- Rosa. - namolny, ale delikatny szept otarł się o moje ucho, powodując dreszcz.
- Rosa, skarbie. - nie dawał za wygraną, ale byłam zbyt zmęczona żeby otworzyć oczy. Niewyraźnie odmruknęłam w geście protestu, przyciskając głowę do miękkiego zagłówka.
- Nie współpracujesz. - zakpił łagodnie, odpinając pas bezpieczeństwa. Bez trudu wyciągnął z pojazdu, biorąc na ręce. Zaniósł na górę, wyciągając kluczyki. Odblokowanie zamka z uwieszoną na rękach dziewczyną nie było łatwe, ale zamknięcie już tak. Popchnął drzwi butem.
- Jesteśmy w domu. - mruknął, nachylając się w stronę łóżka, na którym mnie położył. Ostrożnie rozplątał ściśnięte palce, ściągając z siebie.
- Nie. - zaprotestowałam, wdrapując się z powrotem.
- Jesteś zmęczona. - próbował przemówić mi do rozsądku. Może i miał racje. Byłam zmęczona i podpita, ale nie chciałam być sama.
- Nie! - powtórzyłam głośniej. - Nie chce, żebyś wychodził. - nalegałam, wykorzystując resztki uroku osobistego. Rzuciłam mu słodkie spojrzenie spod wachlarza rzęs i zagryzłam wargę.
Spiął się.
- Ściągnę tylko marynarkę. - uniósł dłonie w geście poddania się.
- Obiecujesz?
- Obiecuje.
Obietnice są święte. Obietnic się nie łamie, dlatego wypuściłam go, opadając na poduszkę. Chłopak zręcznie rozpiął dwa guziki, rzucił zbędną odzież na oparcie fotela i ściągnął buty. Zrobiłam miejsce obok, a kiedy się położył przyległam do muskularnego boku. Wsunęłam nogę pomiędzy jego uda, a dłonią objęłam brzuch. Był taki duży i ciepły. Kusił. Niewinnie zaczęłam wyznaczać ścieżkę do białych guzików.
- Wypiłaś trzy kieliszki wina.
Wypiłam, ale to nie znaczyło, że padnę jak kawka. Jedno słowo i byłam w stanie wykrzesać w sobie ukryte siły. Odpięłam pierwszy guzik przy kołnierzyku. I jeszcze dwa. Mężczyzna dyskretnie przełknął ślinę, blokując dalsze ruchy.
- Jesteś pijana.
- I co z tego? - uniosłam się do góry. - Nie pociągam cię? - okrakiem wdrapałam się na jego uda, a brzegi sukienki wyraźnie się podniosły.
- Nie o to chodzi...
- Nie jestem wystarczająco dobra? - zmarszczyłam brwi, pobudzona adrenaliną.
- Co?
- Myślisz, że nie jestem w stanie cię zaspokoić? - gwałtownie rozpięłam pasek i rozporek. Niezdarnie wyciągnęłam nabrzmiałego penisa i sunęłam się niżej, rozchylając usta. Chciałam wziąć go to ust, ale Rodion pociągnął cebulki włosów, odrzucając do tyłu.
-Przestań. - warknął zły, poprawiając spodnie.
Rozczarowana spuściłam wzrok. Byłam żałosna. Nie wystarczająco do zrobienia facetowi dobrze. Nawet mój wygląd nie był w stanie go przekonać. Położyłam się na boku, chcąc uniknąć litości.
- Co się stało? - ostrożnie przysunął się bliżej, układając dłoń na biodrze, ale nie zareagowałam.
- Nic. - odparłam, wpatrzona w punkt na białej ścianie.
- Rosa, proszę. - czule ucałował czubek głowy.
- Ty też mną gardzisz, prawda? - spytałam, opuszczająco powieki. - Nie jestem kimś, kogo chciałbyś mieć przy swoim boku. Nie mam odpowiedniej renomy.
CZYTASZ
LAZAROV [18+] TOM I ZAKOŃCZONE
RomanceBo gdy jeden dupek złamie ci serce na jego miejscu pojawi się drugi i wszystko naprawi.