ROZDZIAŁ 11

479 12 1
                                    

Skupieni na bliższym poznaniu w łóżku zapomnieliśmy o otaczającym nas świecie. Praktycznie z niego nie wychodziliśmy. Byliśmy nienasyceni i egoistyczni. Ciągle było nam mało. Na górze, na dole. Próbowaliśmy wszystkiego, zmysłowo dopieszczając się językami. Żar obficie się z nas wylewał, a głośne jęki zdzierały gardła. Można powiedzieć, że doceniłam go wzdłuż i wrzesz. Aż do dnia kolacji z jego matką. Ten dzień był inny. Atmosfera była gęsta. Dało się wyczuć napięcie, które potrzebowało tylko odpowiedniego zapalnika. Cicho westchnęłam, rozpracowując złoty cień na powiekach, a gdy już skończyłam dorobiłam cienką kreskę czarnym eyelinerem i dokleiłam sztuczne rzęsy. Zrezygnowałam z nakładania szminki, żeby nie przedobrzyć i zaczęłam układać włosy. Starannie je wyprostowałam, swobodnie rozrzucając i ubrana w czarny bieliźniany komplet wróciłam do pokoju. Chłopak poinformował mnie, że poczeka na mnie w samochodzie, a ja nie protestowałam. Mała przerwa dobrze nam zrobi. Rozsunęłam szafe, ściągając z wieszaka granatowo-różowy top w geometryczne wzory i krótką spódniczkę z wysokim stanem do kompletu. Materiał nie prześwitywał, dlatego na spód założyłam czarną bieliznę, a na stopy perłowo-różowe szpilki. Chwyciłam uroczą kopertówkę upychając do niej telefon  oraz kilka kosmetyków i zamknęłam za sobą drzwi. 

- To będzie ciężki dzień. - mruknęłam nieco przygnębiona, ciągnąc drzwi od samochodu, a wiatr musnął moje włosy. Bez słowa wsiadłam do środka, zapinając pasy. Silnik zaryczał, a samochód zaczął toczyć się do przodu. Uporczywie zastanawiałam się czy powinnam się odezwać, ale on nie robił nic, żeby cokolwiek zmienić. Skupiony na drodze nie poświęcił mi nawet chwili. 

- Widze co robisz. - zaczął beznamiętnie, w dalszym ciągu ignorując moją obecność. 

- O co ci chodzi? - warknęłam udając nieświadomą i zerkając na niego kątem oka. 

O to mu chodziło. O te ukradkowe, oskarżycielskie spojrzenie. Nie zgadzał się z nimi, dlatego postanowił się z nimi uporać. Na swój szorstki sposób. 

- To nie moja wina. - poszedł w moje ślady zaostrzając ton. - Zgodziłaś się. 

- Mogłeś coś powiedzieć! - uniosłam się, wyrzucając z siebie kumulujący gniew. To nie jedyna rzecz, o którą byłam zła. Gdy przestaliśmy się kochać bez słowa poszedł się umyć, ubrać, a potem wyszedł. Potraktował mnie jak panienkę na jedną noc. 

- Kiedy?! Skoro byłaś pierwsza. 

- Mogłeś zaprzeczyć! - spiorunowałam go wzrokiem, bo nie był w stanie zrozumieć. 

- Mówisz poważnie? - syknął pogardliwie. - Miałem jej odmówić, zaraz po tym jak się zgodziłaś?

- Czyli to moja wina?! - wybuchłam, odpinając pas. - Zatrzymaj się!  

- Co?!

- Zatrzymaj się! - powtórzyłam, szarpiąca za klamkę. Ustąpiła dopiero, gdy zatrzymaliśmy się na poboczu drogi. Wyskoczyłam z samochodu, ruszając przed siebie. 

- Rosa! - warknął, zaciskając dłoń wokół nadgarstka i sprowadzają z powrotem na pobocze. Droga była mało widoczna. Kręciło się tutaj mnóstwo samochodów, a ja nie spojrzałam nawet czy coś jedzie. - Uważaj! Zrobisz sobie krzywde!

- Zostaw mnie! - szarpnęłam, cofając się o krok ale nie na tyle, żeby się wyrwać. Złapał drugą dłoń i przyciągnął do siebie. - Teraz się przejmujesz?! 

- O czym ty mówisz? - zmarszczył brwi, zaczynając główkować czy gdzieś popełnił błąd. Mogłabym przysiąść, że dostrzegłam w błękitnym kolorze chwile zwątpienia. - Dlaczego miałbym się nie przejmować? Jesteśmy w związku. 

- W związku?! - wyrzuciłam mu w twarz. - Nie nazywaj tego związkiem, skoro zaraz po tym jak mnie przeleciałeś wychodzisz! - wydusiłam płaczliwie z całych wyrywając się i odchodząc. Pośpiesznie wytarłam policzki, ukrywając wylewającą się słabość, ale poczułam ulgę. Dławiłam się każdą poprzednią godziną, trawiona ponowne przez porzucenia i bycia wykorzystaną. 

LAZAROV [18+] TOM I ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz