4

4K 132 18
                                    

Moje serce dudniło bardziej niż basowa, klubowa piosenka, która wypełniała sale. Alex trzymał moją rękę w pewnym uścisku i prowadził na brzeg parkietu. Jakaś dziewczyna od razu się o niego otarła, na co prychnął i przyciągnął mnie do swojego ciała. Nie widziałam już świata poza czarnymi tęczówkami wpatrzonymi w moje. Pewnie nieco przestraszone, o barwie nieba w środku lata.

- Otocz mnie ramionami - szepnął, zsuwając swoje olbrzymie dłonie na dół moich pleców.

Posłuchałam go, zawieszając drżące ręce wokół jego szyi. Biło od niego niesamowite ciepło, które wędrowało wprost pomiędzy moje nogi.

Jego ciało poruszało się w rytm jego własnej muzyki, ignorując tą lecącą z głośników. Diabelsko seksowne ruchy sprawiały, że i moje ciało mocno się do niego dopasowało i ocierałam każdym kawałkiem skóry jego czarny jak smoła garnitur. Wyjątkowo nie miał krawata. A tak bardzo chciałabym za niego pociągnąć.

- Często tu bywasz? - pytam, żeby przerwać tę piorunująco napiętą ciszę. Ciszę wśród za głośnej, dudniącej muzyki.

Alex zdawał się analizować każdy wypowiedziany przeze mnie wyraz.

- Zdarza się.

Jego lewa dłoń błądziła po moich plecach, palcem zahaczył o koronkowe zakończenie bluzki, tuż ponad zapięciem stanika. Poczułam się tak, jakby ktoś wycisnął mi powietrze z płuc. Gdzie jest tlen, do cholery?

- Przychodzę tu... w interesach - wyjaśnił, obrócił mną i ponownie przyciągnął do swojego niemożliwie ciepłego ciała. Rozchyliłam lekko usta i oparłam dłonie na klatce piersiowej bruneta.

Przejechał opuszkami palców po mojej skórze na karku, wywołując gęsią skórkę. Zniżył głowę, różowe usta były tak blisko moich. Przesunął się w stronę mojego ucha.

- Drinka, amerykańska dziewczyno?

Westchnęłam. Ciepły oddech muskał moją skroń.

- Tu jesteście! - Klaśnięcie w dłonie oderwało mnie od Alexa. Zrobiłam krok w tył, niemal się potykając. Silna dłoń otoczyła moje ramię, dbając jednocześnie o zachowanie mojej niesłuchanej równowagi.

- Właśnie szliśmy w stronę baru - powiedziałam do Kendall, która opierała się biodrem o ciało Charlsa. Oplatał ją w pasie.

- Oczywiście. - Uśmiechnęła się szeroko, wyginając brew. Czułam jak myśli kotłują się w jej głowie a milion niezadanych pytań zawisło między naszą czwórką.

- Przyszła Charlotte - wtrącił Charlie, patrząc na Alexa. Postawne ciało Guinnessa spięło się od razu.

Potaknął ledwo widocznie i opierając dłoń ponownie na moich plecach skierował mnie w stronę baru. Tamta dwójka rozpoczęła obściskiwanie na parkiecie.

- PR-owiec waszej firmy? - zapytałam, siląc się na w miarę obojętny ton. Moje paznokcie przyciągnęły moją uwagę, kiedy podeszliśmy do rozświetlonego raju pełnego alkoholi.

Alex uniósł wysoko brwi.

- Jesteś dobrze przygotowana.

- Analizowałam waszą firmę miesiącami - odpowiadam, unosząc wyżej podbródek. Brunet wpatrywał się we mnie intensywnym spojrzeniem. Kruczoczarne włosy odbijały blask neonów, sprawiając, że pojawiały się granatowe pasemka.

- Interesujące.

- Chciałam odpowiadać za negocjacje między naszymi firmami - ciągnęłam dalej, czując potrzebę wyrzucenia z siebie tych informacji. - Skończyło się przegraną i wizytą we Francji jako uroczy dodatek.

FuzjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz