27. Waniliowy krem

2.6K 79 6
                                    

Nicole

Obudziłam się jak zwykle przed Michaelem, ale tym razem nie obudził mnie budzik którego nie nastawiłam wiedząc, że nie muszę śpieszyć się do pracy do której szefowa pozwoliła mi przyjść dwie godziny później, tylko ekscytacja. Były moje urodziny. Kończyłam dwadzieścia siedem lat i jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze. Miałam wrażenie, że życie wreszcie zaczyna się układać, byłam w szczęśliwym trwałym związku, odnosiłam sukcesy zawodowe, i jeśli udałoby mi się skończyć projekt dla Mavericka dostałabym sporą premię, i podwyżkę. Jeśli doliczyć do tego kasę którą zaczął zarabiać Michael moglibyśmy wreszcie pozwolić sobie na przeprowadzkę do większego mieszkania w lepszej dzielnicy. Życie naprawdę stawało się dobre.

Kiedy zadzwonił budzik Michael wyłączył go pośpiesznie. Udałam, że wciąż śpię kiedy wstawał z łóżka. Nie chciałam psuć niespodzianki. Urodzinowe poranki były naszą tradycją w zasadzie od kiedy zostaliśmy parą, jednak zaczęliśmy szczególnie je celebrować kiedy zamieszkaliśmy razem. Pierwszy taki poranek pamiętam jeszcze z czasów liceum, mieszkałam z rodzicami, nie miałam pojęcia, że Michael zamierza przyjść do mnie z prezentem z samego rana, więc nikt się tego nie spodziewał, obudził dzwonkiem do drzwi cały dom, bo chciał być pierwszym który złoży mi życzenia. Przyniósł dla mnie bukiet piwonii z ogródka swojej mamy która później strasznie się na niego o to wkurzyła. Byłam tak zaskoczona jego pojawieniem się, że nie zdążyłam nawet przeczesać włosów, ani wyrównać piżamy, wyglądałam jak jeżozwierz i czułam się tym faktem tak bardzo zażenowana, że nie zdążyłam mu odpowiedzieć, zanim wręczył mi kwiaty, pocałował w czoło i zniknął tak szybko jak się pojawił. Ale ja już do końca dnia miałam świetny humor.

Przez lata kontynuowaliśmy tą tradycję, zawsze jako pierwsi składaliśmy sobie nawzajem życzenia urodzinowe. Chodziło tylko o gest i pamięć, nie zawsze było nas stać na prezenty, więc najczęściej po prostu robiliśmy dla siebie nawzajem specjalne śniadanie i spędzaliśmy razem chwilę, to wystarczało.

Dlatego kiedy usłyszałam jak krząta się po mieszkaniu na moich ustach zagościł szeroki uśmiech. Miałam najlepszego chłopaka na świecie którego kochałam nad życie, i który kochał mnie.

Słysząc ponowne otwieranie drzwi sypialni starałam się powściągnąć mięśnie twarzy.

- Nicole – wypowiedział moje imię półszeptem.

Udałam, że właśnie się budzę przeciągle ziewając i przecierając oczy.

- Nicole – powtórzył głośniej. – Jeśli zaraz nie wstaniesz spóźnisz się do pracy.

- Tak jasne – odpowiedziałam odruchowo zbyt zaskoczona, żeby zrozumieć co w zasadzie się stało.

Spojrzałam na niego stojącego w drzwiach, z pianką do golenia na twarzy. Przyjrzał mi się uważnie, więc starałam się nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. Zapomniał? Przecież nie mógł zapomnieć, zazwyczaj budził mnie o piątej rano, albo nawet wcześniej, bo był zbyt podekscytowany, żeby czekać dłużej. Niby wiedziałam, że miał teraz sporo na głowie, wreszcie zaczął pracę i skupiał na niej większość swojej uwagi. Zresztą obydwoje byliśmy skupieni na swoich karierach, ale czy to oznaczało zapomnienie o tym co przez lata było dla nas najważniejsze? To przecież niedorzeczne, nie mógł zapomnieć, po prostu stara się mnie podejść.

- Znaczy nie spóźnię się, bo ustaliłam z szefową, że przyjdę dzisiaj dwie godziny później – wyjaśniłam. Myślałam, że się ucieszy kiedy dowie się, że mamy dla siebie trochę więcej czasu, on jednak wyglądał na zmieszanego.

- Cholera w takim razie przepraszam, że cię obudziłem – rzucił wychodząc z sypialni. – Zamknę drzwi, żeby ci nie przeszkadzać, spróbuj się jeszcze zdrzemnąć zasługujesz na to.

Ignite [18+] Trylogia Falling #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz