1

5K 132 15
                                    

Oparłam się o barierkę, przylegającego do mojego pokoju balkonu. Kiedy ludzie myślą o Francji widzą wieżę Eiffla, Luwr i Katedrę Notre Dame. Z westchnieniem obserwowałam piękne kamienice rozpostarte w uliczce biegnącej przede mną. Jest wieczór, uliczne latarnie świecą swoim delikatnym blaskiem oświetlając uliczkę. Ruch zmalał, ogródki przed knajpkami wypełniały się turystami i lokalnymi koneserami.

Zamknęłam oczy, chłonąc delikatny zgiełk Paryża. Dotarliśmy do hotelu zaledwie parę godzin temu. Każdy z nas dostał osobny pokój, wszystko na koszt Black Industries. Odwróciłam się i obrzuciłam spojrzeniem ogromne łóżko z baldachimem, do którego będę wracać wieczorami przez najbliższy miesiąc. Pomyślałam, że mogłabym się przyzwyczaić do francuskiego piękna, rezygnując z prędkości Nowego Jorku. Przeniosłam spojrzenie na czarną sukienkę leżącą na łóżku. Zagryzłam wargę, nie będąc pewna czy to odpowiednia kreacja na spotkanie z przedstawicielami francuskiej firmy. Chciałam wypaść jak najlepiej, nie tylko ładnie wyglądać, ale pokazać, że przyjechałam tutaj godnie reprezentować Harrison Ltd.

Zakręciłam czarne pasma w loki, podkreśliłam usta delikatnie czerwoną szminką i wyjątkowo przypudrowałam całą twarz, żeby uniknąć świecenia jak latarnia morska.

Rozległo się ciche pukanie do drzwi. Spojrzałam na swój szary szlafrok i różowe, puchowe kapcie. Wiedziałam, że Kendall waliłaby do drzwi jak opętana.

- Boisz się, że wyjdę w stroju clauna? - Nie zdziwił mnie widok Harrego na korytarzu. Granatowy garnitur pasował do niego idealnie, podkreślając jasne kosmyki włosów ułożonych w zaplanowanym nieładzie. Nie założył krawata, dwa górne guziki jego koszuli były rozpięte. Spojrzenie jego zielonych tęczówek taksowało moją twarz.

- Wychodzimy za 30 minut - rzucił, wsuwając dłonie do kieszeni spodni. Nadal patrzył prosto w moje oczy. Przechyliłam głowę, zastanawiając się co do cholery zrobiłam w poprzednim życiu, że teraz muszę użerać się z tym cyborgiem.

- Wiem. Nie musisz się zachowywać tak... - Szukałam odpowiedniego słowa w głowie.

- Odpowiedzialnie? NieMadowsko?

- NieMadowsko? - prychnęłam, wywracając oczami. - Chodziło mi o wkurwiająco. Tak. To odpowiednie słowo. - Zacisnął usta w prostą linie. Zmrużył oczy i widziałam, jak oceniająco przesuwają się po moim ciele. Zrobiłam krok do tyłu i zamknęłam drzwi prosto przed jego nosem. Wypuściłam powietrze z płuc, czując jak krew coraz szybciej płynie mi w żyłach. Harry wiedział, jak poważna jest dla mnie sprawa współpracy z Black Industries. Nie zrobię niczego, co by spowodowało problemy czy trudności w nawiązywaniu kontaktu z przedstawicielami francuskiej firmy.

Zgarnęłam sukienkę z łóżka i zrzucając szlafrok wcisnęłam się w ciemny materiał. Wygładziłam na całej długości i przejrzałam się w lustrze. Trudno było mi rozpoznać kobietę, na którą patrzyłam. Na co dzień nie miałam czasu na makijaż czy stylizowanie włosów. Zazwyczaj upięte wysoko, tak by jak najmniej przeszkadzały. Teraz szerokie loki spływały mi na plecy, ukazując dekolt w serce czarnej sukienki, odsłaniającej wystające obojczyki. Złapałam za delikatny naszyjnik z zawieszką o kształcie kółka. Wyglądałam dobrze.

- Idę! - krzyknęłam, słysząc tym razem dobijanie do drzwi. Otworzyłam, wpuszczając Kendall do środka. Dziewczyna upięła swoje włosy w koka a ciemnozielona sukienka opinała jej ciało w odpowiednich miejscach. Wysokie do samego nieba szpilki stukały po panelach, kiedy weszła głębiej do pokoju.

- Wyglądasz bardzo francusko, Mad - pochwaliła mnie, wyginając kąciki ust w uśmiech. Zagwizdała obchodząc mnie dookoła. - Mamy tę fuzję w kieszeni, nikt ci się nie oprze.

- Lepiej, żeby Harremu nie odmówili - Przewróciłam oczami, schylając się po czarne czółenka na dwunastocentymetrowej szpilce. Kendall wyciągnęła telefon, słyszałam odgłos robionych zdjęć. Wyginała się przed lustrem, pozując seksownie. - Chodźmy, zanim Harry ściągnie FBI, żeby nas wynieśli z hotelu.

FuzjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz