Uwielbiałam go, ale równie tak samo nienawidziłam. Jego upór doprowadzał mnie do szału. Całkowicie odleciał szukając gnojka, który mnie odurzył. Uruchomił wszystkie kontakty, spuścił w teren ludzi i sam latał jak oszalały. Na początku próbowałam przemówić mu do rozsądku, ale szybko odpuściłam. Na próżno się starałam, on musiał zrobić to po swojemu, a ja miałam nadzieje, że ten pieprzony dzień w końcu nadejdzie, bo dwa tygodnie to zdecydowanie za długo. Tęskniłam za nim, a przelotne randki i szybki seks nie były w stanie mnie w pełni zaspokoić.
- Nie! - warknęłam, gdy wpadł do mojego mieszkania niczym burza, a jego oczy przybrały intensywniejszego koloru. Nie miałam zamiaru oddawać mu się kolejny raz, a potem pozwolić stąd wyjść i wrócić do tego poronionego pomysłu.
- Złapałem tego skurwiela. - oznajmił ignorując to co powiedziałam wcześniej.
- Co? - uniosłam zaskoczona brwi. - Gdzie?
- Bawił się w klubie, a potem poszedł urżnąć do baru. Narobił niezłej burdy i musieli go wyrzucić. Pijany zataczał się po ulicach, dlatego zgarnęli go w ustronnym miejscu.
- I gdzie teraz jest?
- Dimitri się z nim zajmuje. Maltretuje go już trzeci dzień. - podrapał się w zakłopotaniu po karku, gdy jego opóźnienie wyszło na jaw. Niedbale się skrzywił jakby próbował mnie tym przeprosić.
- I teraz mi o tym mówisz? - splątałam dłonie pod biustem, przerzucając ciężar ciała na jedną nogę. Nie ukrywając, że ta mała zwłoka mnie rozdrażniła.
- Był nawalony. Bełkotał. - rozłożył ręce. - Nie chciał gadać. Dopiero dzisiaj zmienił zdanie.
- I czego się dowiedziałeś?
- Właściwie to jeszcze niczego. Chciałem zabrać cię ze sobą, ale nie jestem pewien czy to dobry pomysł.
- Dlaczego?
- Bo widok nie będzie zbyt przyjemny.
- Co mu zrobiłeś?
- Ja nic, ale Dimitri mocno go pokiereszował.
Nie kupowałam tego. To on dowodził. Wydawał rozkazy, a reszta odwalała brudną robotę. Przegryzłam wargę, bijąc się z własnymi myślami. Pojechać i przeżyć to na własnej skórze czy cierpliwie czekać aż podzieli się ze mną zdobytymi informacjami. Przeczesałam włosy, będąc w rozsypce. Droga na skróty nie wydawała się być zła, ale jego intencje już tak.
- Lepiej będzie jeśli tutaj zostaniesz. Wrócę, gdy czegoś się dowiem. - zaproponował najmniej szokujące rozwiązanie, ale nie kierował się tylko troską. Działał z egoistycznych pobudek. Jeśli tutaj zostane nie będzie musiał się z niczego tłumaczyć ani martwić, że zmienie zdanie.
- Boisz się? - przejrzałam go, nie oczekując nawet odpowiedzi. Napięcie odwróciłam się plecami wyciągając z szafy długie spodnie i wsunęłam w nie luźny T-shirt, w którym zamierzałam dzisiaj spać. Wyciągnęłam włosy, a w holu zaczęłam pośpiesznie zakładać buty i kurtkę. Rodion otworzył przede mną drzwi przepuszczając mnie przodem i w ciszy pomaszerowaliśmy do samochodu. Każde z nas zajęło swoje miejsce, a potem ruszyliśmy w drogę. Nie byłam zaskoczona tym, że podróż zajęła nam ponad godzine. Zabieranie go do miasta i doprowadzenie do takiego stanu niosło za sobą ryzyko, że ktoś usłyszy krzyki i wezwie policję. Musieli zrobić to na odludzi, a zapuszczony domek w głębi lasu świetnie się do tego nadawał.
- Zastanów się... - zaczął, ale nie pozwoliłam mu nawet dokończyć.
- Nie! - warknęłam wysiadając. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, a on stanął przede mną boleśnie łapiąc za ramie.
CZYTASZ
LAZAROV [18+] TOM I ZAKOŃCZONE
RomanceBo gdy jeden dupek złamie ci serce na jego miejscu pojawi się drugi i wszystko naprawi.