23

4.5K 170 15
                                    

 Madison

Wieczorna panorama Paryża miała w sobie coś, co sprawiało, że człowiek pragnął oddać temu miastu kawałek duszy. Zakochiwał się w nim, nie zdając sobie sprawy, że jeśli raz pokocha się Paryż, już nigdy nie było się w stanie wyrzucić go z serca.

Obserwowałam miasto tętniące życiem, gdy czarną limuzyną przemierzałam ulice Paryża. Nie miałam żadnych kontrargumentów, które przekonałyby moją najlepszą przyjaciółkę do rezygnacji z tego wyjątkowego środka transportu. Jej pisk, kiedy firmowa limuzyna podjechała pod nasz hotel, usłyszał na pewno sam William Walker, z drugiego końca miasta. Byłam na przegranej pozycji, gdy kierowca zaprosił nas do środka z propozycją kieliszka szampana.

– Wyglądasz obłędnie, Madie – skomentowała Kendall, kiedy wlałam w siebie całą zawartość kieliszka. Słodycz alkoholu otuliła moje wnętrze, dodając mi odwagi na ten dzisiejszy wieczór. Bal u Avy de Prie. Czułam głęboko w kościach, że ten wieczór zakończy się jakąś tragedią. A najpewniej morderstwem z zimną krwią. Tylko nie do końca wiedziałam, kto będzie ofiarą.

– Potrzebuję więcej alkoholu, jeśli mam brać w tym udział – wymamrotałam i nachyliłam kieliszek w stronę brunetki, która ochoczo napełniła go po same brzegi. Wyglądała przepięknie w swojej czerwonej sukni bez ramiączek. Dekolt w kształcie serca podkreślał jej krągłości, a długie nogi eksponowało przecięcie biegnące wzdłuż dolnej części sukienki.

– Nie mogę się doczekać miny szefa, gdy cię zobaczy.

– On nie jest naszym szefem, Kendall – burknęłam, a na mojej twarzy pojawił się grymas, gdy przyjaciółka przewróciła oczami.

– To pewnie tylko kwestia czasu – odpowiedziała, wzruszając ramionami. – Moja przyjaciółka sypia z moim przyszłym szefem, czy to nie odjazd? Załatwisz mi podwyżkę?

Rozejrzałam się za czymś, czym mogłabym rzucić w dziewczynę.

– Nie sypiam.

– Kogo ty chcesz oszukać? – Uniosła wysoko brwi. – Znam cię, widzę jak na niego patrzysz i widzę, jak on patrzy na ciebie. To niezdrowe, takie powstrzymywanie się.

– Niezdrowe to zaraz będzie szkło w twoich oczach, jak cię rzucę kieliszkiem.

– Widzisz? Już ci odbija. Powinnaś dać upust swoim emocjom!

– Kendall, jeśli zaraz się nie zamkniesz...

– Jesteśmy na miejscu – odezwał się przez głośnik kierowca, przerywając moją groźbę. Czerwone usta Kendall rozchyliły się w szerokim uśmiechu. Złapała mnie za rękę i siłą wyciągnęła z limuzyny, wprost do kamienicy ciotki Williama.

Przyjęcie odbywało się w sali balowej, która prowadziła na ogromny taras, udekorowany milionem lampeczek. W moich myślach od razu pojawiły się wspomnienia ostatniej wizyty, która okazała się ogromnym spiskiem. Z sufitu zwisały kryształowe żyrandole, marmurowa podłoga błyszczała, a całość dopełniali elegancko ubrani goście. W niewielkich grupkach szeptali między sobą, popijając ekstrawaganckie drinki. Na ścianach zawieszone były kosztowne obrazy, a pokaźne rzeźby obserwowane były przez znawców sztuki.

– Jesteśmy w Bridgertonach! – pisnęła Kendall, ściskając moje ramię. Uniosłam prawą dłonią dół czarnej sukni, aby chociaż trochę zmniejszyć ryzyko upadku. Czułam zimny wiatr na odkrytych plecach, który powodował dreszcze przebiegające wzdłuż kręgosłupa. Skłamałabym, mówiąc, że nie jestem podekscytowana. Ukrywałam zarówno przed sobą, jak i Kendall, że nie mogłam doczekać się spotkania z Williamem Walkerem. Jak ostatnia, skończona idiotka wpadłam w bagno, z którego nie chciałam się samodzielnie wyplątać. Aleksander Smith zakręcił mi w głowie, włamując się powoli do mojego serca. A William Walker intrygował mnie jak cholera. A kiedy w końcu do mojego mózgu dotarło, że to ta sama osoba... nie mogłam przestać o nim myśleć. Pragnęłam go. Całym ciałem. Ale obiecałam sobie, że nie odpuszczę mu tak łatwo. Musiał choć przez chwilę pożałować, że nie powiedział mi od razu prawdy.

FuzjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz