Rozdział 48.

42 4 29
                                    

Dwa dni napięcia i oczekiwania. Renata wciąż usiłowała namierzyć swoje rodzeństwo. Po prostu czuła z każdym dniem, że rodzinka jednak mogła mieć coś wspólnego z porwaniem. Policja nie kontaktowała się z nią więcej. Z trudem skupiała się na codziennych obowiązkach. Właścicielka kwiaciarni martwiła się o swoją pracownicę. Traktowała ją trochę jak swoje własne dziecko. Doskonale potrafiła sobie wyobrazić co mogła czuć w takiej sytuacji młoda kobieta. Samej nigdy nie przytrafiła się podobna rzecz. Jednak starsza kobieta miała w sobie dużo empatii i potrafiła wczuć się nastrój kogoś innego. Dlatego tak dobrze potrafiła doradzić w doborze kwiatów. Miała także już swoje lata i nie małe doświadczenie życiowe. Dzięki temu umiała w prawie każdej sytuacji się odnaleźć.

— Renata, chodź, napijemy się herbaty — powiedziała starsza pani z uśmiechem.

Młoda kwiaciarka przerwała pracę i ruszyła w stronę zaplecza. Zaplecze kwiaciarni było bardzo małe, ale przytulne. Kanapa i stolik zajmowały centralne miejsce tuż przy małym oknie z szarymi roletami. Starsza pani podeszła do czajnika stojącym na blacie i nalała wodę. Z jedne z półek wyjęła kubki, a z drugiej saszetki z herbatą.

— Może ja to zrobię? — zaproponowała nieśmiało Renata.

— Nie, nie trzeba odpowiedziała staruszka silnym głosem. — Poradzę sobie, nie jestem jeszcze taka stara.

— Nie to miałam... — rzuciła cicho Renata. Z zawstydzeniem zajęła miejsce na małej kanapie. Gdyby się ścisnąć to z trudem mieściły się na niej trzy osoby.

Renata spojrzała w stronę telefonu, który od rana ładował się leżąc na stoliku. Z trudem powstrzymała się aby nie sprawdzić wiadomości.

— Nie przejmuj się, jak chcesz możesz sprawdzić — oznajmiła kwiaciarka życzliwie.

Renata wypuściła wstrzymywane powietrze. Sięgnęła do telefonu i drżącą dłonią odblokowała ekran. Nie było żadnej nowej wiadomości.

— Nie martw się — spróbowała pocieszyć ją kobieta. Delikatnie dotknęła ramienia Renaty. — Na pewno nie długo go znajdą. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.

Renata pokiwała głowa i otarła niechciane łzy spływające po policzkach. Pragnęła tylko aby Jacek odnalazł się żywy i aby jej rodzina nie postradała zmysłów i nie poszli o krok za daleko.

— Chciałabym aby to wszytki już się skończyło — wyszeptała drżącym głosem. — To jest dla mnie zbyt trudne. Nadal nie mogę uwierzyć w to co się dzieje.

Po pracy wróciła do domu. Z nerwów nie potrafiła skupić myśli. Aby móc się na czymś skupić wysprzątała cały dom. PO tym wyjęła z kredensu wino i wypiła dwie butelki. Po czym usnęła na kanapie. Gdzieś o północy przebudziła się i przeniosła do sypialni. Zabrała ze sobą telefon, z którym praktycznie spała od kilku dni. Szybko zapad la w niespokojny sen. Pędziła na czarnym rumaku przez środek ciemnego lasu. {Podążała za jakimś dźwiękiem. Nie potrafiła jednak określić co to jest i skąd pochodzi. Wreszcie przed jej twarzą pojawił się skaczący telefon, a z jego wnętrza wylatywały nuty.

Na ułamek sekundy serce młodej kobiety zatrzymało się aby przyspieszyć. Potworzyła oczy i spojrzała telefon, który trzymała wciąż w ręce. Zasłoniwszy oczy przed jasnym światłem odebrała połączenie.

— Słucham?

— Czy przy telefonie Renata Kowalik?

— Tak, przy telefonie — odpowiedziała już bardziej przytomnie.

Z tej strony Alina Bojarska z trzeciego Komisariatu Policji w Sopocie — przedstawiła się osoba po drugiej stronie. — Dzwonię aby panią poinformować, że zatrzymaliśmy pani siostrę bliźniaczkę i pani brata. Przebywają obecnie w areszcie. Dzwonię natomiast, bo nie znaleźliśmy przy nich dokumentów tożsamości. Chcielibyśmy aby pani przyjechała i potwierdziła, że zatrzymane osoby to pani bliscy.

Życzenie. (ZAKOŃCZONE).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz