2. Wybaczone

4.2K 146 4
                                    

Nicole

- Nie podoba mi się ten koleś – odezwał się Michael kiedy tylko wsiadł za kierownicę. Pojechaliśmy moim samochodem, ale pozwoliłam mu prowadzić, zazwyczaj to go uspokajało. Jeszcze w Tennesse zabierał mnie na niekończące się przejażdżki zdezelowanym samochodem, który udało mu się kupić za pieniądze, które zarobił kosząc trawniki przez całe wakacje. Na początku jeździł sam, potrzebował samotności, oboje jej potrzebowaliśmy, staraliśmy się zagoić głębokie rany w naszych klatkach piersiowych po wyrwanych nam stamtąd sercach.

Któregoś razu spacerowałam po okolicy, zatrzymał samochód i zabrał mnie ze sobą. Od tamtej pory już zawsze po mnie przyjeżdżał. Oboje potrzebowaliśmy towarzystwa.

Razem stawaliśmy się lepszymi jednostkami, nie zatraciliśmy się w tym uczuciu, ono było naszą największą siłą, jednocześnie nie przesłaniając całego świata. Uwielbiałam to, że mogłam się realizować, jednocześnie czując, że mam przy sobie kogoś na kogo mogę liczyć zawsze i wszędzie.

- Mi też się nie podoba – przyznałam, ze wzruszeniem ramion. Wyszliśmy niecałą godzinę po moim tańcu z Maverickiem Hale'm, mieliśmy siedzieć tam dłużej, ale nabawiłam się bólu głowy, w dodatku Michael naburmuszył się jeszcze bardziej niż do tej pory.

- Wyglądało to trochę inaczej – zauważył oskarżycielskim tonem.

Westchnęłam, zrzucając szpilki z obolałych stóp.

- Proszę cię nie zaczynaj, jestem zmęczona i nie mam ochoty wysłuchiwać wyrzutów z twojej strony – oznajmiłam, usiłując zachować spokojny ton głosu. Gdybym go uniosła zwykła wymiana zdań zmieniłaby się w prawdziwą kłótnię. Poza tym, mój chłopak zdenerwowanie uważał za przyznanie się do winy.

- Nie musiałbym nic mówić, gdybyś nie zachowywała się jakbyś nikogo nie miała.

Oparłam głowę na zagłówku, wbijając wzrok w drogę przed nami.

- Nie zachowywałam się tak, zabrałam cię ze sobą chociaż wcale nie musiałam tego robić, przedstawiałam cię wszystkim, nie oderwałam się od twojego ramienia nawet na moment, oprócz wizyt w toalecie i jednego jedynego tańca.

- Tańca z facetem, który mógłby kupić małe państwo gdyby mu się to zamarzyło.

- Jakie to ma znaczenie? – zapytałam marszcząc brwi. Najwyraźniej spokój nie był mi przeznaczony.

- Mógłby kupić ci wszystko na co zasługujesz.

- Co z tego? – zapytałam zbulwersowana. Doskonale wiedział, że pieniądze nie miały dla mnie większego znaczenia, owszem zwracałam na nie uwagę, bo wciąż byliśmy młodzi, staraliśmy się zarobić na nasz pierwszy dom. Poza tym Michael wciąż szukał pracy, miał kompleksy związane z faktem, że to ja nas utrzymywałam.

- Spodobałaś się mu – zauważył cedząc słowa przez zęby. Był zazdrosny. Zawsze był zazdrosny, w jego życiu istniało niewiele rzeczy na których naprawdę mu zależało, a w ich przypadku był niesamowicie zaborczy. Kiedy traci się coś ważnego, zaczyna się bardziej doceniać to co wciąż się ma.

- Nawet jeśli... - zaczęłam łagodniej. – Co z tego?

Pośpiesznie obrzucił mnie spojrzeniem. Wyglądał jakby cierpiał wewnętrznie, wiedziałam, co to oznaczało. Demony przeszłości powoli zaczynały go doganiać. Domyślałam się, że tak będzie, za dużo czasu spędzał sam ze sobą. Niby pracował nad aplikacją, ale kończyło się to na siedzeniu przed komputerem całymi godzinami, a tak długa samotność musiała się źle skończyć. Potrzebował rozproszenia uwagi, skupienia się na czymś więcej niż obsesyjne myślenie nad skończeniem projektu od którego - jak twierdził - zależała cała nasza przyszłość.

- Przystojny, bogaty facet o statusie społecznym dzięki któremu miałabyś zapewnione stanowisko w większości prestiżowych firm projektowych zaprosił cię do tańca, ślinił się na twój widok, nie mógł oderwać od ciebie łap. Miałem wrażenie, jakby faktycznie chciał zerwać z ciebie ubranie na środku parkietu i...

- Jesteś zły o to, że z nim zatańczyłam, czy, że nie ty? – zapytałam w myślach trochę go podduszając. Czasami zachowywał się po prostu niedorzecznie. Starałam się pamiętać, że go kocham, a on zachowuje się tak przez chwilowo niską samoocenę. Ale przekroczył właśnie granicę.

- Nie bądź niedorzeczna – rzucił opryskliwie.

Tego było zdecydowanie za wiele.

- Niby dlaczego jestem niedorzeczna? – zapytałam nie mogąc powstrzymać goryczy w moim głosie. – Dlatego, że staram się ile tylko mogę zapewnić nam życie na jakimś poziomie? Nie zrobiłam niczego złego, byłam po prostu miła, musisz się przyzwyczaić do tego, że współpracuję też z facetami, czasami bardzo bogatymi, ale to nie zmienia niczego między nami. Masz cholerny problem z zazdrością, a powinieneś zrozumieć, że próbuję wykonywać swoją pracę. Jeśli mój wygląd mi w tym pomaga, tym lepiej. Powinieneś się cieszyć, że zarabiam wystarczająco, żeby nas utrzymać, dzięki temu, że płacę nasze rachunki możesz pracować nad swoją aplikacją. Zastanów się czy przypadkiem nie jesteś właśnie niewdzięczny?

Z wściekłości dyszałam ciężko. Czułam się cholernie bezsilna. Miałam nadzieję, że będę mogła liczyć na wsparcie mojego chłopaka. Rozumiałam dlaczego był zazdrosny. Starałam się grać jakby ta sytuacja w ogóle mnie nie interesowała, jakby nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia, ale prawda była zupełnie inna. Nienawidziłam każdego momentu w którym tamten mężczyzna mnie dotykał. Nienawidziłam tego, że patrzył na mnie jak na zdobycz, jak na kawałek mięsa, którego za wszelką cenę chciał spróbować. Robiłam dobrą minę do złej gry, bo szefowej bardzo zależało na tym zleceniu, ale wcale nie kłamałam mówiąc Hale'owi, że wolałabym z nim nie współpracować. Nie ważne jaką premię dostałabym za ściągnięcie go do naszej firmy, to nie było tego warte.

Nie chciałam przyznawać się do wszystkiego Michaelowi, czułby się jeszcze gorzej wiedząc, że nie jestem w pełni zadowolona ze swojego miejsca pracy. Kochałam projektować wnętrza, i w firmie w której zaczęłam pracować zaraz po studiach, zdobyłam już niezłą renomę i zarabiałam wystarczająco, żeby starczało nam na życie i sukcesywne odkładanie niewielkich sum na konto oszczędnościowe. Do celu którym był nasz dom było jeszcze daleko, ale z każdym dniem byliśmy coraz bliżej. Jeśli Michael faktycznie sprzedałby swoją aplikację, w ciągu kilku lat moglibyśmy pozwolić sobie na dom naszych marzeń, taki jaki upatrzyliśmy sobie w czasie jednej z naszych przejażdżek po Tennessee.

W mojej pracy nie podobały mi się za to zasady którymi kierowała się szefowa, jeśli chodziło o współpracę z mężczyznami. Sama była dość wyzwoloną kobietą i uważała, że mały flirt, jeszcze nikomu nie zaszkodził, a faceci są bardziej skłonni do podpisywania umów, jeśli czują, że ktoś dobrze się nimi zajął. Ja natomiast uważałam, że to moja praca powinna świadczyć o moich kompetencjach. Nie wiedziałam gdzie leżała prawda. Starałam się po prostu przyjaźnie uśmiechać.

Oboje nie odezwaliśmy się nawet jednym słowem aż do końca drogi. Nie miałam zamiaru przerywać ciszy. To on zachował się nie fair i powinien wyciągnąć rękę do zgody. Pierwsza weszłam na górę do naszego mieszkania, nie czekałam aż Michael wypali papierosa. Zsunęłam z siebie sukienkę i rozebrałam biustonosz, narzucając na siebie pierwszą z wierzchu starą koszulkę Michaela, której wciąż używałam jako piżamy. Położyłam się na łóżku przykrywając kołdrą pod samą brodę. Wiedziałam, że powinnam pierwsze zmyć makijaż, ale byłam na to zbyt zmęczona. W dodatku migrena nasiliła się do tego stopnia, że byłam w stanie wytrzymać tylko, kiedy mocno zaciskałam powieki. Słyszałam, kiedy Michael wszedł do mieszkania, krzątał się przez kilka minut, starając się nie robić zbyt wiele hałasu.

Wreszcie poczułam jak materac obok ugiął się pod jego ciężarem, wcisnął się pod kołdrę otaczając mnie ramionami. To był jego sposób na przepraszanie, zawsze po kłótni przychodził do łóżka i wtulał się we mnie tak mocno, jakby chciał zniknąć.

- Przepraszam – mruknął zatapiając twarz w mojej szyi. Powoli przesunął po niej wargami.

- Wybaczone – zapewniłam go splatając się z nim tak ściśle jak tylko byłam w stanie.

Następnego ranka nie pamiętaliśmy już o tym, że w ogóle się pokłóciliśmy. Jak zawsze w niedziele spędziliśmy wspólnie trochę czasu, ogarnęliśmy mieszkanie, zrobiliśmy podstawowe zakupy. Oboje trochę też popracowaliśmy. Byliśmy pracoholikami. Nie było sensu kłócić się z rzeczywistością.

Ignite [18+] Trylogia Falling #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz