1. Iskry

5.7K 196 20
                                    

Maverick

- Stal znowu poszła w górę – poinformował mnie Steward, współpracowałem z jego firmą od kilku lat, ale nie specjalnie blisko. Proponował niezłe usługi, jego ekipa robotników była całkiem uczciwa, i można było na nich liczyć, a to w naszej branży dość rzadkie zjawisko. Ale cholernie wkurzał mnie jego sposób bycia, ja przechodziłem do konkretów, nie lubiłem tracić czasu. On pierdolił pół godziny, żeby wreszcie przejść do tematu o który mu chodziło. Nie mogłem go znieść.

- Wiem dlatego ja kupiłem ją w tamtym roku, mam dostawce, który przechowuje ją u siebie i dowozi wtedy kiedy kolejny transport jest mi potrzebny – rzuciłem popijając whisky ze szklanki.

- Właśnie jak idzie nowa inwestycja? – zapytał ciut za bardzo zainteresowany jak na mój gust.

- Pytasz tak jakbym kiedykolwiek skończył coś po czasie – oskarżenie w moim głosie było na tyle wyraźnie, że nie mógł go nie zauważyć. – Idzie śpiewająco, jest szansa, że wyrobię się przed terminem.

Oczy mu rozbłysły, kiedy rozpiął guzik marynarki, który ledwie był w stanie utrzymać piwny brzuszek którego niedawno się dorobił. Z niektórymi stereotypami naprawdę ciężko walczyć. On wyglądał jak typowy właściciel niewielkiej firmy budowlanej który poza sezonem ledwie wiąże koniec z końcem. I coś czułem, że chyba właśnie domyśliłem się po co do mnie podszedł.

- Przepraszam nie chciałem cię urazić, wiem jak pilnujesz terminów. – Przetarł dłonią czoło na którym pojawiły się kropelki potu, domyślałem się, że denerwuje się perspektywą spytania mnie o pomoc. Miałem opinię gbura, albo raczej służbisty z dość wybuchowym temperamentem. W swojej opinii byłem po prostu człowiekiem biznesu, który wie co mu się opłaca, i na jakim poziomie chce utrzymywać swoje zawodowe relacje. Szef powinien trzymać dyscyplinę, inaczej pracownicy przestają go szanować i robią co chcą. Nie za to im płaciłem.

- Skoro wiesz jak się ze mną pracuje, to rozumiesz, że wolę konkrety. Mów co jest na rzeczy.

Słysząc ton mojego głosu rozluźnił nieco krawat.

- Chodzi o to, że moja ekipa za dwa tygodnie kończy ostatni dom poza miastem który mieliśmy zaplanowany na ten rok i jakoś nie zapowiada się, żebyśmy dostali jakieś nowe zlecenie. Chciałem zapytać, czy byłaby szansa na przyjęcie się u ciebie. Chociażby w niepełnym wymiarze godzin, zależy mi na tym, żeby chłopaki mieli się z czego utrzymać przez zimę. Wiesz że nie nawalamy, będę ich pilnował, wszystko będzie według twoich standardów. Co do kwestii finansowych na pewno się dogadamy, jestem w stanie zejść poniżej stawki rynkowej. Muszę jakoś zdobyć kasę na opłaty za firmę przez zimę, a nie odłożyłem za wiele, żona chciała robić remont kuchni i jakoś tak wszystkie oszczędności rozeszły się nawet nie wiadomo kiedy.

- Dobra – przerwałem jego słowotok, biorąc kolejnego łyka whisky która podrażniła przyjemnie moje gardło, uspokajając przy okazji nerwy. – Przemyślę to i dam znać.

- Dzięki, będę naprawdę zobowiązany jeśli uda ci się cokolwiek załatwić.

- Powiedziałem zobaczę co da się zrobić, ale niczego nie obiecuję, mam już pełną ekipę – dyplomatyczne odpowiedzi były tym, czego musiałem się nauczyć już w pierwszych latach prowadzenia biznesu. Nie rozumiałem dlaczego ludziom wydaje się, że jeśli użyją słowa „proszę" magicznym trafem otworzą się przed nimi wszystkie drzwi. Mi bycie miłym nie wiele pomogło.

Przesunął po stoliku, przy którym staliśmy, swoją wizytówkę. Po czym czmychnął, jakby się za nim paliło. Nie zdążyłem go upomnieć, że przecież mam jego numer, już kiedyś ze sobą współpracowaliśmy, nie wyrzucam z życia ludzi, kiedy tylko kończy się nasza umowa.

Ignite [18+] Trylogia Falling #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz