17

4.2K 157 11
                                    

Madison

Obserwowałam, jak liczni turyści ustawiają się do zdjęć. Wieża Eiffla jest bezzaprzeczalnie ogromną atrakcją Paryża, o czym świadczą tłumy podziwiające tą monstrualną konstrukcję.

- Czyli chcesz mi powiedzieć – zaczęła Kendall, otwierając białe wino. Siedziałyśmy na kocu, łapiąc ostatnie promyki słońca, które zbliżało się ku horyzontowi. – Że Alex od początku był Williamem?

Nie odpowiedziałam, tylko zgarnęłam butelkę i wypiłam dwa, wielkie łyki.

- To trochę pojebane – skomentowała i położyła się, wyciągając przed siebie długie nogi.

Uniosłam brew i pociągnęłam kolejny chlust.

- Uprawiałam seks z prezesem Black Industries – powiedziałam cicho i przymknęłam powieki, a w mojej głowie przetoczyły się wspomnienia każdego pocałunku, każdego dotyku.

- Owszem. I wam obojgu się to podobało, więc co w tym złego?

Spiorunowałam przyjaciółkę wzrokiem.

- Jak to co w tym złego? – burknęłam i podałam butelkę Kendall. – Dążymy do podpisania współpracy między naszymi firmami!

- Ty już podpisałaś tę współpracę, zdejmując majtki – odparła, a jej głos zabarwiło rozbawienie. Wzniosłam oczy do nieba.

- Właśnie o to chodzi, Ken. – Mój głos drżał od nadmiaru emocji. – Nie taki był plan. Nie taki.

- Harry już wie? – zmieniła temat i spojrzała na wciąż dzwoniący mój telefon. Wyciszyłam dźwięk, ale wibracje poruszały moją torebką, jakby była opętana i miała zaraz wstać i pobiegać w kółko.

- Nie wiem czy już, ale nie wydaje mi się, że mógłby wiedzieć wcześniej. – Zamyśliłam się, przypominając sobie wszystkie odzywki, jakich używał Harry. – Nie był dla niego najmilszą osobą na świecie i gdyby zdawał sobie sprawę, że rozmawia z prezesem Black Industries... myślę, że byłby bardziej opanowany.

Nastąpiła chwila ciszy, w której skupiłam się na dźwiękach otoczenia. Gdzieś po prawej ciemnoskóry chłopak klęczał przed swoją dziewczyną, która z piskiem wskoczyła w jego ramiona, chwilę potem, jak wykrzyczała tak na całe gardło. Przytulone pary spacerowały po parku, a liczne rodziny z dziećmi robiły miliony zdjęć, aby upamiętnić każdą wspaniałą pozę, przesunięcie chmury ponad wieżą Eiffla, albo śmieszną minę psa.

- I co teraz zrobisz? – Z zamyślenia wyrwała mnie Ken, która spoglądała na mnie ze współczuciem wypisanym na twarzy.

- Nie wiem – westchnęłam i ponownie napiłam się białego, półsłodkiego wina, które delikatnie drapało moje gardło. – Chciałabym wrócić do domu.

- Naprawdę? – Dziewczyna podciągnęła się do siadu i zabrała ode mnie szklaną butelkę. Zakręciła płynem w środku i wzięła niewielki haust. – A co z wielkim planem ,,udowodnię wszystkim, że to ja powinnam zarządzać współpracą"? – Próbowała sparodiować mój głos, ale zupełnie jej to nie wyszło. Brzmiała, jakby zakrztusiła się kawałkiem orzecha.

- A jak to sobie teraz wyobrażasz? Nie chcę widzieć na oczy szefa firmy, z którą tę współpracę mieliśmy nawiązać. – Na samo wspomnienie Alexa.... Nie. Nie Alexa. Williama pieprzonego Walkera, który okłamywał nas od dwóch tygodni robi mi się niedobrze, żołądek mi się skręca, a pulsujące miejsce między nogami przypomina, jak idealnie mi z nim było.

- Może pozwól mu to wszystko wytłumaczyć?

Spojrzałam gniewnie na przyjaciółkę, która tylko wzruszyła ramionami i zamachała prawie pustą butelką, jakby była białą flagą.

FuzjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz