Ewa w środowe po południe jak prawie zawsze spędzała u dziadków. Odkąd we wtorek wraz z matką spotkały pana Jacka, dziewczynka dostrzegła nerwowość matki. Zastanawiała się o co może chodzić. Martwiła się tym i także teraz siedząc przy stole w ogrodzie martwiła się tym. Rozmyślała. Ten dziwny stan zauważyła babcia dziewczynki.
— Co się stało, kochanie? — zapytała Urszula Ryż siadając na przeci8wko wnuczki. — Nadal przejmujesz się tymi zawodami?
— Nie — zaprzeczyła.
— Więc co się stało? — zapytała zatroskana. —Nie udało się wam z mamą sukienki kupić.
— Nie, mam już sukienkę — odpowiedziała cicho. — Chodzii o to, że mama nie pozwala mi się spotykać z panem Jackiem?
— Z tym sportowcem? — upewniła się Urszula.
Ewa pokiwała głową.
— Na pewno twoja mama wie co robi — powiedziała ostrożnie starsza kobieta.
— On nic mi nie zrobi! — rzuciła nagle wzburzona.
Ośmiolatka wstała nagle z krzesła i zapłakana wybiegła z domu dziadków.
— Ewa, zaczekaj! — zawołała za nią kobieta.
Dziewczynka nie zatrzymała się jednak. Pirat pomknął za swoją panią. Oboje biegli przed siebie. Ewa czuła złość. Płacz rozsadzał jej gardło. Nienawidziła teraz wszystkich. Dlaczego matka nie chce abym spotykała się z panem Jackiem? Przecież on jest taki miły i sympatyczny.
Zatrzymała się i rozejrzała dokoła. Odbiegła dość daleko od domu dziadków, ale znała tę okolicę całkiem dobrze, a przynajmniej tak się zdawało dziewczynce. Wyjęła z plecaka dzwoniący telefon i wyłączyła go. Po tym z jednej z kieszeni wyciągnęła karteczkę. Wyprostowała ją i przeczytała adres. Dom pana Jacka znajdował się niedaleko. Przynajmniej tak się jej wydawało.
Ruszyła przed siebie. Z nieba zaczął padać deszcz. Szła już godzinę szukając odpowiedniej ulicy. Zgubiła się, ale nie chciała się do tego przed sobą przyznać. Strach coraz bardziej ściskał gardło dziewczynki.
— To musi być gdzieś tu! — szeptała próbując dodać sobie otuchy.
Wzdrygnęła się, kiedy ciało przeszył dreszcz. Woda kapała z włosów. Ledwo widziała przez strugi deszczu. Pirat zapiszczał żałośnie.
— Chodź do mnie! — dziewczynka kucnęła i wzięła na rece swego wiernego przyjaciela. — Wiesz, to był głupi pomysł.
Pirat zaszczekał zgadzając się z młodą właścicielką.
— Szkoda, że nie wiesz, w którą stronę do domu — wyszeptała i pocałowała moktre futro psa. — Ale śmierdzisz! — dorzuciła krzywiąc się
Nie chciała się jednak poddawać. Chciała się z nim spotkać. Potrzebowała z kims po-rozmawiać, a mama i babcia nie do końca ją rozumiały. A ona sama nie potrafiła sobie poradzić z tym uczuciem jakie ją ogarniało na wspomnienie zawodów.
Dzwoniła od domu do domu. W kilku pierwszych nikt nie odpowiedział, w trzecim i czwartym przestraszyła się ogromnych psów. Zaczynała się trochę bać. Może nie powinna tak robić? W końcu mama zawsze przestrzegała ją przed takimi rzeczami. Na wspomnienie matki jednak obudziła się w niej złość. Nie zamierzała się słuchać. Zrobi to na co będzie miała ochotę. Nie zadawała sobie sprawy na jakie niebezpie-czeństwa się narażała.
Drżącymi z zimna palcami zazwoniła do kolejnego domu. Po drugim dzwonku z domu wyszła znajoma postać. Serce, które podeszło do gardła, teraz powróciło na swoje miejsce. Rozpoznała człowieka w strugach deszczu.
CZYTASZ
Życzenie. (ZAKOŃCZONE).
RomanceKlub..... przypadkowy seks..... Niepamięć. Zycie potrafi zaskoczyć. Sportowiec z amnezją i młoda kobieta z dzieckiem? Co tych dwoje może łączyć? Czy Ewelina ponownie zaufa i da szansę nowej miłości? Sportowiec stanie na rozdrożu . To opowieść o...