18. Pusta kartka

2.5K 90 5
                                    

Nicole

- Nick potrzebuje twojej pomocy – Damon prawie krzyknął kiedy odebrałam telefon. Żołądek podszedł mi do gardła a w głowie pojawiły się same czarne scenariusze. Brat rzadko się ze mną kontaktował, szczególnie w ostatnim czasie kiedy jego firma zaczęła się rozkręcać, a on brał wszystkie zlecenia jakie tylko mógł. Nawet Macerick był pod wrażeniem obrotów jakie osiągał. Cieszyłam się, ale z tyłu głowy cały czas paliła się ostrzegawcza lampka. Mój brat bardzo szybko tracił motywacje, nawet jeśli robił to co kochał, wierny był jedynie Lili, a od kilku lat pamięci o niej.

- Co się stało? – zapytałam na wszelki wypadek siadając na krześle przy komputerze Michael'a.

- Stało się coś złego – powiedział przeraźliwie nieobecnym głosem. – Coś naprawdę złego.

- Damon – syknęłam przez zęby. – Do cholery mów co jest na rzeczy.

- Wybuchł pożar – wyrzucił z siebie wreszcie.

- O Boże. – Z zaskoczenia przytknęłam dłoń do ust, zdecydowanie nie tego się spodziewałam. – Nic ci nie jest?

- Nie.

- A rodzicom? – zadałam kolejne pytanie ledwo rejestrując jego odpowiedź.

- Im też nic nie jest – uspokoił. – Pożar miał miejsce w moim warsztacie – pośpieszył z wyjaśnieniami.

W jakimś stopniu odetchnęłam z ulgą. Wszyscy byli cali, a przedmioty można było odkupić.

- Jak do tego doszło? – zapytałam po kilku sekundach ciszy.

- Nie jestem pewien, straż zadzwoniła do mnie w środku nocy, kazali mi przyjechać na miejsce, ale kiedy się tam zjawiłem – przerwał na chwilę, a autentyczny ból w jego głosie mówił mi jak bardzo przeżył to co się stało – nie zostało nic, zupełnie nic. Wszystko poszło z dymem, dobytek całego mojego życia.

Przymknęłam powieki przez chwilę po prostu myśląc o tym jak bardzo mu współczuję, wreszcie udało mu się znaleźć coś co kochał i odzyskać chociaż odrobinę dawnego siebie, tylko po to, żeby tak szybko to stracić? Gdzie w tym wszystkim sprawiedliwość?

- Tak mi przykro – wydusiłam z siebie wreszcie. – Ale wszystko będzie w porządku – zapewniłam zdając sobie sprawę z tego jak idiotycznie to zabrzmiało. – Rozmawiałeś już z ubezpieczycielem? Wiesz kiedy wypłacą ci pieniądze, żebyś mógł znowu otworzyć interes. Dobrze by było zrobić to jak najszybciej, masz stałych klientów którzy na pewno zrozumieją, że potrzebujesz kilku tygodni.

Spodziewałam się szybkiej odpowiedzi, ale po drugiej stronie linii zionęła pustka przyprawiająca mnie o gęsią skórkę.

- Nie miałem ubezpieczenia – odpowiedział wreszcie.

- Przecież ubezpieczenie firmy jest obowiązkowe – zauważyłam. Chciałam myśleć logicznie i się na niego nie wkurzać, ale fala gorąca powoli zalewała moje ciało. Zawsze był nieodpowiedzialny, żył na własnych zasadach mało interesując się tym jak wygląda prawdziwy świat, i właśnie w takich momentach miałam ochotę go za to zamordować. Jeśli znowu wpakował się w kłopoty...

- Znaczy się, miałem ubezpieczenie – poprawił się. – Nie jestem idiotą, wiem, że jest obowiązkowe.

- Więc o co chodzi?

Westchnął ciężko, jakby chciał zrzucić z piersi ciężar.

- Orzecznik stwierdził, że pożar spowodowany był moim zaniedbaniem, podobno nie odłączyłem sprzętu, przegrzał się i spowodował zwarcie, a co za tym idzie...

Ignite [18+] Trylogia Falling #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz