ROZDZIAŁ 22

392 9 0
                                    

3 tygodnie później

- Czyli zabrał cie na trzy randki, ale na żadnej nie zapytał czy chcesz być jego dziewczyną. - wymruczałam, zaciskając wargi na plastikowej słomce, a słodki owocowy napój rozkochał w sobie moje podniebienie. 

- Spotkaliśmy się kilka razy i tyle.- blondynka nieco podskoczyła w miejscu. - Do niczego między nami nie doszło. - wzruszyła ramionami, ale tego nie kupowałam. Marna z niej aktorka. Ta wymuszona obojętność i zrozumienie były tylko na pokaz. Ten facet się jej podobał. 

- Jasne. Nie próbował cie pocałować? 

- Nie. - odparła, a na jej twarzy dostrzegłam zawód, co wystarczyło do potwierdzenia moich wewnętrznych przypuszczeń. Zadurzyła się w nim. 

- Nic? Kompletnie nic? 

- Jest bardzo zachowawczy. - oparła podbródek na zgiętej ręce i lekko się przygarbiła zrezygnowana. - Raz przez przypadek dotknął mojej ręki, ale szybko się opamiętał i zachowywał jakby nic się nie stało. 

- Może powinnaś przejąć inicjatywe? 

- Próbowałam. - cicho westchnęła. - W zeszłym tygodniu przystawiałam się do randomowego gościa, gdy zauważyłam go na imprezie z grupką swoich znajomych. Dałam mu się obłapiać chichocząc jak nastolatka. 

- I co? 

- I nic. Co prawda zwrócił na to uwage, ale nic nie zrobił. Nie zareagował, gdy tamten dotykał moich bioder czy próbował wsunąć mi palce pod bluzkę. Był na tyle zdesperowana, że chciałam go pocałować, ale to olał. Odepchnęłam tego gościa i wróciłam do domu. 

- Dzwonił? Pisał? 

- Nie, ale w sumie go rozumiem. Pomógł mi. W pewnym stopniu czuł się zobowiązany, a gdy wszystko wróciło do normy to przestał. Nie musiał poświęcać mi więcej czasu. To było jednostronne zauroczenie, które szybko się skończyło. - oznajmiła, ale w głębi ją to bolało. Uratował ją przed tym obrzydliwym zboczeńcem, a po wszystkim jeszcze nią zajął. To wiele dla niej znaczyło. Zaczęła mieć nadzieje, że może wyjdzie z tego coś więcej i będzie szczęśliwa. 

- A co z tym facetem z kawiarni? - postanowiłam zmienić temat, żeby na chwile oderwała się myślami od swojego wybawiciela. - Nachodził cie jeszcze?

- To dziwne, ale nie widziałam go od tamtej pory. 

- Dlaczego?

- Wiele razy klienci czy samo kierownictwo zwracało mu uwage, gdy czułam się nieswojo. Chłopacy z obsługi przepędzali go, żebym mogła bezpiecznie wsiąść do autobusu, a jeden z nich złapał go za bluze i odepchnął, ale zawsze to pomagało tylko na kilka dni. Potem wracał i wszystko działo się od nowa. 

- Mówiłaś, że mocno go pobił. 

- Tak. Dosłownie rozbił mu twarz na kwaśne jabłko. - odchyliła się do tyłu. 

- Może jeszcze nie doszedł do siebie albo boi się, że pójdziesz na policje. Poszłaś to zgłosić?

- Nie.

- Dlaczego?! -wbiłam w nią zaszokowane spojrzenie. Tamten facet nękał ją od kilku miesięcy, aż pękły mu hamulce i próbował ją zgwałcić. Miał na jej punkcie obsesje i był niebezpieczny. 

- Nie wiem. - wydukała wyraźnie pogubiona. - Może za bardzo skupiłam się Jamesie. Myślałam, że nam się uda, a wtedy nie musiałabym się przejmować tym świrem. 

- Dla własnego dobra powinnaś to zgłosić. Tym bardziej, że Jamesa już nie ma. Kto obroni, gdy znowu będziesz sama? 

- Kupiłam gaz pieprzowy? - burknęła posępnie, ale to jeszcze bardziej mnie rozwścieczyło. Dlaczego bagatelizowała kwestie własnego bezpieczeństwa? Wiem, że nie jedno w życiu przeszła, ale kwestia jej osobistego bezpieczeństwa nie powinna podlegać dyskusji. Powinna o siebie zadbać, a nie być w pełni skupiona na żalu, który ją trawi. 

LAZAROV [18+] TOM I ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz