9. Odpowiednie miejsce, odpowiedni czas

3.3K 131 4
                                    

Nicole

- Będę u pana za pół godziny – zapewniłam jednego z moich klientów, wsiadając do samochodu zaparkowanego przed biurem, miałam dzisiaj pracować na miejscu, ale zadzwonił telefon i okazało się, że chyba pierwszy raz w swojej karierze zapomniałam o spotkaniu. Miałam urządzać niewielki dom na przedmieściach, którego projekt zrobiłam już jakiś czas temu, ale naniesienie poprawek których zażądał klient zupełnie wypadło mi z głowy. Cholerny Maverick zaprzątał zdecydowanie zbyt dużą część moich myśli.

Kiedy akurat nie myślałam o jego projekcie zastanawiałam się nad tym dlaczego tak bardzo się do mnie przyczepił, gdybym dowiedziała się co w sobie mam może mogłabym to zmienić, a wtedy dałby sobie spokój. Jego uwaga mogła mi schlebiać, ale wiedziałam, że na dłuższą metę nie wróży niczego dobrego. Ludzie tacy jak on nie przyjmowali odmowy, póki co bawiły go nasze gierki, ale nie miałam wątpliwości, że to się kiedyś skończy. A wtedy zaczną się moje problemy.

- No mam nadzieję, czekam tu już prawie godzinę – warknął w odpowiedzi mężczyzna.

Albo nie, moje problemy zaczną się już dzisiaj.

Ruszyłam z miejsca, dociskając gaz do dechy.

- Jeszcze raz przepr...

Połączenie zostało przerwane. Cholera. Rzuciłam telefon na siedzenie pasażera po czym przyśpieszyłam ignorując ograniczenia prędkości, postanowiłam jechać bocznymi drogami, licząc na oszczędność czasu wynikająca z nie stawania na wszystkich czerwonych światłach. Musiałam dotrzeć na miejsce jak najszybciej i jakoś ubłagać klienta żeby nie dzwonił ze skargą do mojej szefowej. Poprosiłam ją żeby nie zabierała mi żadnego zlecenia i zapewniłam, że jestem w stanie poradzić sobie ze wszystkimi obowiązkami. Czułam się niezniszczalna, wiedziałam, że chcę robić jak najwięcej, ale chyba gdzieś leżała ta cienka granica za którą nie można było przyjmować już kolejnych zleceń. W końcu doba nie ulegnie wydłużeniu, a organizm odmawia posłuszeństwa kiedy sypia się krócej niż pięć godzin na dobę przez dłuższy okres czasu.

Czerwona toyota wyrosła przede mną znikąd, przy mojej prędkości nie miałam najmniejszych szans na reakcję. Wcisnęłam hamulec, ale uderzenie przypomniało mi o tym, że wsiadając w pośpiechu zapomniałam zapiąć pasy. Zderzenie nie było na tyle silne, żebym wyleciała przez przednią szybę, ale moja klatką piersiową spotkała się z kierownicą tak brutalnie, że na chwilę zupełnie pozbawiło mnie to oddechu. Usłyszałam gięcie metalu i rozbijanie reflektorów, później świat ściemniał na kilka chwil.

Nie wiedziałam czy straciłam przytomność w typowym znaczeniu tego słowa, czy po prostu z braku tlenu na chwilę mnie zamroczyło. To nie miało jednak większego znaczenia. Następną rzeczą którą pamiętałam, była wściekła twarz mężczyzny, który wyciągnął mnie z samochodu szarpiąc za ramię.

- Puszczaj – warknęłam wyrywając mu się. Mój mózg wciąż był mocno zamglony, a przed oczami latały mroczki, ale wiedziałam, że nie miał prawa zachowywać się w ten sposób.

- Co ty sobie wyobrażasz? – wrzasnął potrząsając mną.

- Zostaw mnie – odkrzyknęłam mu. Kiedy mój wzrok skupił się wystarczająco zobaczyłam twarz mężczyzny w średnim wieku, jego ciemne włosy zaczęły odrobinę rzednieć na skroniach.

- Czy ty wygrałaś prawo jazdy w pieprzonej loterii? Bo raczej wątpię, że z takimi umiejętnościami jakikolwiek egzaminator podpisał ci papiery.

Usiłowałam wziąć głębszy oddech, ale płuca paliły mnie żywym ogniem. Zacisnęłam dłonie w pięści, wbijając paznokcie w ich wnętrze, miałam nadzieję, że dzięki temu będę mogła lepiej się skupić. Jeden ból odwróci uwagę od drugiego.

Ignite [18+] Trylogia Falling #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz