William
– Jestem przekonany, że powinniśmy wysłać kogoś zaufanego – powiedział Enzo, jednocześnie dziękując skinieniem głowy Rebece, która podała mu czarną jak smoła kawę, bez dodatku cukru. – Nie mówię, że nie ufam Madison, czy Kendall, ale ktoś z nas powinien tam być. Przynajmniej na samym początku.
– Dobrze, że nie wspomniałeś tego debilnego kolegi – mruknął Charles, rozsiadając się wygodnie na czarnej kanapie. Siedzieliśmy w moim gabinecie, Charlie z Enzo przy małym, kawowym stoliku, a pod barkiem stał Davon, dyrektor finansowy. Ostatnie tygodnie spędził na południu Francji, odwiedzając jedną z naszych filii. Wychwycił jakieś podejrzane przepływy pieniędzy, ale szybko poradził sobie z problemem i powrócił do Paryża. Wiedział o naszym planie ukrywania mojej tożsamości, ale odetchnął z ulgą, gdy tylko powiedziałem, że nie musi się zwracać do mnie per Alex.
– Evans jest dobrym pracownikiem – obronił go Enzo, czym wywołał prychnięcie mojego przyjaciela. – To, że się nie zakolegowaliście, nie oznacza, że nie można go darzyć służbowym zaufaniem.
– William, nic nie powiesz? – zagadnął mnie Charles, a ja omiotłem spojrzeniem moich gości. Jednocześnie byłem tutaj przez całą ich rozmowę, ale z drugiej strony moje myśli krążyły wokół niewysokiej brunetki o pełnych, kuszących wargach, które jeszcze wczoraj zaciskały się na moim... – William!
– Tak?
– Jezu Chryste, chłop przepadł – jęknął przyjaciel i z chęcią odebrał szklankę wypełnioną bursztynowym płynem i jedną kostką lodu, podaną przez Davona.
– Zakochał się – dodał Davon, wpatrując się w moją twarz. Skanował każdy jej centymetr w poszukiwaniu tatuażu, który wieściłby SPRZEDAŁEM SWOJE SERCE.
– Nie ma jeszcze dwunastej – warknąłem jak ostatni hipokryta, bo na moim biurku również stała do połowy pełna szklanka. Czekało mnie dzisiaj spotkaniem z Jamesonem Harrisonem, obecnym szefem mojej dziewczyny i facecie, który oddaje mi swoją firmę. Oczywiście za hojną zapłatę, którą Davon skomentował przekleństwem i wyzwiskami, że chyba mnie popierdoliło, ale chciałem by mężczyzna, który dał pracę Madison, dostał za to odpowiednie wynagrodzenie. W końcu to za jego sprawą poznałem Mad, a do tego dzięki fuzji naszych firm i bezproblemowym oddaniu przez niego stanowiska, zostanę szefem Clarke. A możliwość sprawowania nad nią władzy... cóż, jest niesamowicie kusząca. – I jeszcze jeden taki komentarz i to któryś z Was poleci do Nowego Jorku – dodałem, co ukróciło ich śmieszki pod nosami.
– Ej, mam dziewczynę w ciąży – obruszył się Davon, unosząc ręce do góry.
– Z nie swoim dzieckiem – burknął Charles, za co Davon walnął go otwartą dłonią w tył głowy.
– Spokój – rozkazałem i zgromiłem ich spojrzeniem. – O czym mówiliśmy?
– O tym, że ktoś z nas musi pojechać do Nowego Jorku – odpowiedział Enzo, machając z dezaprobatą głową na chłopaków. – Kogo planujesz mianować tamtejszym dyrektorem?
Zastanowiłem się nad jego słowami.
– Nie myślałem jeszcze o tym – odparłem szczerze, bo kompletnie odsunąłem od siebie ten temat. – Najpierw chcę podpisać papiery i stać się właścicielem Harrison Inc. Później się będę zastanawiał.
– Madison jest idealną kandydatką – rzekł Enzo i spojrzał na mnie ponad filiżanką, z której chwilę późnił upił łyk.
– Madison zostaje tu – powiedziałem spokojnie, a trzy spojrzenia zatrzymały się na mnie. – No co?
CZYTASZ
Fuzja
ChickLitDla Madison najważniejsza jest kariera. Marzy o osiągnięciu sukcesu i zrobi wszystko, żeby udowodnić, że to ona powinna zarządzać współpracą dwóch firm. O ile miesiąc we Francji nie pokrzyżuje jej planów...