6

4.1K 123 9
                                    

Zawiesiłam na ramię torbę z laptopem i rzuciłam okiem na biurko. Czy któreś z tych cholernych dokumentów przydadzą mi się na spotkaniu z zarządcą kamienicy? 

Ułożyłam usta w dziubek, przenosząc je na prawą stronę twarzy. Przesunęłam dłońmi po papierach, ułożyłam je równo i dołożyłam do i tak wypchanej torby. 

Byłam wdzięczna i szczęśliwa, że dostałam szanse na spotkanie z zarządcą kamienicy. Bardzo zależy mi na karierze, lubię się wykazywać i udowadniać, że dam radę. Wiem, że mam gadane. Nigdy nie miałam problemów do przekonania do swoich racji, dlatego jestem podekscytowana dzisiejszą szansą. 

Harry pewnie gryzie policzki z zazdrości i ze zdenerwowania, jestem pewna, że mi się dostanie jak tylko wrócimy do hotelu, ale co tam. Nie mogłam przegapić takiej szansy. 

- Gotowa? 

Wyprostowałam się szybko i spojrzałam w kierunku postawnego mężczyzny, który stał w moich drzwiach. Skinęłam głową. Postukał palcami we framugę i delikatnie się odsunął, robiąc mi miejsce. Kiedy go mijałam, przymknęłam oczy. Jego zapach powinien być zakazany. Wszystkie moje szare komórki wyłączają się, kiedy woń Alexa mnie otacza. 

Równowaga nie stała po mojej stronie i oczywiście delikatnie się potknęłam na korytarzu. Jego dłoń odnalazła moje plecy. Za każdym razem, kiedy mnie dotyka przechodzą przeze mnie strumienie elektryczności. 

- Potrzebujesz wsparcia? - Słyszałam rozbawienie w jego głosie.

- W wykładzinie była dziura - skłamałam, poprawiając torbę na moim ramieniu. Wzrok Alexa przesunął się z mojej twarzy na bark i delikatnym, ale stanowczym ruchem ściągnął czarny pasek. Ogromna torba wydawała się o wiele mniejsza w jego dużych dłoniach. - Dzięki. 

- Do usług - odpowiedział, klikając przycisk windy. 

Czułam spojrzenie dziewczyny z recepcji na swoich plecach. Oczywiście, kiedy przechodziłam obok niej z Alexandrem, blondynka od razu wstała, życząc nam owocnego spotkania. 

- Dziękuję, że mnie zabierasz na to spotkanie - zaczęłam, kiedy metalowe drzwi zasunęły się za nami. Nagle pomieszczenie wydawało się niezwykle duszne. Alex kliknął poziom -2 i spojrzał na mnie intensywnie.

- Przestań mi dziękować. 

- To nie ja powinnam tam jechać, doskonale o tym wiesz. Harrison może się wścieknąć, kiedy się dowie, że odsunęliście Harrego. 

Uniósł równą, ale krzaczastą brew. 

- Z tego co mi wiadomo - burknął, zakładając ręce na piersi. - Zajmowałaś się przejmowaniem budynków w Nowym Jorku, podczas gdy Evans odpowiadał za umowy nowych, deweloperskich budynków. 

- Zgadza się.

- Więc wytłumacz mi, panno Clarke... - Zrobił krok w moją stronę. Wyschło mi gardło, pod wpływem jego zwężających się oczu. Przechylił głowę i zbliżył usta do mojego ucha. - Dlaczego miałbym nie wybrać ciebie? 

Całą moją szyję pokryła gęsia skórka. Odetchnęłam głęboko, kiedy lekko się odsunął. Musiałam unieść głowę w górę, żeby spojrzeć mu w oczy.

- Harrison mnie nie wybrał.

- Więc jest idiotą. 

W jego oczach czaiła się mroczna, pierwotna pokusa. Ledwo przełknęłam ślinę. 

Gdyby winda właśnie nie poinformowała nas, że jesteśmy na minusowym poziomie, możliwe, że już nie miałabym na sobie koszuli, spódnicy i majtek. 

FuzjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz