Siedziałam z podwiniętymi nogami na kanapie w domu Rodiona usilnie zastanawiając się po co mnie tu ściągnął. Miał być dzisiaj zajęty, dlatego nie nastawiałam się na wspólne spędzanie czasu. Byłam zaskoczona, gdy kilka godzin temu zadzwonił, a jeszcze bardziej gdy okazało się, że to większa impreza. Bowiem czekaliśmy na Dimitria, który spóźniał się od dwóch godzin.
- Nie możesz mi powiedzieć o co chodzi? - zaczęłam, nie mając ochoty poświęcać czasu jego przyjacielowi. Ostatnim razem bardzo mnie zdenerwował.
- Nie. - mruknął, wyciągając telefon. - Musisz poczekać.
- Ten idiota spóźnia się już dwie godziny! - syknęłam, marszcząc brwi.
- Zaraz będzie. - spojrzał na mnie spod łba w dalszym ciągu bawiąc się telefonem. - Utknął w korku.
- W korku... Jasne. - sarknęłam, przenosząc wzrok na sufit. Licząc, że biały kolor zabije duszącą się we mnie ciekawość. Ale po bezczynnym wpatrywaniu się w niego kolejne dwadzieścia minut coś pękło.
- Ide po kawe. Jeśli nie przyjdzie tu za dziesięć minut to wracam do domu. - rozprostowałam nogi, rozkosznie się przeciągając i na bosych stopach przeszłam do kuchni. Pusty kubek zalałam do pełna i wzięłam orzeźwiający łyk.
- Powaliło cie? - usłyszałam pretensjonalny głos naszego księcia. - Czemu wyciągasz mnie z roboty?!
- Musimy pogadać.
- Nie mogłeś zrobić tego przez telefon?! - syknął nawet nie ściągając butów. Wpadł tu jak do siebie.
- Jest i nasz książę. - zaćwierkotałam, wracając z pełnym kubkiem. Usiadłam na swoim miejscu, znowu napiłam się kawy i odłożyłam ją na stół. - Długo kazałeś na siebie czekać.
- Musiałem wziąć prysznic. - odgryzł się, splątując dłonie na klatce piersiowej i z zaciętym wyrazem twarzy oparł się o kominek.
- Czego się dowiedziałeś?
- To nie jest na tyle ważne, żebyśmy musieli się tu spotykać. Mogłeś zapytać przez telefon.- warknął w kierunku pochylonego Rodiona, którego kącik ust pomknął do góry jakby takiej odpowiedzi oczekiwał. Czyżby miał jakiś plan i właśnie go realizował?
- Poświęciłem jej kilka tygodni, ale zupełnie niepotrzebnie. Prowadzi statyczne życie dwudziestoparolatki. Regularnie chodzi do pracy i stara się polepszyć kontakt z rodziną.
- Czekaj... - mruknęłam, bo zaczęło łapać o kim jest ta rozmowa. - Chodzi ci o Pole?
- No tak. Jest najbliżej.
- Śledziłeś ją?! - wydarłam się.
- Zbliżyłem się do niej. - oznajmił niechętnie, skupiony na jednym z punktów na ścianie, ale nie wyglądał na poruszonego. Jak zwykle był obojętny. Wyzbyty z jakikolwiek wyrzutów sumienia.
- Że co kurwa?!
- Pare razy się z nią umówiłem, ale nie jest w moim typie. Nie lubie blondynek.
- Powiedziała mi, że pare razy umówiła się z facetem, który ją uratował. To byłeś ty?!
- Nie planowałem być jej rycerzem w lśniącej zbroi. - wzruszył ramionami. Zabawił się nią, ale dla niego nic się nie stało. Musiał dowiedzieć się o niej tylko paru rzeczy, a kiedy to zrobił znowu stała mu się obojętna. Obca.
- Popierdoliło cie?! - podskoczyłam do góry, wlepiając w niego mordercze spojrzenie.
- Uspokój sie. - syknął. - Niepotrzebnie robisz afere.
CZYTASZ
LAZAROV [18+] TOM I ZAKOŃCZONE
RomanceBo gdy jeden dupek złamie ci serce na jego miejscu pojawi się drugi i wszystko naprawi.