwane.

— Jezu, kto to mógł zrobić? — wyszeptała z obrzydzeniem i zaskoczeniem.

Szybko się wycofała.

— Co teraz? — zapytała przestraszona pracownica.

— Zamknij drzwi do łazienki — nakazała Ewelina. — Włącz wentylację i wywieś kartkę, że nie-czynne. Zawołał tutaj panią Krysię z działu księgowości.

Młoda pracownica poleciała wykonać polecenia. Sama Ewelina zabrała klucz z recepcji i za-mknęła drzwi do toalety.

— Przepraszam, ale toaleta jest nieczynna — oznajmiła gościowi, który zbliżał się w tamtym kierunku. — Proszę iść na górę.

Życzenie. (ZAKOŃCZONE).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz